Sir Archie wziął wierzgającą kurę pod pachę i patrząc z góry ( w przenośni i dosłownie, gdyż przerastał karczmarza o głowę) na chamskiego prostaka, jakim okazał się być karczmarz, rzekł.- Moi przodkowie, zwykli obdzierać żywcem ze skóry i tarzać w soli, krwawiące ciała karczmarzy, którzy zapominali o swej pozycji społecznej. Postaraj się więc dobrzy czło...pardon...jaszczurze nie kusić mnie, bym podążył drogą mych przodków, dobrze?
Po tych słowach dodał.- Kochany burmistrz tej waszej mieściny, jakoś zapomniał odpowiedzieć, które z tych dwojga nosi imię Bandara, córka czy banda. Więc, by uśmierzyć mój gniew, radziłbym uprzejmie odpowiedzieć, karczmarzu.
Po uzyskaniu potrzebnych informacji. Sir Archie zabrał kurę i udał się do swego pokoju. Tam za pomocą prześcieradła, skrępował wierzgającego ptaka, tak że w kuper kury wciśnięte było smocze jajo. - Masz przed sobą świetlaną przyszłość ptaszku. Twoje potomstwo będzie ziało ogniem i porywało dziewice, a ja je przeszyje kopią i zdobędę tytuł paladyna. Więc się postaraj.
Po tych słowach...dzielny błędny rycerz legła na łożu i zasnął. w oczekiwaniu na jutrzejszy bohaterski dzień.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
Ostatnio edytowane przez abishai : 18-09-2008 o 10:45.
|