Słuchał tego trochę jak zgaszonego radia, głównie dlatego, że na chwilę obecną nie wiedział jak dostroić sygnał własnego mózgu. W końcu jednak się udało. - Ta…planu. Za to mina „pana Roba” kiedy nawiązał kontakt intymny z parkietem była bezcenna. Autko zaparkowane tam gdzie zwykle. Wyjąłem małe co nieco z naszego środka transportu, co by jakiś inny leszcz…z naciskiem na inny ode mnie, nim sobie nie odjechał.
Co prawda nie wiedział o jaki plan chodzi Brianowi, ale i tak było bardzo fajnie. Rzucił okiem na zakneblowanego, związanego jak prosiak jeńca i mimowolnie się uśmiechnął. Potarł podbródek nie posiadający na sobie grama zarostu i wciąż patrząc wzrokiem (wyjątkowo sadystycznego) konesera powiedział właściwie do obu, niż do kogoś szczególnego. - Och Brian! Pamiętałeś o moich urodzinach! Jak miło. Heheheheh…
Po czym nabój znalazł się w komorze, a wylot zimnej spluwy został przystawiony na krótki moment do skroni więźnia. Komu jak komu, ale panu o jadeitowych oczach zdawało się to sprawiać wiele, perwersyjnej przyjemności. Odchrząknął i splunął obok gangera. - Wyjaśnimy sobie teraz reguły współpracy. Jesteś waszmość w gównie po szyję, ale zawsze może być gorzej. A niekiedy lepiej. Tylko od ciebie zależy czy utoniesz, czy wyjdziesz z tego szamba pachnąc różami. Jeśli zdejmę ci knebel i zaczniesz wrzeszczeć, stracisz pozostałości uzębienia, a potem czeka cię długa i bolesna śmierć. Jestem kreatywny, możesz mi wierzyć. Jeśli będziesz kłamał, przestrzelę ci kolano. Będę miły i pozwolę wybrać które. Za kolejne kłamstwo przetnę ci ścięgna. A potem zostawię konającego inwalidę. Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy i nie będę musiał uciekać się do tych niemiłych rzeczy?
Pytanie było stricte retoryczne a z odległości 2km mógł sobie krzyczeć do woli a i tak nikt nie skumałby o co chodzi, ani skąd właściwie dobiega to wycie zarzynanej świni. Nie mniej jednak, zielonooki lubił efektowne przemówienia. Było widać, że nie żartuje, a złapany jegomość jest dla niego niczym więcej niż apetycznym kawałkiem mięsa na haku sadyzmu. Och, co też wojna potrafiła zrobić z umysłem młodego człowieka. Tragedia. - Oczywiście, jest też druga strona medalu. Jeśli będziesz współpracował, nie tylko wyjdziesz z tego bez pojedynczej bruzdy, ale też odpalę ci trochę gambli na nowy start w życiu. Taki jestem kurwa dobroczynny, patrzcie moi mili!
Przeładował, odbezpieczył, wyrwał mu z ust knebel i odsunął się na bezpieczną odległość, mierząc skurwielowi w głowę. Kolejny, rozbrajający uśmiech psychopaty. - Nie jest to co prawda gra w 20 pytań, ale…kto wami dowodzi? Ilu was dokładnie jest? I gdzie jest ta pierdolona skrzynka po którą przyjechaliśmy tu, bynajmniej nie na wakacje?
Czas na niewielki show. Terry był niezwykłym showmanem, zdecydowanie. |