Tego było już za dużo dla Rycerza Panter. Porwał leżąca opodal tarczę i wyszarpnął topór.
Oczy młodzieńca gorzały oburzeniem, zaś ostrze jego topora ogniem.
Od kiedy mówiło się, iż to Oficjum maczało palce w dziwnej śmierci Valtena, nowego wcielenia Sigmara, poparcie dla tej instytucji bardzo zmalało. Tym bardziej, iż większość inkwizytorów tylko dekowało się na tyłach, zamiast walczyć w pierwszej linii z nawałą chaosu. Nadepnęli na odciski tylu szlachcicom paląc ich wioski i mordując mieszkańców, iż tylko kwestą czasu było rozwiązanie tej organizacji, bynajmniej w odczuciu Sygryda. Sygryd miał tego wszystkiego dość. Jak jeszcze mógł wybaczyć towarzyszowi z oddziału, że jest Inkwizytorem, to z pewnością nie będzie ustępował jakiejś bandzie dekowników. Nataniel w przeciwieństwie do tych obwiesiów walczył w pierwszej linii z nawałą chaosu. „Inkwiztorium nie ma tu władzy, dobrze muszą o tym wiedzieć inkwizytorzy, Rycerze Panter są powołani do zwalczania chaosu i czarnoksiężników na terenie Middenlandu”. Zdołał jeszcze pomyśleć zanim gniew wziął górę nad rozsądkiem. - Precz dekownicy. Precz, nie macie tu jurysdykcji, poszli won i nie wracać mi tu bez nakazu Elektorskiego. Z pewnością go nie macie, więc precz stąd szaleńcy.
Sytuacja była jasna dla Rycerz Panter, jeśli w tej chwil banda ta się nie wycofa dojdzie do walki. - Przyjdźcie w dzień i ze wszystkimi odpowiednimi nakazami. - rzucił jeszcze aby rozładować sutację.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Ostatnio edytowane przez Cedryk : 27-09-2008 o 10:46.
|