Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2008, 22:21   #178
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Czyś ty Żydzie oczadział ? Nie wiesz, że ja, pan Pogorzelski herbu Boża Wola, towarzysz pancerny tylko okowitę pija ? Migiem przynieś a mocną - po czym zwrócił się do Kompanii.

Mariusz innej okazji na próżno mógł szukać, wnet na te słowa sam wciął się w rozmowę i do żyda zakrzyknął.

- Tako i mi okowity przynieś życie, ino chybko.

Widząc już protest w oczach Pogorzelskiego i chęć jego do prób zmiany decyzji szybko mu dodał.

- Waszmość wybaczy, innym razem zacnego miodu spróbuję, dziś jakoś smaku nie mam, a solidna okowita zaiste świetnym będzie zmiennikiem.

Miał już począć zachwalać walory okowity, ale się wnet połapał, że nad smakoszem Pogorzelskim jego nieznajomość trunku szybko by się wydała. Wolał więc sprawę przemilczeć, zaś otwarte nalegania zamierzał spokojnie lecz jednostajnie oddalać. Pogorzelski zmusić go nie mógł a wybierając trunek ten sam co on, nikt mu złego wyboru zarzucić mnie mógł, szczególnie nie on. Nie zamierzał kosztować podejrzanego trunku, ani się też w trudną sytuację wpędzać. Przy trunku bez toastów się nie obędzie a toast odmówić rzecz hańbiąca.

Gdy rozmówca na temat męża Pani Dębskiej wszedł żyły w imć Mariuszu zagotowały się. Nie dał po sobie jednak tego poznać, zajął się bowiem nabijaniem fajki aby spojrzenie swe ukryć. Zrobił to kosztem głupiej sytuacji, gdyż wkrótce żyd jedzenia miał przynieść. Wolał jednak aby mu danie ostygło, niż gdyby miał się wydać z emocjami swemi. Wyzwałby na szablę psubrata, wiedząc przecie od Pani Dębskiej jak walka z jej mężem wyglądała. Pomniał jednak na plan z jakim tu przyjechali, a przecie zakładał on, że ci z karczem Rożyńskiemu odpowiednie wieści donieść muszą.

Gdy gromła burza, Mariusz za broń chwycił z nawyku. W porę się jednak pomiarkował choć rękę już miał na rękojeści półhaka a drugą na szabli. Choć już jedno i drugie wyszarpywać począł, nie wyciągnął całkiem broni, a gdy zorientował się, że to żaden wystrzał, szybko poprawił obie. Przez mózg w ułamku sekundy przewinęły się podobne zdarzenia, huki wystrzałów, krzyki przerażenia, rozpacz zaskoczonych. Zbyt wiele walk, zbyt wiele dni spędzonych w pełnej gotowości przeżył Mariusz by z dnia na dzień nad emocjami zapanować. Pot otarł z czoła i na nowoprzybyłych uwagę zwrócił.


- Tedy powiadacie, że pani Dębska na jarmarku byla ? Tedy pewnie moc specjałów wiezie i dobra wszelakiego, bo majetna to niewiasta ?

- A co tam waszmościowie w szerokim świecie słychać

Zagaił na nowo Pogorzelski, nim jednak Mariusz odezwać się zdołał Jaksa pierwszy głos zabrał.

- Czort jakowyś pogodę ową zesłał. Akurat gdy w drogę ruszać powinniśmy... Zmokniem

- Waszmość dziś już wyprawiać się nie będziem, nie w taką pogodę.

- Żydzie a szykuj no chyżo izbę dla czterech szlachciców. Wygód specjalnych mieć nie musi, my żołnierze do niewygód przywykli…

Specjalnie podkreślił fach własny i kamratów, gdyż zachowanie Pogorzelskiego dziwnie próbą spicia i zrabowania pachniało. „ A może zbyt podejrzliwy się robię?” Chwilę później gdy wszystkie procesy sobie przypomniał, co to je często obserwował, szybko myśl swą przegnał. Tyle podłości, kłamstwa i niskich pobudek w szlachcie było, że aż dziw brał, że jeszcze Rzeczpospolita stoi.

Co by Pogorzelski zaś zbyty się nie poczuł Mariusz zaserwował mu opowieści kilka z frontu, sprzed pół roku aktualnych. Co by też nie myślał, że szlachta świeżo po żołdzie, ani też podejrzliwości nie nabrał co do wiedzy trójki Panów Braci. Czas starał się jak najdłuższy swą opowieścią zagrabić, bo po prawdzie im mniej mówili o okolicznych wieściach, im mniej się ze swą wiedzą zdradzali tym lepiej. Przynęta zarzucona już została, teraz dbać trzeba było aby rybki nie spłoszyć. Szykowana komnata w każdej chwili dobrą wymówką do opuszczenia biesiady być mogła, ale chwilowo to nowoprzybyli uwagę Mariusza zaprzątnęli.

"Szlachcic z rożnem z pewnością jest obcokrajowcem, lub też swojakiem lecz za granicą wychowanym." Mieszkając w okolicach Prus, Pan Mariusz często się takich nawidział i zdążył przywyknąć do niecodziennej mody i fechtunku. W ostatniej chwili na pomysł wpadł co to mógł Pogorzelskiemu plany pokrzyżować…

- O kolejni goście do karczmy witają. Siadajcie z nami Panowie Bracia, miód tu na stole najzacniejszy, a chętnie usłyszę od waszmościa skąd pochodzi. Rapieru już dawnom nie widział, choć w mych stronach widok ten nierzadki, a Waszmość gdzie nauki fechtunku pobierał? …

Nim ktokolwiek zdążył zareagować Mariusz uświadomił sobie, iż przepytuje szlachtę nawet się nie przedstawiwszy.

- Wybaczcie me gapiostwo, zapomniałem się przedstawić. Jam Mariusz Leszczyński herbu Belina.

Kątem oka zerknął jeszcze na reakcję Pogorzelskiego. Nie okazywał znajomości z nowoprzybyłymi, więc nie będąc z nimi w zmowie raczej mogła mu nie w smak być ich obecność. Szczególnie jeśli porcja miodu w większej, nie mniejszej grupie rozdzielona będzie.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 28-09-2008 o 16:58.
Eliasz jest offline