Elran z trudem przezwyciężył ból głowy po wczorajszym "świętowaniu", zwłaszcza, że w perspektywie dnia widział kolejną męczącą podróż i, najprawdopodobniej, walkę z armią goblinów. Mimo to wstał i udał się na miejsce wyznaczone na spotkanie z siłami Procambur. Widok dobrze uzbrojonego wojska napełnił go nieco lepszymi myślami co do przyszłości całej ekspedycji. Sam raczej miał zamiar unikać walki, a im większa liczba żołnierzy, tym większa była szansa, że mu się to uda. Przywitanie z dowódcami także zrobiło na nim dobre wrażenie - ci ludzie najwyraźniej wiedzieli, od kogo przyszły wieści o Maerstar i Elran miał nadzieję, że wiedzą również, że na posłannictwie jego rola raczej się kończy. Niemniej ruszał w drogę ze wszystkimi, choćby po to, żeby odebrać obiecaną nagrodę. Jadąc z przodu rozmawiał z Emmrelem o sytuacji politycznej w północnej części Morza Wewnętrznego, ale w pewnej chwili zamilkł, widząc wznoszący się od strony wioski słup dymu. Wojsko momentalnie przygotowało się do starcia, a półelf przesunął się bardziej na tyły, pozwalając zająć miejsce w pierwszym szeregu bardziej doświadczonym w walce. Zachowanie Elendila nieco go zdziwiło, ale pomyślał, że mag najwyraźniej wie co robi. "Oby tylko gobliny jeszcze nie zaatakowały, bo ciężko się będzie wtedy z tego wyplątać" - dodał w duchu, z napięciem oczekując, kiedy pokonają ostatni etap drogi i zobaczą, co tak naprawdę stało się w Maerstar... |