Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2008, 14:56   #174
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dość napastliwe było to wypytywanie w wykonaniu imć Pogorzelskiego. Który najwyraźniej znany był w tej okolicy z burd najrozmaitszych, skoro z takiej strony słyszał o nim Pan Mateusz. A jeśli kiedyś pan Pogorzelski w pancernych służył, to nie bardzo pewnie byli z niego dumni.
O panu wojewodzie też różne ciekawe wieści chodziły, a niektórych nie godziło się powtarzać.

Zdawał się pan Pogorzelski do zwady dążyć, pewnie w siłę swej szabli tudzież kompanów wierząc, ale dziwnym jakimś trafem się pomiarkował. Widno wieści o pani Dębskiej ciekawszymi mu się zdały niźli możliwość wszczęcia kolejnej burdy i posiekania kolejnego oponenta, bo trudno sądzić, by lęk poczuł kompanów mając za plecami, gotowych w sukurs ruszyć.

Twarz pana Pogorzelskiego nie miała nic ze szlachetności, jaka warstwę do której przynależał cechować powinna. I pewnikiem w sercu owej szlachetności również nie dostawało, co z zachowania wynikało tak jasno, jakby ów szlachcic stanął na środku izby i głośno się tym chwalił.

Nie okazując ani mrugnięciem niechęci, która w sercu kiełkować zaczynała, Pan Jaksa cierpliwie słuchał dyskursu, jaki między panami szlachtą rozwijać się zaczął.
W międzyczasie rzucił okiem na stół, przy którym usiedli.
Jak na to, że studnia jest tuż obok, to woda nader rzadko jest tutaj w użyciu - pomyślał. - W obozach czyściej bywało.
Najwyraźniej ci, którzy bywali w tym zajeździe, nie o czystości myśleli, jeno by gardła przepłukać.

Gdy Pan Ankwicz mówić skończył, pytanie w powietrzu zawieszając, Pan Gorajski uznał, że i jemu czas najwyższy słów kilka dorzucić.

- Jaksa Gorajski herbu Orla - skinął głową panu Pogorzelskiemu, niezbyt okazując, by słowa o licznych adwersarzach w ziemi spoczywających jakiekolwiek wrażenie na nim zrobiło.

- A waszmość, Panie Mateuszu - zwrócił się do Pana Ankwicza - o pani Dębskiej lepiej nie wspominaj. Nie godzi się źle o białogłowach mówić, ale ta takim brakiem rozsądku się cechuje, że jeszcze mnie żółć zalewa na jej wspomnienie.

- Owóż musisz wiedzieć, mości Pogorzelski - zwrócił się wprost do natręta - żem z ową panią słów kilka miał możliwość zamienić. I imaginuj sobie, waszmość, że pani Dębska nader wysokie mniemanie ma o sobie i swoich ludziach, a rad cudzych słuchać nie lubi. Gdym jej na słabość eskorty uwagę zwrócił, to powiedziała, że jej ludzie upilnują i ochronią i ją, i jej dobytek. I że głupoty o niebezpieczeństwach opowiadam.

Z jego twarzy widać było, że ubolewa nad brakiem rozsądku pani Dębskiej.

- Gdyby to szlachcic jakowyś powiedział, już byśmy na majdanie na ostre poszli, ale z białogłową na języki walczyć się nie godzi. Jako by rzekł jeden ze znajomków moich, oleum nieco zdałoby się owej białogłowie, a jam nie brat jej czy opiekun, by w mniej polityczny sposób mądrości i rozsądku ją uczyć.

Przerwał na moment i rozejrzał się dokoła, jakby w oczach kompanów potwierdzenia słów ostatnich szukał. Na co niejeden z tych, co go słuchali głową skinął.

- A było z nią ludzi - Pan Jaksa kontynuował opowieść - czterech czy pięciu hajduków i woźniców tyluż samych, paru pacholików nie licząc. Możliwe też, że wiezie dobra dość znaczne. Kufrów przy mnie, a liczne były, nie otwierała, alem widział dywaniki, jakie wyłożyć kazała, by zbyt chropawe deski przykryć. I zastawę, której cesarz by się nie powstydził.

Miał wrażenie, że panu Pogorzelskiemu w oku zdrowym błysk się pojawił, gdy usłyszał o ludziach, jacy pani Dębskiej towarzyszyli. Tudzież o jej kufrach.
A jeden z jego kompanów aż się podniósł z miejsca, by lepiej opowieść słyszeć. By biedak słuchu nadwyrężać nie musiał, pan Jaksa mówił tak głośno, że słychać go było w całej izbie.

- A gdy jeden z obecnych tam Panów Braci pomocą chciał służyć, osobę swoją oferując, fuknęła na niego tak, jakby na cześć jej nastawał. Jakby komu do szczęścia baba potrzebna była, która za najmędrszą na świecie się ma. Co z tego, że piękna to niewiasta. Toć lepiej starym kawalerem do końca żywota być, niźli takową na kark sobie brać.
 
Kerm jest offline