Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2008, 18:36   #5
Ragnaak
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
Krępy mężczyzna , barczyste ramiona oraz byczy kark sprawiały, że wygląda na mniejszego , ale to tylko pozory. Sto osiemdziesiąt z hakiem, a może i więcej cm wzrostu to chyba nie mało? Rysy twarzy miał ostre, kanciasty podbródek , a zmarszczki w kącikach oczu powodowały , że wyglądał na pochmurnego. Oczy jego są dociekliwe , bezlitośnie zimne i wyrachowane. Większość ludzi intuicyjnie wyczuwa że właśnie te cechy rozwija w sobie najbardziej.
Krótkie czarne włosy , czarne , gęste brwi oraz ponad 90kg samych mięśni dopełniały całą resztę. Ale nie ma co mu się dziwić . W końcu szkolił się przez całe życie jak najszybszym sposobem odebrać ludzkie i nie tylko, życie.

Podniósł się z ziemi powoli, ale pewnie. Jego mięśnie były naprężone do niewyobrażalnych rozmiarów. W końcu nie miały kiedy odpocząć od ciężkiej pracy jaką otrzymał za "swoje nieposłuszeństwo", a jego szaty dawały wiele do życzenia. Brudne, podarte z plamami krwi w niektórych miejscach. Jego własnej krwi.

Bacznie się rozejrzał :
Pierwszy musiał się ocknąć zapewne Skrzypek maruda, a może paranoik, a może ... co go to obchodzi. Ludzie ponoć się z nim liczyli. Zawsze zadawał wiele pytań "dlaczego". Nie przepadał za takimi typami. Nie dlatego, że byli mądrzy, ale dla tego, że mogli sprowadzić nieszczęście.
Fae - znał ją. Kilka razy coś u niej kupował, ale zawsze przychodził do niej w masce na twarzy. Podobała mu się, ale o dziwo nigdy do niej nie podszedł ... nie podszedł bezpośrednio. Może dla tego, że inne po prostu brał na bok, tylko po to by przelecieć, ale ... ale Fae robiła na nim wrażenie. Zawsze ją obserwował, na swój sposób podziwiał, że nieźle sobie daje rade wśród facetów, że walczy ... ale to nie było jego zmartwienie - on miał inne rozkazy do wykonania.
Gdy stali już w trójkę do sali wszedł Lecter. Wykrochmalony żołnierzyk, który na każde zawołanie przełożonych biegł do nich niczym młody kundel, któremu rzuciło się kość. Gdy mówili skacz on odpowiadał jak wysoko. Trzymał i zapewne nadal trzyma się regulaminu ... Caleb nie miał nic do regulaminu dopóty nie stanowił zagrożenia. Nie zamierzał poświęcać swoich przyjaciół czy kogoś z drużyny w imię : bo my tak mówimy i wy macie to zrobić. Nigdy nie uwarzał się za typowe mięso armatnie. Zawsze można było iść na kompromis, zawsze. Ale ci "u góry" woleli stawać ponad wszystkich. "Nieomylni" - w dupę kopani. Caleb wiedział co to rozkazy i umiał je wykonywać, ale wykonywać normalnych przełożonych, którym zależy na życiu jednostki - wiedział, że są misje, gdzie można stracić życie, ale wiedział, że ci "u góry" nie robią tego od tak sobie lub nie przemyśleli tego ...

Jego zimne spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem jego dawnego dowódcy, pieprzonego regulaminowca. Nie uśmiechnął się, nie skrzywił, nie zrobił żadnej miny czy grymasu. Po prostu patrzył ... a jego wzrok zamrażał.

-Witam was bracia i siostry. Nazywam się siostra Bernadeth. I czy któryś z was wie czemu tu jest?

- Nie wiemy ... ale szanowna siostra zapewne nam wszystko, ze szczegółami opowie ... Co najwyżej mogę się domyślać, że coś się zaczyna dziać niedobrego,a my mamy to zbadać i stosownie zareagować? - powiedział to powoli w jednej tonacji głosu. Bez sarkazmu, bez zaciekawienie.
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!
Ragnaak jest offline