Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2008, 13:01   #35
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Widząc, iż Nataniel rozgrzał ostrze miecza nad płomieniem Sygryd roześmiał się w duchu.
„Cóż ten dureń czyni, jeśli to nie magiczne miecz to tylko rozhartuje stal tak, że przy pierwszej walce miecz mu się złamie, będzie miał nauczkę.”

- Nie ruszycie godziny wcześniej. - warknął po swojemu Krugel, który podszedł do ich stołu. - Rotmistrz zarządził zbiórkę o określonej porze. Ponadto... ekhm, życzy sobie z tobą rozmawiać podczas tej zbiórki. Dziadek wyglądał dziwacznie. Poważnie. Radzę tego nie lekceważyć.

Usłyszawszy tą wiadomość młodzieniec zmienił swoje rozkazy.

- Zmieniam, więc palny. Macie czas do ogólnego wymarszu, a ty Natnielu idziesz ze mną musimy wyjaśnić pewne kwestie do końca.

Niecierpliwości dała o sobie znać. Sygryd i Nataniel ruszyli do najbliższej Świątyni Sigmara, by wyjaśnić drażniące ich wątpliwości. Budynek nie mieścił się szczególnie daleko, a i łatwo było do niego trafić. Do świątyni weszli po wielkich, marmurowych schodach, obserwując płaskorzeźby Młota Sigmara na każdej ze ścian. Na szczycie schodów spotkali starszego, otyłego już nieco człowieka w szatach kapłańskich. Spoglądał na nich spod byka, dziwiąc się ubiorowi i bliznom.

- Witajcie, żołnierze. Miecze w chwale Sigmara. Ach, czyżby wstrętna wojna oszczędziła was dzięki łasce naszego pana? Przyszliście złożyć podzięki u jego stóp?
„Wszystko się teraz okaże, jeśli próbował wprowadzić mnie w błąd czeka go sroga kara” pomyślał Rycerz Panter poczym przemówił.

- Witaj bracie w wierze. Sygryd von Holssender Rycerz Zakonu Pantery. Sprowadza mnie nader ważna sprawa. Ten to Nataniel podaje się za członka Świętego Oficjum, lecz poglądy głoszone przez niego ocierają się o bunt i herezje. Jego słowa wypowiadane w obecności gawiedzi podważają główne dogmaty wiary Sigmaryckiej, oraz nawołują do zmiany sytemu społecznego, co jest buntem przeciwko Imperatorowi. Przedstawił mi jakieś papiery, ale bracie nie potrafię poznać czy nie są aby podrobione. Stąd moja prośba o ich sprawdzeni przez biegłego w tych sprawach kapłana. - poczym machnął na Natniela, aby okazał papiery.

Nathaniel skłonił się przed kapłanem. Odpowiedział.

- Oto te papiery
- wyciągnął spod kubraka kilka, wręczył je Kapłanowi powoli. - a co do moich poglądów są jakie są i Sygrydzie powinieneś wiedzieć że niektórzy po prostu są i będą przeciwko nierówności. Nie jestem szlachcicem nigdy nim nie będę, ale zasługuje na godne szanowanie szczególnie, że od teraz także ode mnie będzie zależeć będzie twoje życie jako ze tworzymy odział. Porzuć swoja postawę twardego dowódcy z zasadami gdzieś, bądź przyjacielem oddziału.

Kapłan spojrzał na papiery zaniepokojonym wzrokiem, po czym przeniósł wzrok na was. Potem znów przyjrzał się papierom, a następnie wam.

- Oczywiście, przyjacielu, potwierdzenie dokumentów nie będzie wielkim problemem. Waż jednak, że oskarżenie o herezję będzie wiążące zarówno dla nas, jak i dla rzeczonego... Nathaniela, tak? I może nie skończyć się na zwykłym biczowaniu. Czy jesteście pewni, że z tymi słowami mam udać się do ojca przełożonego?

Nathaniel spojrzał na Sygryda czekając jaka podejmie decyzję czy będzie ich pobratymcem czy tylko dowódcą a od tego zależało jaki szacunek okaże mu w przyszłości Inkwizytor

- Owszem bracie, ale pamiętaj też o tym, iż jako szlachcic nie podlegam waszej jurysdykcji. Tylko sąd elektorski może kogoś ze szlachty skazać na takie poniżenie. Oczywiście, iż potwierdzam, co do buntu oraz herezji, ale nie chcę też wnosić takich oskarżeń, jeśli tylko potwierdzone zostanie jego tożsamość, oraz jeśli przyrzeknie w obecności pospólstwa więcej nie wypowiadać takich wywrotowych haseł. Potwierdzić należy jego papiery, bo podszywanie się pod członków Świętego Oficjum, kapłanów czy szlachciców jest karane stryczkiem.
- O swoją szyję się nie martwię – odpowiedział Nataniel
- Powinieneś, jeśli dalej będziesz głosił takie wywrotowe idee.
- To jest niewątpliwe, bracie. Jeżeli więc okaże się, że ten osobnik tylko podszywa się pod członka Officjum, niechybnie czeka go bolesna śmierć. Póki, co - spojrzał z pogardą na Nathaniela - Pilnuj, proszę, by nie umknął.

Kapłan wycofał się w głąb świątyni.

-Według mnie wywrotowym hasłem jest powiedzenie w kompani, w której jesteśmy jak braci "jestem lepszy od was, bo mam nazwisko", nie przeczę, że na mieście i w państwie chłop nie równy szlachcie w inteligencji czy mowie, ale w takiej kompanii nie ma miejsca na rzeczy tego typu. - mruknął głośno Nataniel.

Natniel spod brwi spojrzał na kapłana.

- Uciekają tylko tchórze, którzy niegodni są stąpania po tym padole. Czyż nie tak mówi biblia Sygmarycka.

Gdy kapłan oddalił się Sygryd zwrócił się do członka swojego oddziału.

- Posłuchaj Natanielu, bo nie będę powtarzał. Może i w pewnych kwestiach zgadzam się z tobą, ale nie należy ich wypowiadać na głos w żadnym wypadku tylko okazywać. Jako członek oficjum musisz o tym wiedzieć, bo to zachowania buntownicze. W kraju zniszczonym wojną o bunty bardzo łatwo. Więc warz swoje słowa zanim opuszczą twoja prędką głowę.
- Czy wśród Braci w mieczu boisz się własnego zdania? I gdzie ty widzisz pospólstwo w naszym szwadronie, na bogów nie jestem, aż tak głupi by wyjść z tym na ulicę, ale proszę cię o taktowanie godne wojownika a nie kmiota z pola. Tak samo jak branie od uwagę moich sugestii i rad, bo chociaż mam proste pochodzenie to na wojaczce się znam.
- Nie mówiłeś tego w gronie braci po mieczu, lecz w gospodzie, więc myśl więcej, co czynisz zanim prędkie słowa opuszcza twe usta.
- W gospodzie gdzie był tylko nasz odział. A ty Sygrydzie warz osądy, co do ludzi. Nie zawsze jest się tym kimś, za kogo się podaje i kreuje.
- A służba, gospodarz, dziewki i tych paru gości, których nie wypłoszyliśmy z gospody.
– uśmiechnął się poczym wzruszył ramionami.

„Zakuta pała jak tak dalej będzie postępował to szybko któryś z bardziej krewkich szlachciców yale go na tamten świat.” Pomyślał Rycerz Pantery.


Po paru minutach ujrzeli nadchodzącego w ich stronę kapłana. Bez wątpienia był nim - miał na sobie szaty, świadczące o tym jasno. Poza tym, był bardzo wysoki, a jego twarz okalała siwa broda. W dłoni trzymał dokumenty Nathaniela. Gdy stanął przy was, uśmiechał się pobłażliwie, ale jego oczy były rozbiegane i wystraszone.

- Panowie, chyba zaszła pewna pomyłka... Którykolwiek z was jest rzeczonym Nathanielem, dokumenty są jak najbardziej prawdziwe. - przełknął ślinę. - Mam nadzieję, że nie był to jakiś test, panie. Pozostaje też kwestia głoszenia dziwnych teorii... doceniam najróżniejszych myślicieli naszego kościoła, ale takie rzeczy się kara... W normalnym wypadku żądalibyśmy, by nie wyruszał pan z miasta, ale teraz... cóż, sądzę, że drobna ofiara na rzecz Świątyni będzie wystarczającą rekompensatą.

Kapłan złożył dłonie w piramidkę i wpatrywał się w was z nadzieją.

- Owszem kapłanie i tak miałem zamiar ją złożyć.
To mówiąc wysypał wszystko, co miał w sakiewce na wyciągnięte ręce kapłana.
Nataniel bacznie obserwował poczynania rycerza.
- To nie ja jestem tutaj Bogaty. Czy mogę odebrać swoje glejty? A i proszę oto złota moneta.
- złożył swoja ofiarę, aby nie być gorszym od szlachcica.
- Teraz mi wierzysz? - zwrócił się do rycerz.
- Wierzę, iż jesteś członkiem, oficjum, ale wiem też, że czy członek czy nie za bunt ginie tak samo, więc zważaj na swoje słowa, gdy naprawdę nie jesteśmy sami.

Kapłan śpieszono zebrał pieniądze do tacy, którą przypadkowo miał przy sobie. Obdarzył petentów szerokim uśmiechem, oddał dokumenty Nathanielowi i wycofał się parę kroków do tyłu.
- Mhm, mniemam, że to już wszystko?
- Tak kapłanie dziękuję ci za pomoc w rozwikłaniu tej kwestii.
- Tak to wszystko... dziękujemy za pomoc.

Odpowiedzieli wpadając sobie w słowo.

Kapłan wycofał się prędko w głąb Świątyni, pozostawiając bohaterów samych.

Jako że zbliżał się czas, kiedy to Sygryd miał spotkać się z Rotmistrzem powrócili szybko do gospody nie wymieniając ze sobą w czasie drogi ani słowa.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 04-10-2008 o 20:05. Powód: Rozmowa na gg + przemyślenia Sygryda na tematy wszelakie
Cedryk jest offline