Kwisatz odetchnął z ulgą jednak aż pisnął z bólu i zacisnął zęby, kiedy próbował wstać.
"Nie jest dobrze..." - pomyślał przyglądając się zakrwawionej nogawce. W uszach mu szumiało i piszczało. Musiał jednak usiąść, gdzie przed chwilą leżał.
Rozejrzał się dookoła. Martin wyczołgał się spod płyty trzymając się obiema rękoma za głowę, jakby chciał zatrzymać odbijający się w środku czaszki mózg.
Marine - Smith z jego odziału leżał obok Martina. Najwyraźniej wrzeszcząc z bólu wyciągał ręce Jamesa, który włanie wstawał na równe nogi. Dopiero wtedy Kwisatz zobaczył, że płyta przygwoździła Smitha do ziemi miażdżąc mu obie nogi poniżej kolan. Z daleka zaczęły wracać do niego dźwięki. Smith darł się ja opętany na przemian to prosząc o pomoc, to wołając o matkę. Kwisatz odwrócił głowę nie mogąc zniesć cierpienia kolegi. Próbował rozerwać nogawkę spodni, lecz dotknięcie nogi sparaliżowało jego działanie.
Wtedy zatrzaskające się drzwi hangaru z łomotem spadły na chwijącego się na nogach żołnierza.
- Kurwa... -jęknął widząc jak czaszka nieszczęnika pęka na dwoje.
"Temu już nikt nie pomoże" - pomyślał - Medyk! - zawołał - Jest medyk?!
Ze sztywną nogą podskoczył do leżącego Smitha. - Martin, pomóż mi wydostać go jakos spod tego... - wydyszał wycierając krople potu i krwi z twarzy. - Musimy spierdalać stad! Zbierać co się da i wynosić się z tej bomby zegarowej...
Ostatnio edytowane przez Deja vu : 21-09-2008 o 19:36.
|