- Wyładowanie paradoksu. - Wyjaśnił Marek, podając Dagmarze swoje zapasowe ubranie. - Proszę się przebrać, jest...eś przemoczona. - Marek, podobnie jak Rodecki, krzątał się tu i tam, ale robił to w zdecydowanie mniej chaotyczny sposób. Opatrzył głowę Stanisława, który właśnie otwierał oczy, zrobił nową herbatę, podał komuś ręcznik, by wysuszyć mokre włosy. Po chwili krzątaniny usiadł w końcu na ziemi. Wciąż miał na sobie mokre ubranie i nie chciał dodatkowo moczyć kanapy Pawła.
- Mam wrażenie, że zaburzyłem paradygmat lokalny podczas eksperymentu. Doprowadziliśmy, niechcący, do emisji dużej ilości energii prosto w rękawicę, tak przynajmniej mi się wydaje, energie nigdy nie były moją mocną stroną. |