Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2008, 19:40   #24
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Alex Axehand

Gros Ventre. Trzeba się tu urodzić, aby poznać to państwo od korzeni. Poznać całe społeczeństwo, problemy i realia. Jest niezwykłe, tajemnicze, dla obcokrajowców wyobcowane oraz oryginalne. Zresztą oni przybywają tutaj jedynie z powodów starożytnych grobowców ukrytych w trzewiach tego państwa.
Oj, tak! Gros Ventre ma bardzo bogatą historię. Plugawą. Mroczną. Podczas nauki na inkwizytora poznałeś ten problem dogłębnie. Liczne lisze grobowce wciąż czekały ukryte na awanturników, którym nie straszne bestie z piekielnych otchłani, ani klątwy. Wciąż działały okultystyczne sekty ku chwale bóstw śmierci. A inkwizytorów w Gros Ventre wciąż było zbyt mało. Wyplenianie tych chwastów w imię światłości, to zajęcie niebezpieczne, dla jednostek twardych o ogromnej potędze. Niewielu inkwizytorów dożywało wieku starczego. Jednak ktoś musiał trzymać w ryzach kultystów, a także niszczyć wszelkie przeklęte przedmioty ze starych czasów, dla dobra społeczeństwa.
Idąc traktem w stronę Valentis natknąłeś się na właśnie taki przykład starego grobowca.



Pochodził chyba z czasów świetności imperium Sigmunta Haresha. Stanowił mistrzowski przykład sztuki architektonicznej, choć nieco nadgryziony przez czas. Jak w większości wypadków, grobowiec zbudowano wewnątrz piramidy, co świadczyło o przeciętności tego nieumarłego wojownika. Prawdziwi liszy możnowładcy mieli groby w specjalnie wykutych grotach, lub kazali budować sobie schodkowe piramidy. Ten grobowiec już od dawna jest spustoszony przez awanturników, lub działalność świątynną. W środku pozostały jedynie wystroje, zniszczone wazy, czy jakieś resztki. Taka otwartość tych miejsc nie oznaczała wcale, że każdy może wejść do środka. Często zalega tam różnego typu plugastwo, czy to z innych wymiarów, czy jedynie przyciągane przez zapach śmierci.
Nie dane było ci kontemplować dłużej tego miejsca. Z naprzeciwka na koniu jechała błękitnowłosa elfka. Na sobie miała długą niebieską szatę bez rękawów, a na plecach przewieszoną laskę wędrowną. Początkowo wydawało się, że minie ciebie.
- Hej, inkwizytorze! - zawołała.
Zawróciła i podjechała.
- Czy nie widziałeś, a może słyszałeś, może o księdze "Scriptura Magiciana"? - zapytała. - Zaginęła przed kilkoma dniami.
Ledwo odpowiedziałeś, gdy z wejścia do grobowca wyszło czterech mężczyzn. Twarze mieli zasłonięte, a ubrania skórzane. Nie wyglądali na pospolitych zbirów, lecz raczej jak żołnierze. Ubiór był jednorodny. W elfkę mierzyli z kusz. Ta podniosła dłonie do góry, co oznaczało, że gotuje się do rzutu zaklęcia.
- Odradzałbym takie działanie - rzekł jeden z żołnierzy.
Drugi podszedł do ciebie i rzekł;
- To osobiste porachunki, panie inkwizytorze, osobiste, nic społecznie groźnego - z wyrazu twarzy wywnioskowałeś, że lekko się uśmiecha. - Wcale nie jesteśmy członkami kultu nieumarłego boga wojny Gecajakana.
Jeden z mężczyzn zaklął i uderzył się otwartą dłonią w czoło.

***

Na słowa Ghrazzana kapłan zachichotał i machnął dłonią;
- Skądze znowu, burmists wsakze jest cłowiekiem nerwowym i łatwo ulega emocjom.
Burmistrz upadł na krzesło i nie był zdolny do żadnego słowa, gdyż zasnął. Mówił za niego sepleniący kapłan. Po słowach Hammerhead'a początkowo milczał, a gdy barbarzyńca wyrzekł chęć uczestnictwa, rzekł.
- A więc wy jestescie chętni? - zapytał praktycznie sam siebie. - No to rozgosccie sie, ino nie bałagancie.
Po czym bez słowa wziął pod rękę burmistrza i wyszedł, zostawiając was z barmanem.

Po pytaniu Archibalda, barman zrobił dziwną minę, lecz polecił kelnerce zdobycie jednej sztuki. Gdy przyniosła wciąż wierzgającą kurę, jaszczuroczłek podał ją tobie ze złośliwym słowem;
- Smacznego! - po czym dodał do was obu. - Będziecie tutaj tak stać, czy pójdziecie do swoich pokoi na piętrze?
Do tawerny zaczęli schodzić się mieszkańcy i przybysze.
 
Terrapodian jest offline