„Szybko myśli, ale nic to mu nie da”. Pomyślał magister przepijając do lustrzanego obrazu Lilawander’a.
***
Elf wyszedł z cienia, zresztą przebywanie dalej w nim nie miało sensu, skoro czar zakończył swoje działanie. Sprawnie został otoczony jednak nie stracił rezonu.
- Mag Wigilfordz wysłał mnie tu po zawartość skrzyni. Mam jego POZWOLENIE na zabranie stąd zawartości skrzyni…
Wojownicy wyciągnęli w stronę maga miecze. Ich sztychy prawie opierały się o ciało elfa. Brodaty wojownik, który wcześniej odezwał się do maga roześmiał się chrapliwym głosem, jego śmiech przez chwilę powodował echa komnacie.
Poczym jego twarz nagle stała się poważna i zacięta.
- No, więc panie wysłannik udowodnij tera, iż przychodzisz od Mistrza Wigilfordz’a. Tylko bez żadnych sztuczek, łatwo możemy cię nabić na miecze, tak jak się prosiaka na rożen nabija.