Kiedy Valar się obudził, poczuł się jakby coś go zjadło a potem wypluło i powtórzyło to kilkukrotnie. Tego snu nie można było zaliczyć do najprzyjemniejszych. Sny a raczej koszmary, z których nie mógł się obudzić nie podziałały lepiej na jego skołatany umysł. Pot spływający po nim wkradał się w nacięcia po nożu, wywołując upierdliwe szczypanie, z którym Valar nie mógł sobie poradzić, nie z zakutymi rękoma.
Nie słuchał współwięźnia za bardzo, lecz kiedy wspomniał o Fillinie, jego uwaga spoczęła na nim. - Fillin… -szepnął sam do siebie- To Fillin nas tu przyprowadził- powiedział do Rayona- Wyruszyliśmy razem na ważną misję, lecz gdy weszliśmy na statek on gdzieś zniknął- powiedział do niego i nie czekając na odpowiedź rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu czegoś przydatnego do ucieczki.
Nie miał zamiaru zostać tu ani chwili dłużej. Pomysł podsunął mu Blacker, który widocznie też nie miał zamiaru na nic czekać. Valar przyciągnął nogą jedną z grubszych rurek i podrzucił ją nogą, tak, aby móc ją złapać ręką. Znajdował się w mniej komfortowej sytuacji niż jego wielki towarzysz i posiadał mniejszą swobodę ruchu, wiec zrezygnował z próby trafienia rurką w ogniwo łańcucha. Zawinął rurkę łańcuchem, aby przy przekręcaniu ogniwa pękły, a nie wyrwały ze ściany cały łańcuch. Następnie chwycił zębami kawałek rękawa i go odgryzł, wkładając całą szmatę do ust, aby nie przegryźć sobie języka w razie większego bólu. Kiedy był już gotów wolną ręką zaczął obracać rurkę, tak jak zrobił to Blacker. |