Cień wykonywał swoją robotę profesjonalnie, ogłuszając go na dobre. Zgodnie ze słowami Reyala przespali dwa dni. Był to raczej powód do radości, gdyż najpewniej zregenerowali wystarczająco sił by mieć szanse. W trakcie sennych majaków miał wystarczająco dużo czasu by domyślić się, że w normalnych warunkach ich położenie byłoby beznadziejne. Jednak przy odrobinie szczęścia i dobrej koordynacji działań mieli szanse się stąd wyrwać.
Działać musieli jak najszybciej, zanim tortury pozbawią ich sił. Dodatkowo jutro dopływali do portu, co było idealną okazją by wyrwać się z tego przeklętego statku na wolność. Ich współwięzień najwyraźniej wariował, prosząc o to, by go zabić. Niezależnie od tego, czy mówił prawdę o tym zaklęciu czy kłamał Blacker nie miał zamiaru odbierać mu życia. Musiało istnieć inne wyjście, bez niepotrzebnego rozlewu krwi. Szarpnął łańcuch, ale mocno tkwił w ścianie. Wyrwanie się stąd było dla niego niemożliwe... Chociaż musiał się nad tym lepiej zastanowić. W ładowni znajdowało się wiele różnych rupieci, między innymi różnej długości rurki. Blacker podniósł jedną z nich i z trudnością włożył w oczko, przez które przewleczony był łańcuch. Następnie naparł na to, starając się zgodnie z regułą dźwigni wyrwać je ze ściany
__________________ Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett |