Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2008, 22:49   #55
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Grzech. "Dzięki Ci o Panie za tego papierosa, który tłumi choć odrobinę moje zmysły, gdyż zwróciłbym zawartość żołądka." Chociaż Ambu nie pamiętał co jadł. Czy jadł. Musi jeść? Zresztą pewnie nie przełknął by gryza, bo temu człowiekowi tak śmierdzi z tych jego chytrych ust, że... Upadły odwrócił oczy i zanurzył je w cieniach na ścianie. Ćma nie ma wolnej woli. Leci do światła, spala się w ogniu przez to cholerne pragnienie światła. Ale może przecież wybrać którą lampę (w ostateczności latarkę) wybrać. To jest już wolna wola czy nie? To tylko pozorna wolność? Czy coś takiego może istnieć?

Cholera. Próba wyciszenia umysłu nic nie dała.

Cholera jasna.

Cisza.


"Czy skoro jest mi wszystko jedno, czy jeśli posiadam moc kreacji to znaczy, że jestem od tej karykatury Adama lepszy?"

Cisza brzęczała w uszach głośniej niż przesiąknięte smrodem chciwości słowa. Odraza wzrastała w Ambu z każdą chwilą. Temu składał pokłon? TEMU? Musiał wyjść na powietrze. Wziąć kilka oddechów. Musiał, bo się udusi!

- Czasami kłamstwo jest lepsze od prawdy. - wstał i butem zgniótł papieros. Zawahał się. Wystarczyło wyjąć zwitek pieniędzy z kieszeni i rzucić na biurko, a potem po prostu wyjść. Kupić... ale co? "Jego milczenie? Kilka chwil, zanim poinformuje personel, że wyszedłem?"

Brakło mu tchu. Wyjął z paczki jeszcze jednego papierosa (zostało ich tylko kilka, szlag by to), który zawisł na jego wardze. W kieszeni odszukał zapalniczkę.

- Tak bardzo chcesz pieniędzy?

Ambu wyciągnął plik banknotów z kieszeni i odczekał kilka sekund, aby lekarz dokładnie je zauważył. Po czym przestawił zapalniczkę na największy płomień i zapalił nim zielone papierki.
- To je sobie weź.
I wrzucił palący się kłębek do śmietnika. Otwierając drzwi odwrócił się jeszcze na chwilę.
- A innym powiedź co chcesz. - zwrócił się do zielonych oczu pod stołem. - Morf idziesz?
I wyszedł. Miał pewnie kilka chwil na wyjście z budynku. Albo i nie. To nie miało obecnie znaczenia. Potrzebował świeżego powietrza.

Zaczynał z wolna podejrzewać, co się działo. I bardzo mu się to nie podobało. Te banknoty pojawiły się nieproszone. Ktoś chciał nim sterować. I gdzie tu jego "wymyślona" wolna wola?
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline