Rozgorzała walka w kanale, smród unosił się niczym dym z fajki po pokoju. Był co prawda bezbarwny, jednak gdy łuna wchodziła do oczu obraz stwarzał się rozmazany. Jednak Baba Jaga, zamiast zębów miała troszkę lepszy wzrok od innych. Czegoś trzeba nie mieć żeby mieć coś. W tym przypadku ząbki.
To właśnie Babie Jadze nie umknął żaden dzieciak, a pozostałej drużynie już tak. Mały brzdąc o kruczoczarnych włosach i piegach na buzi zaciekawiony sytuacją wskoczył za naszymi bohaterami do tunelu. Zręczny mlekosys po cichutku, myślał że nikt go nie zobaczy. Baba Jaga jednak ma ten polot do dzieci. Chcesz cukierka chłopczyku?
Jednak Baba zatrzymała go od razu. Daleko nie zaszedł, od razu zręczny chwyt utrzymał go w cholewach swoich butów, co prawda lekko podniszczonych ale butów. Już dalej nie ruszył się z miejsca. Niedobrze się działo wśród dzieci. Rozbiegały się wszędzie. Przed kim one tak uciekały?
Baba Jaga musiała je wszędzie ganiać, a one rzucały w nią jakimiś pociskami. Toż to są kamienie. Aż brodawka na nosie zapulsowała. Nadal w tunelu były odgłosy walki. Dziecie skupione w jednym miejscu. Bardzo dobrze. Powiedziała do młodzieży, bardzo niesfornej dzisiaj i nie wychowanej: - Stać tutaj i czekać na resztę.
A ona wzięła z ziemi kamień i ruszyła na pomoc drużynie.
Ostatnio edytowane przez Maciass0 : 24-09-2008 o 21:27.
|