Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2008, 22:19   #99
TwoHandedSword
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
ŁUP! ŁUP! ŁUP!
"Co do...?"
Łup! Łup! Trach!
"Raaany... Co to ma być? Co się w ogóle dzieje?"
Jedna z dziewek karczemnych pokonała jeszcze kilka stopni drewnianych schodów za drzwiami pokoju Belegrisa i znalazła się na dole.
"Ech..."
Każdy jej krok wywoływał niebezpieczne wstrząsy sejsmiczne w całej okolicy i powodował pękanie bębenków w uszach. A przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy przyciskającego do głowy poduszkę elfa. Leżał on nieruchomo na łóżku z lewą nogą groteskowo zwisającą z boku. Po kilku minutach bezruchu i kolejnych trzęsieniach ziemi wywołanych przez niczego nieświadomych ludzi znajdujących się w karczmie, Belegris zebrał się w sobie i postanowił stawić czoła porankowi okraszonemu bezlitosnym kacem. Zaczął analizować swoją sytuację, biorąc pod uwagę położenie części garderoby, konieczność zjedzenia czegoś... wypicia czegoś, taaak... położenie pancerza, miecza i reszty ekwipunku. Po połączeniu faktów dotyczących usytuowania jego butów i sztyletu nasunęło mu się kilka myśli. Świtało mu w głowie coś na temat karczemnej dziewki ze stłuczoną butelką w dłoni. Przypomniał sobie jak jedna z nich usiłowała roztrzaskać schody... Ale ta ze stłuczoną butelką miała coś wspólnego z szamotaniną mającą miejsce zeszłej nocy... Belegris nie mógł sobie przypomnieć dokładnego przebiegu bójki, ale miał dziwne przeczucie, że dziewczynie nic się nie stało, a facet, który przyjął cios szklaną bronią spotkał się ze sprawiedliwością. W każdym bądź razie elf zaufał swoim szczątkowym wspomnieniom i nie miał zamiaru przejmować się więcej całym zdarzeniem. Ubrał się na tyle szybko, na ile pozwalały mu obolałe kończyny. Założył swoją skórznię, lekko już znoszoną, co widać było szczególnie po mocno powyszczerbianych ćwiekach, wciągnął buty i narzucił na siebie wyciągnięty spod łóżka płaszcz. Włożył miecz do pochwy zwisającej na plecach, a sztylet przymocował do cholewy na prawej nodze. Sprawdził czy bukłak z wodą i sakiewka są tam, gdzie ich miejsce i ruszył do drzwi. Już miał chwycić za klamkę, kiedy przypomniał sobie o rękawicach spoczywających tam, gdzie leżał płaszcz. Podniósł je więc, założył, kilka razy mocno i szybko zacisnął i wyprostował palce, a po chwili otworzył drzwi wynajętego pokoju. Każdy kto spojrzał na schodzącego po schodach Belegrisa wiedział, że ten koncentrował się na stawianiu kroków bardziej niż zwykle. Elf nie zjadł wielkiego śniadania, za to wypił chyba ze dwa litry wody. Nie rozmawiał z Brogiem i Elranem. Do tego maga, którego dzień wcześniej ktoś tłukł pod karczmą, a który teraz siedział razem z nimi też się nie odzywał. Po paru minutach któryś z nich wspomniał o spotkaniu z oddziałami mającymi wyruszyć do Maerstar. Wszyscy zebrali się i wyszli na zewnątrz. Belegris jęknął cicho na widok promieni słonecznych odbijających się od zbroi stojących przed nimi żołnierzy i przysłonił twarz dłonią. Wysłuchał z uwagą tego co mieli do powiedzenia Emmrel i Blau i ruszył wraz z resztą w stronę bram miasta. Przez całą drogę przysłuchiwał się rozmowom dowódców bynajmniej nie dlatego, że miał zamiar stosować się do ich planów, ale po to, żeby wiedzieć czego nie robić, aby w czasie walki nie wchodzili sobie w drogę. Elf postanowił wykorzystać swoja wiedzę i umiejętności aby walczyć w ukryciu. Światło dnia nie powinno być przeszkodą kiedy wokoło będzie szalała bitwa. Po kilku godzinach, podczas których Belegris opróżnił całkowicie swój bukłak, wszyscy ujrzeli dym unoszący się nad wioską. Elf miał wrażenie jakby jego ściśnięte serce powodowało parowanie z jego organizmu resztek alkoholu. Przestał zwracać uwagę na słabnący już ból głowy, jego ruchy stawały się pewniejsze. Adrenalina pompowana do żył zaczynała działać. Belegris zdjął płaszcz i rzucił gdzieś na bok, nie bardzo martwiąc się o jego dalsze losy. Szybkim ruchem wyciągnął miecz zza pleców.
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
TwoHandedSword jest offline