Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2008, 21:48   #31
Dimitrij Urianov
 
Dimitrij Urianov's Avatar
 
Reputacja: 1 Dimitrij Urianov ma z czego być dumnyDimitrij Urianov ma z czego być dumnyDimitrij Urianov ma z czego być dumnyDimitrij Urianov ma z czego być dumnyDimitrij Urianov ma z czego być dumnyDimitrij Urianov ma z czego być dumnyDimitrij Urianov ma z czego być dumnyDimitrij Urianov ma z czego być dumnyDimitrij Urianov ma z czego być dumnyDimitrij Urianov ma z czego być dumnyDimitrij Urianov ma z czego być dumny
El nie odpisuje coś.
Marcin Shepard
Zaprzeczam, dowódco. Rakieta trafi w cel.
Skończył zakręcać. Seria Eileen przeszła górą myśliwca wroga, który odbił gwałtownie w prawo.
Prosto pod celownik Sheparda. Długa seria przeszyła białą maszynę na wylot. Przednie oko zamigotało i zgasło, tak samo jak silnik i światła na skrzydłach. Myśliwiec zaczął dryfować w stronę planety.
Jednocześnie piszczenie komputera pokładowego dało znać Shepardowi, że w końcu rakieta dogoniła swój cel.
Namierzyłam miejsce gdzie spadli. Schodzimy?

Martin James
Ueeeh! Jeden z marines odskoczył od ściany strzepując z ramienia pająka.
Tu coś żyje!
Jak właśnie się przekonali, planeta posiadała imponujący system jaskiń - cała ściana kanionu była w ich wylotach. Podziemne korytarze przeplatały się między sobą, tworząc idealną kryjówkę przed maszynami.
Nie mogę uwierzyć, że coś tu żyje. To pustynia, nie? Kontynuował blady Marine, który strącił pająka.
Nie chodziłeś do szkoły, Willy? Może tu jest woda, podziemna.
W głąb jaskini rosła wilgotność. Powietrze przestawało piec, z jaskiń ciągnęło chłodem.
Sir, proszę spojrzeć.
Marine, który pouczał Willy'ego wskazywał na jakiś kawał metalu. Był brudny i zardzewiały, biała niegdyś farba odeszła od powierzchni i złuszczyła się.
Nie wiem, czemu tego nie zabrali.
Z bliska i przy pomocy latarki Martin zidentyfikował Drone'a - robota zwiadowczo-szturmowego. Jeden z najgłupszych mechanicznych żołnierzy Zynth.
W tej chwili jednak leżał na ziemi w dość marnym stanie. Cztery nogi były tak zardzewiałe, że prawdopodobnie złamałyby się przy próbie ruchu. Ruchome ostrza były w równie fatalnym stanie - jedno z nich odpadło. Bez wątpienia był martwy.
Nie widać żadnych śladów uderzenia. Chyba nie dostał niczym. On po prostu się wyłączył.
Coś trzasnęło.
Cholerna elektronika! Skośnooki spojrzał na lornetkę, której używał jako noktowizora. wysiadło. Bez powodu.
Sugeruję, byśmy szli dalej. Jeżeli są tu jeszcze działające maszynki? Co wtedy? Willy spojrzał na wszystkich.
Wtedy... hmmm... może masz rację.
Marine odwrócił się w stronę Martina i zdębiał. Ciągle patrząc zaczął machać w kierunku reszty, by podali mu latarkę. Nie czuł pająka na ramieniu, więc to nie to. Marine chwycił własną, rezerwową latarkę, włączył i skierował w stronę Jamesa.
A właściwie nad niego. Z tyłu znajdowały się zardzewiałe, stalowe drzwi pancerne pokryte nieznanymi napisami.
No no.... zaczyna się robić zabawnie. Ma ktoś może kontakt z historykiem?
Zabłysnął niebieski ekran linkera, oświetlając twarz Skośnookiego. Marine wstukał kilka komend.
Latarki zgasły. Tak samo linker.
Ktoś zgasił światło. Nie działa.

Martin James, Ron Galagar, Lewis Dahot.

Szef techników jest nieco niedysponowany, Sir. Zmienił kurs fregaty, ale konsola awaryjna była bardzo blisko silnika. Bez chłodzenia. Ma spalone obie ręce i straszliwie poparzoną twarz.
Najstarszy stopniem jest Lewis Dahot, Sir!


Spojrzał znowu na mapę.

W powietrzu rozległ się głuchy huk. Mimo oślepiającego słońca dało się zobaczyć eksplozję i dwie charakterystyczne sylwetki kolonialnych myśliwców Hermes w oddali. Niedobitki ostrzy.
Coś trzasnęło koło Galagara. A dokładniej w jego torbie medycznej. Kiedy zajrzał do środka, zauważył że przestał działać wykrywacz znaków życia. W tym samym momencie zgasł silnik łazika, którego wyprowadzono z hangaru. Dwóch marine klnąc otworzyło klapę i próbowało dociec czemu pojazd przestał działać.
Mapa zamigotała i zgasła.

Sir?
Do Dahota podszedł młody mechanik. Widział go wcześniej gdzieś na korytarzu, przyszedł by zamienić starego specjalistę od elektroniki manewrowej. Plakietka była pogięta i przysmalona, jednak dało się odczytać 'Abner'.
Patrzyłem na prawy silnik. I cóż, wygląda to na awarię w stu procentach. Zwarcie koło komory spalania, bum. Tylko... to jest zbyt zabezpieczone, by przypadkowo eksplodować. Mimo wszystko nie są to lata czterdzieste, gdzie latało się na bombach.
Abner wyciągnął Linker i włączył go. Pokazał na ekranie schemat silnika.
Jeżeli coś takiego miałoby się stać, musiałyby zawieść dwa bezpieczniki, i ktoś musiałby przerwać kable. Zwykle jest ślad po przypadkowym uderzeniu czymś, albo upadku czegoś. Ale tym razem jest w stu procentach czysto.
Zbyt czysto, moim zdaniem. No i to.

Przełączył na nagranie z kamery umiejscowionej w maszynowni. Silnik pracował równo, nikogo nie było. Czas wskazywał godzinę 23:20 czasu pokładowego, kilka godzin przed uderzeniem. Otworzyły się drzwi. Dahot przybliżył głowę do Linkera, próbując wywnioskować coś z zamazanej sylwetki. Ktoś ruszył w kierunku szyfrowanej skrzyni z bezpiecznikami.
Trzask.
Ekran stał się czarny.
Choleeerna elektronika. Zdechło?
Przejechał po włączniku.
No i nikt nie uwieży w szpiega. Ja tego nie widziałem. Nie chcę skończyć jako lekcja poglądowa.
 

Ostatnio edytowane przez Dimitrij Urianov : 27-09-2008 o 00:01.
Dimitrij Urianov jest offline