- Tak, tak, czekanie przy kominku to bardzo miła sprawa, może być jeszcze milszą kiedy za nią płacą - wychrypił patrząc w kufel - ale jeśli nie płacą, to wole towarzystwo skrzyń i wełny.
Uniósł głowę patrząc na dziewczynę, potem przesunął wzrok po reszcie siedzących przy stole i powrócił wzrokiem do Myrth'y.
- Chciałem wiedzieć jak dobrze znasz tego człowieka, na którego czekamy. Mam nadzieję że cała ta sprawa nie okaże się kiepskim żartem. Towarzystwo wszak miłe i rozrywkowe, ale coś trzeba jeść, moja droga.
Podniósł kufel do ust i pociągną długiego wolnego łyka. Odstawił kufel i popatrzył jeszcze raz po zebranych przy stole, w końcu jego wzrok spoczął na Myrth'rze.
__________________ And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom. |