Czas do wymarszu zdawał się dłużyć niemiłosiernie. Sprawa glejtów i ich prawdziwości nie zajeła dużo czasu Sygfrydowi, choć rozmowa jego ze starcem tylko we dwóch mogła być lekko denerwująca.
Gwałtowne wtargnięcie bandytów do karczmy przerwało panujący spokój. Ich słowa i zachowanie nie pozostawiały wiele do myślenia a oznaczały tylko jedno. Sięgnął po opartą obok tarczę i wyciągnął powolnym ruchem swój miecz. - Oskarżanie bez dowodów i skazywanie bez procesu jest wielce nierozsądną rzeczą. Obrazą jest również uważanie mnie, Matthieu d'Angersa, rycerza królestwa Bretonii i wiernego wyznawcy Pani Jeziora za heretyka. Bo na takich oskarżeniach zdaje się chcecie mnie i moich towarzyszy skazać. - rzekł wściekły na tych, którzy zdawali się być inkwizytorami. - Radzę wam odejść po dobroci, albo zrobimy to po złości.
__________________ "Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć." |