Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2008, 18:45   #7
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
- Dziękuję, komendancie. – odparła mimowolnie dziewczyna. Zasalutowała, i wyszła z pomieszczenia. Po drodze nawet nie spojrzała na tego oblecha, który robił za sekretarza.

Rozmowa z komendantem może nie wprawiłą Eriki w dobry humor, ale z pewnością podniosła ją na duchu. Nie mogła tego nazwać sprawiedliwością, a raczej cholerną namiastką zemsty. W końcu sama chciała pozbawić tych skurwysynów życia. Jednak teraz byli martwi, i to się liczyło. Co za parszywy los, pomyślała. Gdyby jeszcze zdołali odnaleźć jej amulet… to z pewnością z powodu jego braku spotkało ją to nieszczęście, głęboko w to wierzyła. Teraz jednak nie ma na co liczyć, z pewnością te łachudry zdążyły spieniężyć go pierwszemu lepszemu handlarzowi, w zamian za kilka miedziaków, aby mogli się urżnąć w trupa. Ale ktoś inny ich urżnął.

Otto nie żyje. Szkoda. Znała go zaledwie kilak dni, ale nie wydawał się być zbyt interesowny. To znaczy jak na służbie, nie ma czasu na pogawędki, ale to tylko ucieszyło Erikę. Od tamtej pory nieco się zmieniła. Chodziła zachmurzona, ledwo mogła pozbierać myśli. Co za los. Tak się zrobić w konia, jeszcze nigdy nikt jej nie złapał, a przynajmniej zawsze zdołała się wymigać. Świat był pełen parszywych zboczeńców. Wprawdzie tacy ludzie byli wszędzie, ale w imperium można było spotkać takich na każdym kroku. Choćby ten sekretarz komendanta. Jedyne, co może od niej liczyć do cios sztyletem prosto w brzuch.

I ci szczuroludzie… ale cicho. Erika nic nie wie. I nie chce wiedzieć. Jedyne, co wie, to to, że szczury zabiły Chloe i Calehira. Nie może tak być, aby ktoś zabijał bezkarnie strażników miejskich. Mimo silnej awersji do nich, to sam fakt, że była w ich szeregach coś oznaczał. Musiała zacząć się tu przystosowywać. Poczuć więź, jak w rodzinie. Musiała też zdobyć uznanie w oczach Wermenta, może wtedy skończy się to poniżanie.

Teraz jednak była strażniczką miejską. I tak jak straż miejską, gówno ją obchodziło szerzenie sprawiedliwości, głównie chodziło o to, aby w mieście nie powstała żadna inna grupa legalnie czerpiąca zyski z... no właśnie. Ze wszystkiego. A te wszystkie nielegalne zwalczać, bo są nielegalne i przeszkadzają w utworzeniu porządku. Pieniądz napędzał ten świat. Sama się w tym kręciła.

Ciekawe, kim będzie ten nowy przełożony. Poprzedni trafił do czubków. Po drodze do gospody mijała kilku strażników. Nie nawiedziła, kiedy w ten sposób na nią patrzyli. Zbierało jej się na wymioty. Chociaż, czy gdyby była gruba, tłusta i miała ropiejące rany na twarzy cokolwiek by to zmieniło? Wątpiła w to. Za sobą słyszała sprośne uwagi. Miała ochotę się obrócić i przywalić każdemu z nich, ale powstrzymała się. Nie ma sensu się nadstawiać. Jeszcze znowu trafi do lochu, za niesubordynację.

W końcu dotarła do miejsca. Usiadała na jednym z krzeseł, mając nadzieję zobaczyć nowego dowódcę oddziału, i wreszcie wyruszyć na patrol. Przypomniała sobie misję, jaką zlecił jej komendant. Miała obserwować tego czarodzieja, który miał do nich dołączyć do oddziału. Ciekawe, co z nim nie tak… w życiu miała kilka razy natknąć się na czarodziejów. W sumie to tylko na ich sakiewki, ale nigdy nie byli zbyt uprzejmi wobec niej. W sumie kto byłby uprzejmy wobec kogoś, kto się jawnie okrada. Jeden sparaliżował ją czarem, ale pomógł jej kolega po fachu, który też miał ochotę na trochę grosza. Podzieliła się połową, a skutki czaru czuła przez dwa dni. To nie było zbyt przyjemne. Jednak teraz miała inną profesję. Niestety.
 

Ostatnio edytowane przez Revan : 18-09-2008 o 19:45.
Revan jest offline