Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2008, 15:41   #12
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-Że też zebrało ci się w takiej chwili na filozofowanie-powiedział George.
-Mądrala zasrany, który nie rozumie pojęć, które używa-ripostował Orrin.
-Nie miałeś pojęcia, że Inkwizycja poluje również na nich?
-Właśnie o to chodzi tępaku! Upodabniasz się do nich debilu i o to cały czas mi chodzi-wywarczał.
-Oni są magami tak jak my.
-Potwierdzasz moje słowa, wiec już lepiej się nie odzywaj.
-Myślisz, że którykolwiek z nich zawaha się trzymając twój łeb na muszce?
-Ja to nie oni! Kojarzysz jeszcze czy już odleciałeś?! Lepiej stwórz swoją własną sektę, bo jesteś bardzo podobny do Inkwizytora i do nich za razem. Udało ci się zająć pierwsze miejsce w konkursie na najbardziej kretyniejącego Partyzanta!
-Oni są kryminalistami, którzy zakłócają porządek panujący w świecie magów.
-A Inkwizycja chce zniszczy cały ten świat łącznie z twoją pustą dyńką!
-Dlatego właśnie musimy ich wszystkich pozabijać.
-Jasne, przypomnę ci kto walczył na dwa fronty i więcej. Był wśród nich Hitler! On przegrał przez walki na wszystkich frontach, kretynie, a wy robicie to samo!-zakończył lodowato Orrin.
-Trudno ukryć, że George ma w sumie rację-odezwał się Ryan, a z każdym słowem Evans bladł coraz bardziej, starając się nie wydrzeć na przyjaciela. Udało mu się, choć z trudem. Odetchnął głęboko i powiedział:
-Wiedz przyjacielu, że gdyby to powiedział ktoś inny niż ty, już miałby kulkę we łbie-rzekł chłodno, rzucając karabin..
-Teraz wam coś opowiem. Była sobie grupa ludzi z karabinami w rękach, a wśród nich jeden człowiek bez broni w ręku. Nagle ten jeden człowiek, słuchając pieprzenia przyszłej Inkwizycji...-nagle w jego ręku pojawił się Magnum, który został przystawiony do głowy George'a. Wiedział, że wszystkie bronie będą wycelowane w niego.
-...ten człowiek nagle miał broń! I przystawił ją do jednego tępego łba jak ten. I wiecie co zrobił? Strzelił!-pociągnął za spust i rozległo się kliknięcie.
-Lecz ten człowiek zapomniał go naładować, a może tylko blefował, że jest naładowany? Jaki z tego morał? Nigdy nie mów, że niewinny człowiek, który był tam, gdzie ja i wytrzymał, nie ma jaj, bo ma większe niż wszyscy wy razem wzięci. Wierzcie mi, że zastrzeliłbym tego gnoja, gdyby nie był ze mną po jednej stronie-powiedział chłodno, chowając broń.
-Następna kula siedzi na swoim miejscu, wierz mi-warknął do George'a.
-Co do ciebie Ryan, nie baw się w Inkwizycję. To z nią walczymy i pamiętaj, jak będziesz miał zlecenie na Inkwizytora, wal śmiało, choćby to było zadanie samobójcze-pokręcił głową, po czym podniósł karabin.
-Wiedz, że możesz na mnie liczyć. Ja za to liczyłem na twój rozsądek. Przeliczyłem się. Przynajmniej raz mnie posłuchaj i wezwij Jamesa przez krótkofalówkę, żeby sprawdzić czy z nim wszystko w porządku-powiedział z nieukrywanym zawodem w głosie.
-Wejdę z wami, ale tylko dlatego, żeby osłaniać od tyłu wasze mózgownice, znaczy się mięśnie. I gówno mnie obchodzi, ze mnie wykluczasz, Ryan. Ktoś musi osłaniać ci dupę! Ktoś myślący!-warknął, patrząc wymownie na George'a.
Zamierzał wejść zgodnie z komendą Ryana i strzelać gdzie popadnie, byle nie w swoich, lecz gdy stwierdzi, że nie czaka go zagrożenie od wnętrza, stanie za wejściem do komnaty, celując w wejście.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline