Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2008, 00:38   #157
Malekith
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Nico Castelano

- Niemniej zgadzam się z panem, Każde z nas bywało nie raz na podobnych uroczystościach oraz spotkaniach... Chociażby w Cotton Club, czyż nie mam racji?

Nico spojrzał na Izabell. Jego twarz nie wyrażała ani zaskoczenia, ani zakłopotania. Uśmiechnął się tylko lekko. Nie był pewien czy mógł ją tam spotkać. Kto wie... zasadniczo jej twarz w pewnym stopniu od początku wydawała mu się znajoma ale nie mógł jej powiązać z żadnym miejscem lub wydarzeniem. Kiedy wspomniała o Cotton Club to rzeczywiście, może tam ją kiedyś widział, ale nie pamiętał w jakich okolicznościach. Chociaż nie było to miejsce, w którym odbywałyby się podobne uroczystości jak ta tutaj. Z wierzchu był to całkiem ekskluzywny klub, jednak była to tylko estetycznie wyglądająca otoczka. Wielu zwykłych ludzi było nieświadomych tego, co tak naprawdę czasem się tam działo i kto tak naprawdę rządził tym miejscem. Albo też nikt o tym publicznie nie mówił.
- Owszem - odparł, z lekkim uśmieszkiem na twarzy, powstrzymując się od kontynuowania tematu.

Uśmiechnął się w duchu dostrzegając nagle zabawną analogię. To co działo się tutaj również było otoczką. To co naprawdę działo się w zakonie częściowo ujawnił im Call, choć równie dobrze mógłby to być stek bzdur a zakon mógł przypominać zwyczajne kółeczko wzajemnej adoracji dla różnych osobistości Bostonu.

- Nico...
Izabell spojrzała mu w oczy. Poczuł, że ta kobieta zdaje się mieć wrażenie, że w każdym mężczyźnie potrafi wywołać takie reakcje jakie zechce. Doskonale znał ten rodzaj spojrzenia. Nie drgął ani jeden mięsień na jego twarzy podczas gdy głęboko w duchu się uśmiechnął. Postanowił nie pozbawiać tej pięknej kobiety złudzeń i posłał jej ciepłe spojrzenie.

Niewątpliwie nie miała ochoty ruszać pannie Brown z odsieczą. Cóż, wyglądało na to, że nie będzie to konieczne ponieważ ona i pan Moorhous własnie do nich wracali. Zanim nadeszli zdążył jeszcze odpowiedzieć na pytanie panny Review:
- Niestety nie przypominam sobie abym kiedykolwiek słyszał to nazwisko - powiedział sciszonym głosem - ani żebym kiedyś widział tego człowieka. Jeśli jego osoba wydaje się pani w jakiś sposób podejrzana - przerwał na moment widząc, że Jennifer i William już są prawie przy nich, po czym dokończył - to nie jest w tym pani osamotniona - powiedział uśmiechając się w stronę ich towarzyszy.
- Rozumiem, że stęsknili się państwo za naszym towarzystwem? - powiedział pogodnie Nico, rzucając badawcze spojrzenie w stronę panny Brown, po czym spoglądając prosto w oczy Moorhousa - Właśnie zaczynaliśmy się z panną Review zastanawiać gdzie przepadliście.
 
__________________
Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić...

Ostatnio edytowane przez Malekith : 15-09-2008 o 10:09. Powód: drobna edycja po małym ustaleniu faktów z Rudą ;-)
Malekith jest offline