Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2008, 17:49   #15
Mroku
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Bretończyk pogłaskał wystraszonego karosza po karku, szepcząc mu do ucha uspokajające słowa. Bez efektu: spanikowani, wrzeszczący ludzie, pokrzykiwania szlachcica na balkonie, szum napierających mas wody i skrzypienie tarasującego ulicę wozu - te wszystkie dźwięki wpisywały się w ogólną atmosferę chaosu, drażniąc charakternego konia.

- Hej, Geremi... spokojnie, przyjacielu. – Jean poklepał konia po karku. - Z gorszych opresji wychodziliśmy więc się uspokój.

Wierzchowiec jednak nie wyglądał na takiego, co zamierza słuchać szlachcica i nerwowo prychał stąpając w miejscu. Dworzanin wcale mu się nie dziwił – ogólny harmider źle działał na zwierzę, kltóre czuło się niekomfortowo i zapewne tak jak i jego właściciel, z chęcią by się stąd wyniosło. Spojrzał na poruszającego się ciężko w wodzie i klnącego coś pod nosem Groma i zapytał z delikatnym, acz serdecznym uśmiechem:

- Mogę ci jakoś pomóc, przyjacielu? - wiedział jaką usłyszy odpowiedź, ale skoro zarzekali się przy stole że będą współpracować razem, to warto było spytać. Dworzanin wiele czytał o starej rasie i zawsze odnosił się do krasnoludów z szacunkiem – wszak żaden człowiek nie był lepszym inżynierem niż długobrodzi i żaden nie był równie odważny i honorowy co khazadzi.

Z rozmyślań wyrwała go zimna woda wlewająca się tam, gdzie nie powinna. Dworzanin był mocno niepocieszony, choć starał się nie dać po sobie tego poznać. Spojrzał na wóz i napierające na niego masy morskiej wody. Oj, na zwykłym zmoczeniu się nie skończy, trzeba będzie mocno się trzymać, by nie stracić równowagi.

- Hej wy! Zabierzcie ten wóz ze środka. Zagradza całą ulicę! - wykrzyczał z balkonu mężczyzna ubrany ze szlachecka. Jego silny głos przebijał się ponad innymi, a przywódcza nuta dodawała mu przekonującego charakteru.

- Nie mam zbyt wiele krzepy, ale mogę pomóc. – mruknął do kompanów, patrząc na wóz i zakasał rękawy stając w szranki z kupą drewna na kółkach.

Chwilę trwało nim z nowymi towarzyszami w końcu udało im się go przesunąć, ale to nie był koniec atrakcji na dzisiejszy dzień...

Syknął szpetnie na widok wypływających z domostwa plugawych trupów. Nie mógł o sobie powiedzieć, że jest szlachetnego serca i żyje zgodnie z przykazaniami jakichś tam bogów, jednak bliska obecność Chaosu przyprawiała go o mdłości. Jak na zawołanie stanął mu przed oczami widok tamtej prostytutki w luksusowym przybytku. Wówczas dowiedział się, czemu zblazowani szlachcice gotowi byli płacić niebotyczne sumy za spędzenie choć godziny w objęciach zjawiskowej dziewczyny. Wyrastająca z jej podbrzusza kobieca głowa z ustami otoczonymi wiankiem małych, ruchliwych macek z pewnością robiła nie lada wrażenie.

Być może i tak było, lecz wrzaski małej, nienaturalnej głowy, podczas gdy podrzynał gardło jej właścicielce, jak również przeraźliwe błagania umierającego plugawego symbiontu, kiedy pośpiesznie opuszczał pokój przez okno, do dziś prześladują go w koszmarach. Arne, właściciel przybytku, nigdy tego Jeanowi nie wybaczył. Podobnie jak znaczna część nie tylko męskich przedstawicieli bogatej szlachty Bordeaux.

- Niech to szlag! - wykrzyczał z grymasem na twarzy. - Plugastwa Chaosu! Pewnie jest ich tam więcej... - spojrzał po twarzach towarzyszy. - Zamierzamy to sprawdzić, prawda?! - bardziej stwierdził niż spytał, a wyraz twarzy Hektora mówił mu wszystko.
 
Mroku jest offline