Anzlem
Kapłan z obojętnością przyglądał się poczynaniom. Bezczynność sprzyjała odrobienie refleksji. Dziwił się sam własnemu zachowaniu. W pamięci przywoływał wspomnienia z kopalni. Czyżby ten przymusowy pobyt tam, powodował u niego objawy klaustrofobii, a może cała wina leży w uporze i niechęci w podporządkowaniu się losowi. Widział przed sobą twarz Rhaski. "Chciał ofiary ... tak trzeba było...".-charczał, a spływająca krwią twarz nabrała wyrazu zdumienia na dźwięk słów Anzelma. "Tak, ale to ja wybiorę ofiarę". To było tak dawno, a wspomnienia dalej jak świeże.
Na uwagę Fosth'ki o nekromancji złapał siebie na kolejnych niepokojących myślach. Natura znów dawała o sobie znać. Czy na prawdę możliwe jest rozpoczęcie nowego życia, pozbycie się starych nawyków. Ostatnie wydarzenia tylko mnożyły wątpliwości. -W ramach wdzięczności niech zgodzi się nas wyprowadzić z tej bańki.-kapłan powtórzył raz jeszcze swe słowa niczym mantrę,
Nie wiedział co ma sądzić o deklaracji Phaere. Zaufanie snom czy innym widzeniom wydawało się ryzykowne. Nie wątpił wprawdzie w wieszcze umiejętności czarodziejki, lecz pozostała kwestia ich interpretacji. Kto wie, może rzeczywiście jest osoba której szukają, a może drowka zamierza wykorzystać ją do własnych celów. Postanowił pozostać ostrożnym, lecz na wszelki wypadek nie próbował więcej dręczyć nieznajomej. Z bardziej zaś prozaicznego powodu, jak oceniał i tak nie uda im się w tym momencie osiągnąć więcej niż zgon dziewczyny. Lata praktyki nauczyły go wiele w zakresie tortur i śmierci.
Uznając przesłuchanie za tymczasowo zakończone udał się w stronę ogniska, przy którym zauważył Maureen. W głębi ducha zasmuciła go myśl, że ostatnio niewiele ze sobą przebywali. -Ładna sztuka. Jestem pełen podziwu. Potrzebujesz pomocy?-powiedział wesoło, nie wiedząc jak inaczej zacząć rozmowę. Podziwiał krótko wygląd i zapach upolowanej zwierzyny. Zaraz zszedł na temat wędrówki łowczyni. -To było bardzo niebezpieczne. Widziałaś, że w razie zagrożenia nie mogliśmy Ci pomóc.-pragnął, by jego głos brzmiała łagodnie, lecz dało się odczuć przebłyski wcześniejszej irytacji i gniewu.-Martwiłem się.-dodał z troską. |