Lorelei uniosła w zdziwieniu brwi do góry i przysłuchiwała się zaskoczona wyjaśnieniom Kapelusznika.
- Wybacz, panie, jeśli uznałeś moje zachowanie za niewłaściwe. W moim świecie to twoje słowa wywołałyby oburzenie i zachowałam się zgodnie ze swym sumieniem. Być może nasze światy zupełnie różnią się pod tym względem. Jest to dla mnie nowość i pewnie jeszcze wiele będziemy się musieli o sobie dowiedzieć.
Zrobiła krótką pauzę i upiła łyk herbaty.
- Powiedzmy, że kwestię powinności ratowania naszych światów i wspólnych interesów już wyjaśniliśmy. Interesuje mnie jeszcze to, jak będziemy poruszać się między światami? Czy Karolinka będzie nam towarzyszyć? I wreszcie jak odnajdziemy owe przedmioty? I co mamy z nimi zrobić, skoro ty, panie, nie możesz się do nich zbliżyć? Lodowej Róży nie dawała spokoju jeszcze jedna rzecz. Wciąż krążyła po jej głowie i była przyczyną wielu wątpliwości. Uważnie przyglądała się swoim towarzyszom, rozbrykanej kocicy, dziwnej kulce, dwóm ponurym mężczyznom i kobiecie. Wreszcie po kolejnej pauzie zdecydowała się zadać jeszcze jedno pytanie:
- Jeśli można, Kapeluszniku, chciałabym wiedzieć jeszcze jedno. Na jakiej zasadzie wybrałeś akurat nas? Jestem ciekawa kto o tym zadecydował i dlaczego? Nie znam mocy ani umiejętności żadnego z mych towarzyszy, ale znam swoją wartość. W moim świecie potrafiłam wiele, ale wciąż zbyt mało, by zapewnić moim ludziom spokojne i godne życie, bez niebezpieczeństw i wojen. Jednak już teraz mogłam się przekonać, że chociażby Karolinka jest dużo potężniejsza ode mnie. Skoro dysponujesz takimi... - szukała odpowiedniego słowa. - Takimi przyjaciółmi, dlaczego wybrałeś mnie? Byłabym Ci też wdzięczna za choć krótką "prezentację" każdego z nas, na przełamanie lodów. |