Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2008, 16:24   #156
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Izabell Review

Cyniczny uśmiech spływających purpurą warg Izabell doskonale współgrał z blaskami rzucanymi na jej twarz przez dyskretne oświetlenie sali oraz błyskiem, który pojawił się w jej oczach, gdy tylko wyczuła intencje Moorhousa.

"Zbyt młody, zbyt ambitny."
Chwilowy brak taktu zaprocentował w oczach kobiety zupełną zmianą poglądu na osobę pana Moorhousa. Jednakże nie raczyła ona wykazać się takim samym brakiem ogłady i etykiety komentując na głos zachowanie młodzieńca. Z drugiej zaś strony jego poczynanie podpowiadało, iż ma on wyraźny cel w tym na pozór niewinnym spotkaniu. Obserwowanie ludzi zawsze przynosi korzyści, nie zależnie od tego czy próbujemy się od nich uczyć, czy jedynie ich osądzać... Jenifer bardzo chciała jawić się w oczach swych towarzyszy osobą przydatną i posiadającą możliwości, których niestety sama nie była pewna. Pan William szukał zaś nie tyle najsłabszego ogniwa jak mogło się zdawać, ale sprzymierzeńca... Wiadomą rzeczą jest, iż najlepszymi z sprzymierzeńcami są słabi ludzie, którym łatwo jest okazać zaufanie i którzy to zaufanie przyjmą z pocałowaniem w dłoń, a w przyszłości jeszcze się odwdzięczą... "Prawda Panno Brown?"

Czas spędzony z panem Castelano poświęciła na dyskretnie obserwację oddalającej się pary i osoby swoje towarzysza. Nie była pewna na ile cała sytuacja jej się podoba, oraz na ile ufa Jenifer. Każdy człowiek popełnia błędy i widomą rzeczą jest, iż nauka na cudzych jest niemożliwa. Jednakże niektórych pomyłek zbyt późno zauważonych nie da się już naprawić jeśli nie zorientujemy się w nich wystarczająco prędko. Izabell nie odczuwała popełnionego błędu w powierzeniu panienki Brown rękom dopiero co poznanego jegomościa.

"Spójrz w przyszłość" - niewielki plakat wiszący nad komódką zwrócił uwagę kobiety, której miejsce w którym się znajdowała, a zwłaszcza toczące się w nim rozmowy absolutnie nie nasuwały skojarzenia z przyszłością. Były jedynie ciągłym powracaniem do przeszłości. Mimo to rozbudził w niej wspomnienie spotkania w "Odeonie" , fanaberii Calla i insynuacji, które wysuwał by wciągnąć trójkę nieznanych mu ludzi w niezrozumiałą dla nich grę. Jednocześnie spróbowała przypomnieć sobie, czy w owy lokal zaszczycił, owego pamiętnego wieczoru swoją obecnością ktoś podobny do pana Moorhousa. Było to skojarzenie dość intrygujące, gdyż tylko on z członków bractwa okazał tak oczywiste zainteresowanie grupką nowicjuszy.

-"Nie jest to za pewne coś, czego można by się spodziewać po ludziach z "mistycznego bractwa?"

Pytanie pana Castelano przerwało rozmyślania i wywołało na jej jasnej twarzy ukradkowy uśmiech.

-Panie Castelano, a czegoż mogliśmy się spodziewać? Różnobarwnych świetlistych kul pod sklepieniami? Skomplikowanej maszynerii próbującej odebrać nam duszę? Dalej sądzę, iż pan Call jest człowiekiem nie do końca potrafiącym odnaleźć się w rzeczywistości, co jest wynikiem jego osobistych porażek. Niemniej zgadzam się z panem, Każde z nas bywało nie raz na podobnych uroczystościach oraz spotkaniach... Chociażby w Cotton Club, czyż nie mam racji ?

Nico nie raczył odpowiedzieć na oczywistą aluzję , iż Izabell wie kim jest. Być może był zaskoczony, zmieszany, bądź zupełnie zaabsorbowany proszącym spojrzeniem , które w ułamku sekundy wysłała im Jenifer.

Izabell ujęła podane jej przez pana Castelano ramię, jednak nie dała się podprowadzić ani kroku dalej. Dając mężczyźnie do zrozumienia swoją decyzję i opór odczuwalnym, acz nie bolesnym wbiciem paznokci w ramię. Dla niej stanowczo zbyt żywiołowo zaczęli reagować jej towarzysze. Możliwe, że była to ich reakcja na poczucie wyobcowania i lekkiego, choć coraz rozleglejszego odczucia niepewności, która budziła się z pewnością w duszy każdego z nich.

-Nico...

Spojrzała głęboko i władczo w oczy mężczyzny... Za takie spojrzenie z oczu takiej kobiety wielu ludzi oddałoby cały swój majątek włącznie z potomstwem...

-... Daj naszej towarzyszce proszę jeszcze odrobinę swobody... Nie jesteśmy jej rodzicami, aby czuć za nią odpowiedzialność... Nie wątpię, iż pan Moorhouse jeśli będzie miał coś do powiedzenia przeznaczonego także dla naszych uszu zaszczyci również i nas swoją obecnością. Teraz zaś proponuję jeszcze chwilę poczekać na rozwój wypadków i delektować się wyśmienitym Requim, które dane jest nam słyszeć.

Przelotnie spuściła wzrok z oczu Nico i rzuciła okiem na Jenifer i Williama, tak jak się spodziewała wracali oni do punktu wyjścia. Po czym znów zwróciła swoje wielobarwne tęczówki w brązową otchłań oczu Castelano.

-Raczy pan wybaczyć moje zachowanie, ale nie my gramy w tej chwili pierwsze skrzypce.Proszę mi jednak powiedzieć, jeśli jest pan w stanie, czy może mówi panu coś twarz i nazwisko Moorhouse? Zwłaszcza w kontekście naszego wspólnego wieczoru w "Odeonie"?

Cisza... Salę na moment owładnęła cisza, która w ułamku sekundy zgęstniała i zastygła, po czym pękła i rozwiała się bez najmniejszego nawet śladu. Wszystko wydarzyło się na tyle szybko, że Izabell nie zwróciła nawet uwagi na stojących naprzeciw niej Williama i Jenifer i dlategóż lekko drgnęła, gdy do jej uszu dotarło ugrzecznione powitanie Moorhous'a. Wyuczonym uśmiechem i automatycznym gestem dłoni odpowiedziała na nie, jednocześnie zagubiając się we własnym umyśle w poszukiwaniu potwierdzenia realności minionego chwilę temu wypadku.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 14-09-2008 o 18:45.
rudaad jest offline