Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2005, 18:33   #23
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Drzwi zamknęły się za rosłym Eidurem, a w karczmie zapanowała cisza. Nawet jedzący przy kominku jegomość obserwował Was zainteresowany tym, co się działo. Uśmiechnął się nawet, gdy Sara zaczęła grać. Wy skonczyliście jeść i w niezręcznej ciszy czekacie na spotkanie. Przerwał ją Joachim, który podszedł do Was i zapytał:
- Czy wszystko w porządku? Pan Eidur wyszedł taki poruszony, a przecież trzymał się razem z Wami.
[user=184]Wychodzisz z karczmy wprost pod ścianę deszczu. Kaptur skutecznie chroni Twoją głowę, ale orientujesz się, że daleko suchy nie ujdziesz w taki deszcz. Jeszcze w głowie brzmi ci muzyka Sary i słowa Myrthy o towarzystwie i wolnej woli. Tak bardzo walczyłeś o niezależność i własne "ja", że teraz każde takie starcie staje się dla Ciebie czymś bardzo ważnym. Czymś, co dominuje na krótko, by potem odejść, zostawiając cię na rozstaju dróg. Po raz pierwszy czujesz to uczucie i nie możesz powiedzieć, by ci się to podobało. Z drugiej strony ta zadufana w sobie magiczka...
Spojrzałeś na ulicę. Szara zasłona deszczu utkała zmyślny płaszcz, który szczelnie otulił ulicę. Nie widzisz też nic, co byłoby po drugiej stronie. Po TEJ drugiej stronie. Twój przyjaciel również milczy, choć wyczuwasz jego obecność. Czy zapytać się go o radę? W końcu to jedyny człowiek, który do tej pory pomógł Ci z dobroci serca a nie wyrachowania. Już miałeś o tym pomyśleć, gdy zobaczyłeś ruch kątem oka. Spojrzałeś w tamtą stronę, ale poza deszczem nie udało ci się nic dostrzeć. I wtedy zobaczyłeś to. To był duch. Jednak jakiś dziwny. Nie czułeś od niego by była to zmarła dusza, jak to zwykle czujesz od innych. Jednak masz pewność, że porusza się w świecie, w którym wszystko należy do Morra. Wszystko.
Istota wyszła zza deszczu jak zza kurtyny. Potem znowu zniknęła, by pojawić się odrobinę bliżej. Wyraźnie kieruje się w stronę karczmy a Ciebie nie wydaje się, by zobaczyła. Choć może inaczej - nie zwraca na ciebie uwagi. Jakb z najwyższą ostrożnością zmierza do budynku przy ktorym stoisz, choć to nie drzwi są jej celem. Dusze nie potrzebują drzwi, by wejść do środka. [/user]
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline