-Idą!- słowa Paks przeszyły Valara. Z każdą sekundą byli coraz bliżej śmiertelnie niebezpiecznej walki z nadchodzącym wrogiem. Echo kroków było coraz wyraźniejsze, a ziemia zdawała się jakby drżeć pod wpływem ciężkiego chodu Minotaurów. Redslingerowi nie trzeba było przypominać- wyciągnął błyskawicznie miecz i skierował ostrze w stronę odgłosów.
Chwilę później obok niego stanął Blacker. -Jeżeli masz coś, co może otworzyć ładownię to proszę cię, użyj tego teraz- powiedział patrząc na zasłoniętą maską twarz nieznajomego.
W tym samym momencie do uszu łowcy dotarła urwana wiadomość Paks. Gdy się odwrócił, żeby zobaczyć, co się stało jej już nie było! -Co ta za cholerne sztuczki!- warknął pod nosem. Po chwili zobaczył jak Blacker podnosi wisior z ziemi. Nie był pewien czy to właśnie on, nieznajomy powinien go nosić, lecz nie było teraz czasu na kłótnie i rozważania. Wróg się zbliżał.
Kiedy olbrzym umieścił monetę w szczelinie, Valar rozejrzał się dookoła, w poszukiwaniu wejścia, lecz jego uwagę znów przykuł nowy towarzysz, a raczej jego przygotowania do nadchodzącej walki. Figurka kota, rosnąca w oczach, oraz jego broń- bumerang. Z każdą chwilą, Valar był coraz bardziej rozbity i nie wiedział co o nim myśleć - Wciąż nie podałeś mi swojego imienia... mam nadzieję, że choć w walce będę mógł liczyć na twoje wsparcie? -Wybacz, zwą mnie Valar Redslinger. Mam nadzieję, że to nie będzie ostatni raz gdy się przedstawiam- powiedział spoglądając na niego- Dopóki nam pomagasz możesz liczyć na moje wsparcie.- następnie zwrócił się do reszty towarzyszy stojących z tyłu- przygotujcie się, to nie będzie walka z naszymi prześladowcami w czerni…- powiedział posępnie. |