Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2008, 23:46   #16
Maciekafc
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
- Obudź się, obudź. Twoja kolej. - Jacek został brutalnie wyrwany z błogiego poczucia niemalże raju. Pierwszy raz od dawna poszedł spać z niemalże pełnym żołądkiem, było mu strasznie ciepło, a sny? Pierwszy raz od dłuższego czasu nie śniła mu się rodzina, ich śmierć. Tym razem było to dzieciństwo, beztroska zabawa, ale i ciężka praca. Pojawiła się pierwsza miłość..
Krajewski głęboko westchnął i pozbierał się z ziemi przy okazji budząc psa.Błysk cichutko zaskomlał. "Takiemu to dobsze..". Chłopak wziął garstkę śniegu i roztarł na twarzy, żołnierz dziwnie na niego spojrzał.
- Spokojnie, tylko dla rosbudzenia. Idsze spać szołnierzu. - rzekł z szerokim uśmiechem na twarzy, porucznik odwzajemnił i zaczął przykrywać czym się da.

Czas mijał i mijał. Jacek co jakiś czas dokładał różne podręczne materiały do ognia, od czasu do czas spoglądał na śpiącego towarzysza, trochę niespokojnie śpi "Biedak". Nic nadzwyczajnego się nie działo. Aby nie zamarznąć, chłopak chodził po okolicy. Gdzieś daleko widział samotnego piechura walczącego ze śnieżycą. Takie rzeczy nie robiły już na nim żadnego wrażenia. Od chwili wyruszenia ze wsi, takich ludzi minął wiele, bardzo wiele. Krajewski już wiedział, że nie można im ufać i raczej nie należy dążyć do spotkania takowych podróżników. Błysk hasał w śniegu, a jego pan nie skąpił rzucania śnieżkami. Taka jedna z ichnich zabaw. Pies chyba bardziej ją lubił od właściciela.

Zaczęło się rozjaśniać. Jacek wrócił na stację. Trochę zaniedbał obowiązku, bo ognisko dogasało. W tym momencie obudził się żołnierz. Błysk zamerdał ogonem. Chłopak miał wrażenie jakby jego przyjście zbudziło względnego przyjaciela. No nic. Tego ranka powietrze było jakby czystsze, ale temperatura ciągle niska. Już od dwóch dni Jackowi towarzyszy ten dziwny zapach. Nie wierzy, że jest to woń mrozu, śniegu, zimna.. Dziwne.

Z ust żołnierza padła propozycja zjedzenia czegoś. Ognisko niemalże zgasło, ale żar ciągle był żarem. Propozycja dobra. Krajewski przykucnął nad żarem i wyciągał pozostałości racji z plecaka. Przymarznięty chleb, słoik jakiś konfitur, ze dwie konserwy. Zawsze to coś. Jednym ruchem położył kostkę chleba na metalowej płytce, zaś to na pozostałościach ogniska. Powoli posiłek zaczął topnieć. "Jakiś dobry ten dsień. Czekali w milczeniu, oboje wpatrzeni w przygotowujący się chleb. Pułkownik wyciągnął dwie konserwy i zaczął przy nich majstrować scyzorykiem.

W końcu Jacek zdecydował się odezwać.
-P-p-p-pu-ułkowniku..sierszancie...miałeś opowiedzieć w-w-własną historię. Czas-s zaufać mnie..
 
Maciekafc jest offline