Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2008, 12:09   #161
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Tomek i Trzeci.

Trzeci miał przez chwile problem z usytuowaniem się w czasie... Zupełnie nie zarejestrował wychodzącego za nim Tomka. Przysiadł przy barze i automatycznie sekundę później wstał wsuwając okulary na nos jak tylko mógł najwyżej. Wyjście na ulicę i uderzenie zimnego wiatru w twarz otrzeźwiło go pozwalając zdusić resztki furii, jaka targała jego wnętrzem... "Dlaczego znów musze przez to przechodzić..." - pomyślał, kiedy do jego mózgu dobiły się ostatnie słowa towarzysza. Jakoś zupełnie nie potrafił wyłapać kontekstu zdania "Przynieść ci cos?" Zostawił je, więc bez odpowiedzi patrząc jak Tomek odchodzi w kierunku... Piekarni - było to jedyne miejsce w kierunku, którego mógł iść, jedyne czynne o tej porze.
Lupus wciągnął kilkakrotnie powietrze, doskonale wyczuwając ten specyficzny, bliżej niezdefiniowany zapach... miasta. Rozejrzał się po okolicy nie rejestrując niczego niepokojącego… Usystematyzował wiedzę z rannej rozmowy, a właściwie tego, co stało się po niej. Powędrował w kierunku „Tyrolskiej”, kiedy Tomasz był już wewnątrz. Zatrzymał się przy wystawie zastanawiając się czy jest głodny. W zasadzie od ostatniego posiłku minęło trochę czasu, ale jakoś nie miał ochoty na jedzenie. Spojrzał przez szybę i przez chwilę przyglądał się jak Tomek dyskutuje ze sprzedawczynią wskazując na półkę gdzieś z boku… Z papierową torbą wielkości „połowy sklepu” Tomasz wyszedł z wyraźnie zadowolona miną. Trzeci ruszył w kierunku skweru, dając sobie czas na powiedzenie kilku słów, a Tomkowi czas na spokojne skonsumowanie posiłku. Kiedy nie było nikogo przed nimi powiedział:
- Będę łaził z tobą, tak jest chyba bezpieczniej, zresztą nie będziemy traci czasu na przekazywanie sobie informacji… Nie mogę mówić zbyt wiele, - stwierdził doskonale wiedząc o swojej ułomności – powiedzmy, że mam problemy z gardłem… Nie pomyślałem wcześniej o żarciu. Przecież ten cały dozorca w dworze musiał coś jeść. Więc musiał to gdzieś zdoby… kupowac. Raczej w pobliżu, bo nie było tam żadnego samochodu, albo go nie znaleźliśmy… Nie było. – dodał przypominając sobie obchód, jaki zrobił wokół „Dębów”. – Więc chodził po jedzenie, albo ktoś mu je przynosił. To marny ślad, ale… - Trzeci wyraźnie się rozkręcił, widać było, że analiza, strategia, planowanie są jego żywiołem. Mówił, zupełnie nie zważając na Tomka podsuwającego bułkę z szynką i sałatą. - Czy wiesz, co to są guple? Ktoś, kogo kiedyś znałem mawiał, że guple wiedzą wszystko. Były w K… - zawahał się - mieście, w którym kiedyś mieszkałem, może tutaj też są??? Może tam są jakieś informacje o „Dębach”, albo o właścicielach lub o księdzu? Jakoś tak przyjęliśmy, że był tam szpital – jeżeli tak to jakaś organizacja, czy instytucja powinna wiedzieć czy tak było naprawdę, jakiś rejestr szpitali – ludzie uwielbiają kolekcjonować nieprzydatne informacje – może jakiś historyk albo zabytkowiec coś będzie wiedzieć? – Pomimo, a może właśnie, dlatego, że bardziej koncentrował się na otoczeniu niż wypowiedzi – Trzeci zaczynał mówi coraz bardziej chaotycznie prześlizgując się po kolejnych, mniej lub bardziej sensownych i wykonalnych opcjach – Oficjalnie wejść w kancelarię Praissów nie możemy – jak zapytamy o „Dęby”, powiedzą, że tajemnica prawna klienta, informacja poufna i będzie po rozmowie. Niczego się nie dowiemy, a oni będą wiedzie, że ktoś węszy koło spraw dworu. Może prywatnie? Chyba, żeby powiedzieć, że chcemy to kupić… – spojrzał na siedzącego obok Tomasza – nie wyglądamy na takich, co mieli by pieniądze na taki dwór… Obrazki… Ewentualnie możemy powiedzieć, że byliśmy tam, aby zrobić obrazki do… hmmm… czegoś i dozorca nas przepędził, bo nie mamy zgody na obrazkowanie i przyszliśmy po tą zgodę… - zawiesił na chwilę głos pozwalając w spokoju przejść jakimś dziewczynom – szły w kierunku Kolegium, więc założył, że tam się uczą zupełnie niepotrzebnej wiedzy… W powietrzu zawisł na sekundę zapach jajecznicy, na lekko przypalonym maśle – Jeżeli to nie był szpital tylko szkoła? Dęby mogły równie dobrze być prywatną szkołą lub może zborem, miejscem spotkań? Albo takim domem z krzyżem, do którego ludzie przychodzą, a potem wychodzą? Jeżeli przez Quintusa nie mogliby wyjść, byli by bardziej ofiarami niż sprawcami całego zamieszania… Zborem… Duch Sowy mówił coś tym, że ten świat powiązany z liniami Ley jest wydarty przez ludzi; teraz mi się przypomniało, że… - Trzeci skrzywił się wyraźnie – spotkałem człowieka, który władał ogniem i piorunami… Kiedy zginął jego ciało bardzo szybko się zestarzało i wyschło; jak nie u człowieka tylko pijawy… Pies, to tez mnie intryguje – ktoś go bestialsko zabił, a potem zapakował w folię i wrzucił do wody. To mi nie pasuje – jeżeli chciał splugawić sadzawkę to po co folia? Jeżeli pozbyć się padła to prościej byłoby je porzucić w lesie, nawet szybciej Gaia by je przyjęła… Piesy żyją z ludźmi, więc pewnie ten też żył w pobliżu „Dębów” – należał do dozorcy? Do kogoś innego? Dozorca wiedział o tym, co jest wewnątrz dworu – po raz kolejny zmienił temat wypowiedzi ignorując minę Tomasza. Odczekał znów chwilę przepuszczając starsza kobietę z porannymi zakupami. Dwie przecznice dalej odezwały się dzwony na domu z krzyżem i kobieta przyspieszyła kroku. - kancelaria zapewne też wie… płacili mu tyle, żeby trzymał mordę w kuble. Kancelaria na pewno jest utopiona w sprawie. Ksiądz pewnie też – tylko, czy on czasem nie jest sprawcą całego zamieszania? Dwór jest opuszczony od dawna, a rytuał N’sakli wskazał jego miejsce pobytu… jest, więc bardzo starym człowiekiem albo… nie jest człowiekiem. „Dęby” – jeżeli były używane podczas wojny mogły być szpitalem, podczas wojny wielu umarło, bo nie udzielono im pomocy w szpitalu, albo udzielono jej niewłaściwie… pewnie w takim miejscu byłby też ksiądz… Po pierwsze musimy dowiedziec się jaknajwiecej o miejscu bez angazowania kogokolwiek i bez opuszczania centrum. Czy w Krakowie mieszkają te guple? - zapytał w końcu Trzeci stwierdzając, że jednak jest głodny i chętnie zapoznałby się bliżej z zawartościa torby Tomka.
 
Aschaar jest offline