Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2008, 10:49   #29
Dycu
 
Reputacja: 1 Dycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodze
Segel Młodszy
Człowiek



Profesja początkowa: Bajarz

Rzuty:
[Rzut w Kostnicy: 29]
[Rzut w Kostnicy: 31]
[Rzut w Kostnicy: 29]
[Rzut w Kostnicy: 31]
[Rzut w Kostnicy: 29]
[Rzut w Kostnicy: 33]
[Rzut w Kostnicy: 35]
[Rzut w Kostnicy: 25]
[Rzut w Kostnicy: 32]

WW: 31
US: 31
K: 29
Odp: 29
Zr: 33
Int: 32
SW: 31
Ogd: 35 + 5 (darmowe rozwinięcie) = 40

Rozdzieliłem 7 wylosowanych wartości na cechy w tym wykorzystałem również jedną wartośc średnią (11+20=31).

A: 1
Żyw: 13
S: 2
Wt: 2
Sz: 4
Mag: 0
PO: 0
PP: 3

---

Umiejętności:
plotkowanie,
wiedza (Imperium),
znajomość języka (staroświatowy),
charyzmatyczny,
szósty zmysł,
czytanie i pisanie,
gadanina,
kuglarstwo (gawędziarstwo),
kuglarstwo (komedianctwo),
plotkowanie,
przekonywanie,
wiedza (budowa instrumentów),
znajomość języka (eltharin)

Zdolności:
etykieta,
obieżyświat,
przemawianie

Wyposażenie:
kaftan,
spodnie,
płaszcz,
skórzane buty,
derka,
sztućce,
miska,
ekstrawagancki kapelusz,
sztylet,
krótki miecz
[Rzut w Kostnicy: 2] sztuki złota

Historia (poprawiona):
„Tylko ślepi i bezduszni, skorupami ludzkimi a nie ludźmi będąc, mogą spać spokojnie.”
Segel Młodszy

4 Vorgeheim 2518

Nieprawdopodobnym wydawało się, żeby w taką pogodę jak dzisiejsza, ktoś przybył do wioski. Mimo tego dzieci czekały. Jak co roku przesiadywały na gankach domów spoglądając na zachód i wypatrując wędrowca, który miał zamienić ten przesiąknięty deszczem i smutkiem dzień, w chwile pełne magii, bohaterów i przygód.

Tylko głupiec podróżowałby w taką pogodę. W takim razie trzeba by nazwać Segela głupcem. Na pewno uczyniłby to koń którego dosiadał, gdyż całodzienna podróż w chłodzie, błocie i zimnie umęczyła biedne zwierze. Koń co kilka długości przystawał i donośnie dawał znać o tym, że idea podróżowania przez las w taki ziąb, wcale mu się nie podoba. Segel jednak nie miał wyboru, nie chciał zawieść swojej najwierniejszej widowni. Tych dla których istniał i dla których tworzył.

Mógł oczywiście podróżować traktem, jednak lejący się z nieba deszcz uniemożliwiłby mu błyskawiczną ucieczkę w razie pojawienia się kłopotów. Tak więc jedynym wyjściem była podróż lasami, wśród wszechogarniającego mroku. Już dawno zatracił poczucie odległości i tylko instynkt podpowiadał mu kierunek w jakim musiał zmierzać.

Był już u kresu wyczerpania. Wielokrotnie decydował się to rozbić obóz, to znów jechać. Wtem na horyzoncie dostrzegł dym. Odruchowo zeskoczył z konia i skrył się za jednym z wielkich drzew, które niejednego podróżnika przeraziłyby swoim ogromem. Zza pazuchy wyciągnął sztylet, jedyną broń która pozostała mu po ostatnich spotkaniach z błąkającymi się po traktach banitami. Nawet gdyby miał potężniejszy oręż nie był pewien czy potrafiłby z niego skorzystać. To pióro i kałamarz stanowiły jego broń, nie miecz i tarcza. Niemniej jednak nosił sztylet, w końcu nawet bard musi się czasami bronić. Szczególnie w takich czasach jak te.

Ostrożnie wyjrzał zza pnia, zmrużył oczy. Chwilę spoglądał w stronę z której chwilę wcześniej nadchodził dym, po czym błyskawicznie wstał, wskoczył na konia i ruszył galopem. Tak, to była wioska.

----

- Nadchodzi! - wykrzyknęła mała dziewczynka, która byłaby piękną istotą gdyby nie blizna zdobiąca jej twarz. Niewielka, jednak nigdy nie pozwoli zapomnieć okoliczności w jakich powstała. - To on! Poznaję go!

Nagle wokół dziewczęcia zaroiło się od dzieci. Zbiegły się wszystkie z całej wioski, więc szybko grupa urosła do kilkudziesięciu urwisów. Wtem spośród drzew wyłonił się on. Wysoki, postawny młodzieniec, o kasztanowych włosach. Pomimo brudu który zdobił chyba każdy skrawek jego odzienia sprawiał wrażenie bóstwa. Przynajmniej w oczach tych małych, uśmiechniętych istot. Dla nich nie liczyło się, że człowiek ten nie jadł od paru dni, był wychudły i zapewne tak zmęczony, że ledwo trzymał się siodła.

Na szczęście dla niego też się to nie liczyło. Przeżył kolejny dzień, a przez następnych kilka będzie opowiadał. Historie prawdziwe i te ubarwione. Będzie sprawiał, że smutna egzystencja tych ludzi stanie się na parę dni kolorowa. Będą się bać, radować, śmiać i płakać. Zapomną o codziennych rozterkach i każde z nich choć przez chwilę stanie się bohaterem. Takim jacy już od dawna nie istnieją, a pamięć o nich pozostała wyłącznie w legendach.
„Gdyby nasz świat wyłącznie z ludzi pióra i słowa się składał, już dawno umarlibyśmy z głodu.”
Segel Młodszy

Niesprecyzowany bliżej dzień roku 2522

Ogień dogasał. Segel wiedział, że rychło nastąpi mrok, którego wytrzymać by nie mógł, więc pomimo bólu i cierpienia jaki sprawiał mu ruch (i choć nie był to ból fizyczny to nie pozwalał się wręcz poruszać) wstał by dorzuć drwa do kominka. Czemu nie zajmował się tym karczmarz? „Diabli go wiedzą” pomyślał. Nic już nie jest tak jak być powinno, nawet karczmarze nie spełniają swoich obowiązków. „Niedługo sam będę musiał nalewać sobie trunki, a jadło wpierw upolować, oporządzić i ugotować”.

Usiadł z powrotem, a cóż innego mógłby czynić w tym zapadłym mieście? Czy ktoś go potrzebował? Tęsknił za nim? Te pytania kotłujące się w głowie od miesięcy, nadal pozostawały bez odpowiedzi.

„Pisz!” podpowiadało mu sumienie. „Twórz dla przyszłych pokoleń!”. Czy tego nie wiedział? Gdyby mógł zarżnąłby sumienie tu i teraz, by nigdy więcej już nie przemówiło.

Wsadził rękę do kieszeni skórzanej kurty która okalała jego ramiona. Wyciągnął zwitek zatęchłych i pożółkłych papierów. Schedę po jego świetności. Słowa, zdania, poematy. Coś czemu poświęcił życie. Coś co zabrało mu życie.

„Drogi Segelu, nie miesiące, ale dni dzielą mnie od kresu podróży. Do tego tęsknota za tobą nie pozwala mi spokojnie odejść. Gdybym wiedziała, że nikt mnie nie potrzebuje, że ja nikogo nie potrzebuję. Ale jest inaczej i tego zmienić nie mogę. Nie mogę wyrzucić cię z mego serca...”

Nie był w stanie czytać dalej. Łzy przesłaniały mu litery, które nie chciały składać się w kolejne trujące zdania. Może to i lepiej. Zasnął, jak co dzień, przy tym samym stole, myśląc o bohaterach, którzy już nie istnieją.

---

Nie wiem czy miałem to wysłać najpierw na PW, ale najwyżej tu ją będziemy poprawiać, w końcu to warsztaty. Czekam na konstruktywną krytykę :P.
 

Ostatnio edytowane przez Dycu : 15-09-2008 o 12:02.
Dycu jest offline