Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2008, 21:00   #19
Maciass0
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Śnieg zaskrzeczał pod ciężarem ślązaka. W warstwie białego puchu zrobiło się wgniecenie. Do nosa Wojciecha Kruppy wchodziło coraz to więcej zimnego powietrza. Połączył się z matką ziemią i dziadkiem mrozem. Jednak to nie to było najgorsze w tym wszystkim. Obok niego leżała zmora z najgorszych światów książki, którą przeczytał bardzo dawno temu. Była to księga pt. "World of Darkness". To widocznie musi być jakieś zombie, albo istota zmutowana genetycznie. Nie był człowiekiem, na pewno, może kiedyś. Teraz mroźna zima wyrządziła mu najgorszą karę. Głód...

Bał się, tak, mimo swoich górniczych mięśni, ciężkiego świata i klimatu otaczającego go wokół. To właśnie on bał się, jednak nadeszło wybawienie w postaci dobrego człowieka. Usłyszał świst, pierwszy raz a potem chyba czwarty. Wojciech już myślał o śmierci, o św. Piotrze, sądzie ostatecznym. Byle do nieba, byle do nieba. Głuche ciało potwora upadło koło niego. Teraz widział jak czas i mróz działa. Dochodzącego do tego promieniowanie, wyniszcza od środka. Najpierw wymioty, mdłości, gdzieś po drodze pękają nitki tłoczące krew po organiźmie, a potem co? Śmierć przez głód, albo tylko słowo "Mózg". Tak to na pewno było zombie. Tak jak w tej książce. A w szkole zawsze przyjaciele powtarzali "Po co czytasz te książki, chodź na piwo."

Usłyszał nad sobą:
- Wstań wreszcie i odsuń się! Nie wiadomo, czy ten stwór zginął!

"No tak, przecież to zombie, pewnie się regeneruje albo coś"- pomyślał Kruppa

Wybawiciel nie musiał powtarzać tego dwa razy. Ślązak podskoczył z ziemi, cofnął się trzy kroki od ciała tego stwora i otrzepał się z pozostałego na jego ciele pyłu śniegu. Miał nogawki pełne białego puchu. Zimno dało się we znaki.


- Dzięki kimkolwiek jesteś - chciał powiedzieć Wojciech, ale wtedy stwór zaczął się ruszać. - On żyje!

Jednak Ślązak wreszcie zrobił pożytek ze swojego narzędzia pracy. Fedrowanie, odstrzał, wywóz. 3 ciosy w tył pleców powinny załatwić sprawę.
Krew z kilofa wytarł o śnieg. Wilki będą miały co jeść... zaraz czy ja powiedziałem wilki?

- Jestem Wojciech Kruppa, daleko jeszcze do Wrocławia? - dokończył wcześniej zaczęte zdania - dzięki za ratunek. Gdyby nie ty to nie wiem, czy dałbym radę pokonać tego tu.

Temperatura ciała spadła o 0.3 stopnia Celcjusza. 0.6 poniżej normy.

 
Maciass0 jest offline