Green wędrował ciemną i ponurą ulicą Berlina wchłaniając tutejszą atmosferę. Metalowe szkielety i wraki mgliście odbijały się na jego metalowej twarzy. Joseph Green był dobrze wyposażonym zbierającym, składającym się z różnych, mechanicznych części jak i sporej ilości broni. W jego posturze od razu przykuwała uwagę lewa kończyna, będąca wielkim, metalowym wysięgnikiem. Inną charakterystyczną rzeczą była twarz, obita z blachy, w której jarzyły się dwoje oczu, niczym rozżarzone węgielki.
Joseph już dawno przyzwyczaił się do życia w warunkach wszechobecnej dewastacji, jednak Berlin był wyjątkowy. W całej otoczce tego miasta było coś wyjątkowo posępnego, ale i pociągającego. W mroku wyłaniały się powykręcane ruiny budynków, cyborgi, zbierający oraz kilka niezidentyfikowanych kształtów. Zapewne jacyś obłąkańcy, lub "odeszli", czyli wychodzi na jedno. Jeden z kompanów poinformował go, iż zbliżają się właśnie do Alfa 67. Budynku nie dało się pomylić z żadnym innym. Był to blok stanowiący połączenie wszelkich, możliwych elementów konstrukcyjnych, zapewne zniesionych z okolic, rozświetlany co chwilę płomieniami spawarek. Kiedy dotarli do strażnika ten początkowo przyglądał im się podejrzliwe. Zaraz jednak rozpoznał Joseph'a. -Porucznik Green? Dowódca kazał powtórzyć iż pański kompan właśnie odbywa rozmowę z gabinecie. -W takim razie nie ma czasu do stracenia. Zaraz się u niego zjawię.
Wszedł do środka i ruszył labiryntem korytarzy. Dotarł do drzwi gabinetu pułkownika Anthel'a zapukał głośno kilka razy i zaraz wszedł. Zasalutował wojskowemu za biurkiem. -Porucznik Joseph Green melduje się do służby. |