No nareszcie.
*Wstał z kołyszącego się krzesła, niemal z niego wyskoczył. Wybiegł pierwszy, zdjął obie rękawice, a włożywszy spocone i śmierdzące paluchy do ust zagwizdał bardzo donośnie by przywołać do porządku swojego wilczego przyjaciela. Gdy ten dość sporawy szaro biały wilk przybiegł, niemal powalając swojego właściciela Maz dał mu po cichu, szeptając do ucha, nowe polecenia, a wilk szybko wybiegł na przód jako zwiadowca.* |