Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2008, 23:05   #19
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Lilawander odetchnął z ulgą, gdy tylko udało mu się wyjść z pomieszczenia ze stworami. Z nosa płynęła mu krew a ciałem wstrząsały dreszcze. Mógł użyć mniej mocy, ale ryzyko, że czar mu nie wyjdzie było gorsze niż zmaganie się z przekleństwem. Tym bardziej, iż w takich sytuacjach sama próba ucieczki najczęściej kończyła się śmiercią, jeśli był zauważona. Elf zdawał sobie sprawę z odrobiny szczęścia jakie mu dopisało, prawdziwym szczęściem było jednak zdanie egzaminu i otrzymanie licencji na czarowanie w tym mieście i okolicy.

Elf pieczołowicie schował papiery, ich czytanie zostawiając na później. Z niezwykłą dystynkcją przyjął pierścień z szacunkiem nakładając go na palec

„Wreszcie , teraz mogę bezpiecznie poruszać się z Chowańcem i używać magii” Powód czarowania w razie potrzeby wyjaśnień zawsze się znajdzie, dla osoby z tak gładkim językiem.

- Postanowiłem, iż musisz opłacić połowę składki członkowskiej, czyli pięćdziesiąt Złotych Koron Imperialnych. Feilx opowiedział mi o twojej sytuacji pomyślimy, więc jak możesz te pieniądze odpracować. Jeśli nie masz żadnych pytań możesz się oddalić

- Dziękuję Mistrzu, postaram się być przydatnym członkiem Gildii. Z pewnością będę chciał poznać zakres moich praw i obowiązków, ale oczywiście nie będę tym zaprzątał Twojej głowy Mistrzu. Gdy kiedyś wrócę w me rodzinne strony daleko za morzami, wiedz iż sprawię by Twe imię w akademiach magii i innych przybytkach wiedzy tajemnej było znane i szanowane.

Ukłonił się z wdziękiem a gdy wychodził zatrzymał się jeszcze na moment, obrócił zdjął kaptur „zdobyty” w Gildii i zapytał z szelmowskim uśmieszkiem .

- A czy mogę to zabrać czy mam zostawić ?

Pomimo zezwolenia na wzięcie kaptura nie na wiele był on przydatny. Magia w nim tkwiąca wyparowała. Elf postanowił go jednak zachować na pamiątkę całego zajścia.

Elf poświęcił jeszcze chwilę na zapoznanie się z zasadami obowiązującymi magów Gildii Middenheimskiej, miał nadzieję że będzie mu w tym pomocny odźwierny.

Po wyjściu z Gildii elf zwołał Chowańca.

- I jak tam , działo się coś podczas mojej nieobecności?
- upolowałem pokarm panie, nic więcej
- He He dobrze Aragonie


Elf poświęcił swemu Chowańcowi dobry kwadrans. Nie lubił rozstań z sokołem, szczególnie takich po których mógłby go więcej nie zobaczyć. Teraz bez obaw mógł iść z nim na ramieniu – wręcz zamierzał powoli oswajać strażników z tym , że to pełnoprawny Chowaniec pełnoprawnego maga w Middenheim. Mogło uchronić to przed „przypadkowym” zestrzeleniem.

Elf wracał spokojnie do domu. Sam był sobie zdziwiony, gdyż pomimo, że miał licencję na czarowanie wcale nie śpieszno mu było do używania magii. Być może było to wynikiem dreszczy i krwawienia jakie dostał przy ostatnim czarowaniu. Elf pragnął wypocząć po ciężkim dniu, bardzo ciężkim dniu. Sam nie wiedział jak wpakował się w tą gildię złodziei. „Ano tak śledziłem tych złodziejaszków z rynku, a później co, miałem się przyznać, że ich śledziłem? Kolejne pytanie : po co, skazywało by mnie na tortury i śmierć prędzej czy później.”
Lilawander nie miał złudzeń co do reguł rządzących w Imperium, najlepszym na to dowodem był fakt iż wciąż żył.

Gdy tylko zorientował się, że trwa godzina policyjna wysłał sokoła na przeszpiegi a sam podążał wtopiony w mrok za jego wskazówkami. Spokojnie omijał każdy patrol, nie strażników się jednak obawiał lecz zbirów , którzy nie zwykli chodzić w widocznych i oświetlonych grupkach.

Gdy dotarł do domu zdziwiła go cisza i pustka. Przypuszczał, że inni już dawno powinni być w domu. No ale strażnicze obowiązki mogły być cięższe niż przypuszczał. Zjadł resztki kolacji , umył się i poszedł spać pragnąc jedynie wypoczynku.

Dopiero gdy się położył zeszły z niego całe nerwy dnia. Wiedział, że odtąd każdy będzie mu się bacznie przyglądał złodzieje z gildii oraz ich konkurencja i magowie. Żadna organizacja nie pozwoli mu na zdradę a w sytuacji skrzyżowanych interesów, będzie się musiał nieźle napocić by wyjść z tego cało. Przynajmniej „Srebrne Maski” wiedziały o drugiej Gildii. Gdyby im nic nie powiedział potem by wyszła jego przynależność mógłby nabawić się kłopotó. Na razie wolał nabawić się pieniędzy, gdyż liczył na hojne wynagrodzenie. Zastanawiał się czego będą od niego oczekiwać zarówno magowie jak i złodzieje, najświeższym problemem było zdobycie pięćdziesięciu karli a była to suma obecnie daleko przerastająca zasobność sakiewki elfa.

Rankiem obudził go sokół. Zaczepnie skubał włosy elfa gdy ten się wreszcie dobudził z niepokojem raz jeszcze przywitał ciszę panującą w domu. Odświeżył się i sprawdził cały dom próbując ustalić czy ktoś się tu chociaż pojawił. Zrobił śniadanie wypuścił na dwór sokoła, po czym po jego powrocie przysiadł do dalszych prac nad rytuałem. Rozmowa z maskami miała się odbyć po południu, elf miał więc sporo czasu . Po kilku godzinach wyliczeń, operacji i poprawek elf pozostawił rozrysowany kredą magiczny krąg i zszedł do kuchni. Gdy posilił się nieco niepokój o towarzyszy był już zbyt głęboki by dało się go łatwo kontrolować. Nawet nie mógł się już skupiać dalej na pracy. Elf czół, że dawno już powinni wrócić, stracił wiarę w wcześniejsze przypuszczenia, że może mieli dodatkową wartę, albo papierkową robotę po powrocie z warty. Postanowił ich poszukać, zabrał ze sobą wszystkie papiery po czym poszedł dopełnić obowiązku meldunkowego. Jako licencjonowany mag mógł nie obawiać się już , że potraktują go jak wyrzutka. Przy okazji zamierzał też wypytać o swoich przyjaciół.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 19-09-2008 o 23:32.
Eliasz jest offline