Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2008, 20:07   #10
Ragnaak
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
Uuuuu jak zimna i przerażająca - pomyślał Caleb. Ale miał to gdzieś. Nie lubił i nie lubi osób, które nic nie mówią na temat "misji", czemu ich tu przywleczono i tym podobne bzdury. To równie dobrze mogło by zabrzmieć. "Jesteście nikim, lubimy się znęcać, a teraz róbcie co wam każemy".

Nie wykazywał żadnych emocji, żadnego skrzywienia twarzy, grymasu czy "łzy" w oku. Jego oczy były zimne i wyrachowane. Nie rozglądał się specjalnie po sali, ani nie patrzył na kapłankę czy kim tam ona była. Zerknął jedynie na "Feather" w momencie kiedy ona na niego zerknęła. Wyglądała jakby nad czymś myślała. Nie okazał krzty emocji. Nie okazał nawet kiedy Skrzypek - tak go chyba zwano walnął, krótkim acz idiotycznym tekstem :
-Ah! Jak ja lubię pomagać innym. Na pewno chcesz żebym uratował świat? Świetnie, i tak robię to codziennie... czasami po kilka razy...

Później usłyszał cichy szept. Wiedział kto mówi i do kogo. To Fae swoim pięknym głosem zwracała się do niego. Tak bynajmniej to odebrał :
- Też mi wybór…jeśli wyjdziemy przez te drzwi, jest spora szansa, że jutrzejszego ranka ktoś znajdzie nasze zwłoki za bramami osady. Tsk, wybór...

Stał przez chwilę. Mógł pójść pierwszy jak to miał w zwyczaju, ale nie tym razem. Chciał poczekać na reakcje innych.
Pierwszą okazała się Fae, która nim wstąpiła do okręgu obok kapłanki rzekła krótkie zdanie w jego kierunku :
- Nie wiem jak ty Caleb, ale ja się decyduję. Zobaczmy co dla nas mają. Zzagram kartami, które wpadły mi w ręce…zawsze może być gorzej, prawda?
Uśmiechnęła się do niego promiennie i nieznacznie przytaknęła. Teraz wyglądała na bardziej żywą, pełną energii i zadowoloną z siebie. Caleb odwzajemnił uśmiechem i przytaknął delikatnie głową po czym znów stał się zimny niczym "golem". Potem zobaczył jak w okręg wchodzi mężczyzna z brodą i połamanym nosem ... Nie czekał, kiedy i czy w ogóle pozostali wejdą chodź wiedział, że Lecter na pewno też przyłączy się do ratowania świata czy czego mu tam rozkażą. Zerknął tylko na stojącego obok niego jegomościa po czym ruszył w kierunku kapłanki. Stanął obok Fae tak jakby chciał ją odgrodzić od jakiegoś niebezpieczeństwa, aby poczuła jego ciepło ciała, aby wiedziała, że nie jest sama, że nie musi się bać. Jeśli w ogóle czegoś się bała.

Potem ... potem już czekał co się wydarzy.
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!
Ragnaak jest offline