Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2008, 16:58   #92
Dreak
 
Dreak's Avatar
 
Reputacja: 1 Dreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie coś
-Mam nadzieje że wygonie.
-Zakpił Magnus.
-Nigdy nie znaleziono ciała Sevolli, a każdy był przekonany że zginą. Parszywi złodzieje ukradli moc, a ja teraz przyszedłem ją odebrać, odebrać i zniszczyć złodziei, bo czy wasze prawo nie mówi że należy karać złodziei? A gdy winna jest cała ludność czy nie trzeba zniszczyć świat i odbudować na nowo bez skazy? Zakon osłabł a to dzięki mnie, wyszkolona była tylko czwórka a Farac, Very, Nervi no i ty oczywiście Dreaku, kiedy Very został imanem od dawna był moim sługą w końcu pod przykrywką sławnego buntu przeciw Vermu, Nervi i Ja odeszliśmy z zakonu a wielu odeszło za nami ci starsi którzy cokolwiek potrafili później wybiłem ich. I tak rządziłem zakonem, posiadając dwóch najpotężniejszych Assassinów, Ty byłeś poza zasięgiem... a teraz zobacz...
Nieprzytomna Nervi uniosła się w powietrze, a Sevolla wypowiedział pod nosem kilka skomplikowanych słów, czarny pierścień zaświecił a ta padła na na kamienie.
-Już... Teraz powoli będzie traciła siła a potem jednym słowem umrze...
Kiwną palcem w stronę jednego z zakapturzonych mężczyzn a ten podszedł do Dreaka, powoli pojawiła się twarz Imana Verego.
-Ją da się jeszcze uratować przysięgnij mu lojalność..
Wtedy Dreak nie wytrzymał.
-Ty śmiesz mówić o lojalności?!
Szarpnął z nadludzką siła i zerwał sznur mocno ranią sobie przy tym nadgarstek. Chwycił za gardło Verego i uniósł go w górę przez silę z jaką go trzymał i przez swoją masę sznur w lewym nadgarstku zaczął go mocno ranić lecz ten nie puszczał. Sevolla spokojnie się temu przypatrywał. Wtedy Very zaczął wić się a spod jego skóry jak wielkie bąble zaczęły pojawiać się łuski. Ostre łuski, które pojawiły się na szyi dodatkowo poraniły dłoń Dreaka lecz dopiero mocne ugryzienie przez szpony jaszczuroczłeka uwolniły od jego uścisku.

Wtedy odezwał się Sevolla.
-Widzisz eksperymentowałem kiedyś nad połączeniem Dina z Humanoidami powstały potężniejsze od obu ras "Dinozaury" więc spróbowałem tego samego z człowiekiem, lecz ten twór nie był tak mocny, umierał dopiero dzięki częściowo odpornych na truciznach assassinach wyszło idealne połączenie. Którego nie jesteś w stanie pokonać... Choć spróbujmy? Uratuje ją, jeśli go pokonasz.
Sznur znikły a pod nogami Dreaka pojawiły się jego miecze. Jednak osłabiony Dreak miał małe szanse z zwinna jaszczurką. Zadawał ciosy szybko ale ten zdarzył je blokować, dodatkowo uderzał go ogonem z ostrymi łuskami. W końcu Very rzucił się na niego z taką szybkością i z taką nawałnicą ciosów że Dreak padł... Very odwrócił się i złożył pokłon Sevolli, wtedy niespodziewanie Dreak wstał i uderzył w wystawiony ogon. Jaszczroczłek zawył, obficie krwawił i ciężko było mu trzymać równowagę, upał tuż przed nogami Dreaka który wbił mu miecz prosto w jego odkryty bez łuskowaty brzuch.
-Jednak dałeś rade.
Sevolla zaczął bić mu z pogardą brawo.
-To tylko utwierdza mnie w tym że mi się przydasz... albo zginiesz.
Wycelował w niego, Dreak odwrócił się nagle rzucił czterema sztyletami naraz było ta bardzo ryzykowne ale przyniosło efekty Assassini byli wolni. Sevolla zebrał siły wszystkich pierścieni które mogły by uśmiercić ich wszystkich.
-W was jedyna nadzieja.
Osłabiony i poraniony upadł na kolana przed Sevolla a czarny płomień z Nervi przeszedł na niego sprawił że rany zostały wyleczony, był tym samym ale mogli odczuć że się zmienił nie był ubrany tak samo stare ubrania całkiem znikły a na zbroi pojawił amulet jako znak Sevolli taki sam jaki miał Very i jaki ma Farac. Spojrzał na nich lecz to już nie było to samo spojrzenie było mroczne i nieprzyjemne.

-Nie macie już nic... miasto jutro zginie.
-Wypowiedział najwidoczniej zadowolony Sevolla i ruszył na jednym ze swoich tworów Dinozaurów oraz z nowym potężnym uczniem.
-On ma racje.
-Rzucił któryś nich.
-Nie damy rady.
-Macie nas.

Wtrącił do rozmowy mężczyzna na koniu w pełnym uzbrojeniu a za nim w szyku kroczyły dwa legiony strażników.
-I nas.
Podeszła teraz do nich znajoma twarz dla Beleheziego za nią kroczyła hordą najgorszych bandytów i morderców w całym mieście. Kobieta uśmiechnęła się do Beleheziego była uzbrojona w rękawice, a po przygodzie w stajni wiedział że potrafi ich użyć.

-Więc jakie rozkazy?
 
__________________
"If you want to make God laugh, tell him about your plans."
Dreak jest offline