Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2008, 15:32   #11
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Diabli nadali! - grymas na twarzy Estalijczyka dobitnie świadczył o tym, co myśli na temat mokrej niespodzianki.

Wstał energicznie z ławy, podnosząc jednocześnie skórzane sakwy z podłogi. W Bilbali, skąd pochodził, fala przyboju nigdy nie wdarła się poza dzielnicę portową. Po prostu reszta miasta zbudowana została zdecydowanie powyżej poziomu morza. Tylko raz, jak słyszał, morska kipiel zalała większą część miasta, jednak stało się to podczas powodzi stulecia, jakieś sześćdziesiąt, czy siedemdziesiąt lat temu. Zginęło wtedy kilkuset mieszkańców stolicy. Cóż, pozostawało mieć nadzieję, że L'Anguille nie doświadcza właśnie podobnej klęski. Sama powódź nie jest najgorsza, przychodzi szybko, najczęściej równie szybko odchodzi. Jednak zaraz po ustąpieniu wody które pojawiają się śmiertelne epidemie. Brak świeżej wody pitnej z powodu zalanych słoną wodą i zapchanych naniesionym błotem studni, szybko rozkładające się zwłoki ludzi i zwierząt oraz zniszczone zapasy żywności powoduję panikę zamieniającą mieszkańców w bezmyślny motłoch. Niemożliwa do kontrolowania ludzka masa najpierw próbuje się ratować, a później szukać winnych zaistniałej sytuacji. I nie ma znaczenia, czy rzeczywiście ktoś jest winny rozgniewania bogów, czy też był to jedynie ich kaprys. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wskaże winnych. Najczęściej nieludzi. Bogatych halflińskich kupców, lub zdolnych krasnoludzkich rzemieślników. Albo kilka elfich rodzin. Wtedy robi się nieprzyjemnie, szczególnie, gdy obwiniani nie zamierzają bezczynnie patrzeć na rozgrabianie ich majątków i mordowanie rodzin. O ile Hamireza mało obchodził los nieludzi, to wiedział, że czasami obrywa się również przyjezdnym. Miał nadzieję, że kosmopolityczne miasto, jakim było L'Anguille, wykaże w razie czego chociaż odrobinę tolerancji...

Jego bezładne myśli przerwało ledwie słyszalne w tym rozgardziaszu rżenie zaniepokojonych zwierząt dobiegające od strony stajni.

- Puta madre! - wyrwało mu się, gdyż jego uwagę zwrócił również powoli, lecz nieubłaganie podnoszący się poziom wody. Roztrącając biegających bezładnie pracowników i gości gospody, ruszył szybkim krokiem do wyjścia.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline