Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-09-2008, 22:39   #481
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem
Kapłan z obojętnością przyglądał się poczynaniom. Bezczynność sprzyjała odrobienie refleksji. Dziwił się sam własnemu zachowaniu. W pamięci przywoływał wspomnienia z kopalni. Czyżby ten przymusowy pobyt tam, powodował u niego objawy klaustrofobii, a może cała wina leży w uporze i niechęci w podporządkowaniu się losowi. Widział przed sobą twarz Rhaski. "Chciał ofiary ... tak trzeba było...".-charczał, a spływająca krwią twarz nabrała wyrazu zdumienia na dźwięk słów Anzelma. "Tak, ale to ja wybiorę ofiarę". To było tak dawno, a wspomnienia dalej jak świeże.
Na uwagę Fosth'ki o nekromancji złapał siebie na kolejnych niepokojących myślach. Natura znów dawała o sobie znać. Czy na prawdę możliwe jest rozpoczęcie nowego życia, pozbycie się starych nawyków. Ostatnie wydarzenia tylko mnożyły wątpliwości.

-W ramach wdzięczności niech zgodzi się nas wyprowadzić z tej bańki.-kapłan powtórzył raz jeszcze swe słowa niczym mantrę,
Nie wiedział co ma sądzić o deklaracji Phaere. Zaufanie snom czy innym widzeniom wydawało się ryzykowne. Nie wątpił wprawdzie w wieszcze umiejętności czarodziejki, lecz pozostała kwestia ich interpretacji. Kto wie, może rzeczywiście jest osoba której szukają, a może drowka zamierza wykorzystać ją do własnych celów. Postanowił pozostać ostrożnym, lecz na wszelki wypadek nie próbował więcej dręczyć nieznajomej. Z bardziej zaś prozaicznego powodu, jak oceniał i tak nie uda im się w tym momencie osiągnąć więcej niż zgon dziewczyny. Lata praktyki nauczyły go wiele w zakresie tortur i śmierci.

Uznając przesłuchanie za tymczasowo zakończone udał się w stronę ogniska, przy którym zauważył Maureen. W głębi ducha zasmuciła go myśl, że ostatnio niewiele ze sobą przebywali.
-Ładna sztuka. Jestem pełen podziwu. Potrzebujesz pomocy?-powiedział wesoło, nie wiedząc jak inaczej zacząć rozmowę. Podziwiał krótko wygląd i zapach upolowanej zwierzyny. Zaraz zszedł na temat wędrówki łowczyni.
-To było bardzo niebezpieczne. Widziałaś, że w razie zagrożenia nie mogliśmy Ci pomóc.-pragnął, by jego głos brzmiała łagodnie, lecz dało się odczuć przebłyski wcześniejszej irytacji i gniewu.-Martwiłem się.-dodał z troską.
 
Glyph jest offline  
Stary 03-10-2008, 19:35   #482
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Maureen przyjęła nadejście kapłana wymuszoną obojętnością. Nie miała jeszcze planu rozmowy; zresztą o co miałaby go zapytac? "Przepraszam, czy nie wróciłeś przypadkiem do składania ofiar z ludzi i tańców ze szkieletami przy ognisku?". Proste "Jak się czujesz?" też jej jakoś nie pasowało. Postanowiła więc skupić się na obecnych słowach Anzelma.

Mówiłam przecież, że idę zapolować. Jestem dużą dziewczynką i umiem dbać o siebie, a ktoś musiał wykorzystać okazję; ostatnio polowania nie szły nam najlepiej, tu jest duzo zwierzyny, a magią się przecież nie wyżywimy. - zakończyła uszczypliwie, pijąc do "zabaw" Anzelma i Phaere. Za pomoc dziękuję. Kobiece ręce lepiej nadają się do gotowania. - zakończyła z uśmiechem, nabiła ostatnie płaty mięsa na kij i umieściła nad ogniskiem. Nie chciała, żeby jej słowa brzmiały zbyt ostro. Nie po to w końcu ze sobą rozmawiają, żeby się kłócić. Wytarła ręce o trawę i wskazała w stronę pozostałych członków drużyny. Jak wam poszło z tą kobietą? O ile mogłam wywnioskować z krzyków Fosth'ki, Phaere znów coś kombinowała? Mam nadzieję, że nie zrobiła krzywdy tej kobiecie, bo inaczej zostaniemy uwięzieni tutaj na bóg wie jak długo.
My... tak na prawdę ona, Maureen, mogła stąd odejść w każdej chwili. Tylko kapłan był więźniem tej tęczowej kopuły. Łowczyni spróbowała sobie wyobrazić, jak mógł się czuć. Bała się, że reakcję bariery kapłan odczyta jako potwierdzenie swojej przynależności do "ciemnej strony", a przez to straci siły i motywację do walki z dziedzictwem Nerulla. Maureen nie chciała mieć Anzelma za przeciwnika - zwłaszcza po tym, co zapezentował wczoraj - ale nade wszystko nie chciała mieć w nim wroga w ogóle! Rozpaczliwie szukała słow, które mogły potwierdzić to, że krucha nić porozumienia, jaka zawiązała się między nimi przez te 3 tygodnie nie została zerwana, ale czuła tylko pustkę w głowie.

Może skosztujesz mięsa jako pierwszy? Tamten kawałek już się dopieka. Co prawda przydałoby się poprosić Fosth'kę o jakieś zioła, ale teraz wydaje się zajęta ważniejszymi sprawami. - powiedziała w końcu, wskazując najbliższy płat mięsa - Wszyscy powinniśmy coś zjeść a potem chyba jeszcze raz przedyskutować dalsze działania, skoro nasze odejście stąd stanęło pod znakiem zapytania. Zresztą nadal myślę, że dłuższy odpoczynek dobrze nam zrobi, zwłaszcza gdy jesteśmy już w zasadzie pewni, że będziemy musieli wyciąć sobie drogę. Poza tym powinnam zrobić trochę strzał, choćby prowizorycznych. Nie jestem zbyt dobra w walce wręcz. - paplała, mając nadzieję, że kapłan wyjaśni, co dokładnie wydarzyło się w czasie jej nieobecności.
 

Ostatnio edytowane przez Ribesium : 03-10-2008 o 19:37.
Ribesium jest offline  
Stary 08-10-2008, 21:52   #483
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem powoli opisał Maureen stan kobiety. Potwierdził, co też łowczyni sama mogła zauważyć, że jest ona wciąż nieprzytomna. O wiele cenniejsza wydawała się natomiast wzmianka o widzeniach Phaere i prawdopodobnej tożsamości nieznajomej kapłanki.
-Jeśli Phaere ma racje-chciał wymienić z przyjaciółką spostrzeżenia i wątpliwości-możemy przybliżyć się do rozwiązania zagadki naszego przybycia tutaj. Jeśli ma rację i powiedziała nam całą prawdę.-zamilkł, jeszcze raz rozważając słowa drowki.

Cisza przedłużała się. W milczeniu kapłan oderwał kawał mięsa z wskazanego płatu. Żuł powoli, jeszcze raz zachwalając złapaną zwierzynę. W końcu widząc na sobie wzrok Maureen wiedział, że nie ucieknie od niewygodnego pytania.
-Staraliśmy się wszyscy delikatnie ją obudzić-stwierdził, starając się nie wspominać o sposobach jakich próbowali, lecz wcześniejsze krzyki Fosth'ki musiały pobudzić wyobraźnię łowczyni-Jak Ci wspomniałem dziewczyna dalej jest nieprzytomna, lecz jej stan się nie pogorszył. Gdy Phaere ściągnęła bandaże, dopasowała do niej postać z swojej wizji. Przynajmniej teraz coś możemy powiedzieć o naszej nieznajomej.-dodał usprawiedliwiająco.

Poczuł ciepło rozchodzące się od żołądka. Ostatnio rzadko mieli okazję jeść mięso. "Możemy zatrzymać się na chwilę, nabrać sił. Jak tylko dziewczyna odzyska przytomność ruszymy w drogę."-próbował usprawiedliwić się w myślach, zapomnieć, że decyzja o pozostaniu została już dawno podjęta bez ich udziału.
-Jak zawsze masz racje-zgodził się z propozycją łowczyni-Zostańmy tu póki to konieczne dla zdrowia tej dziewczyny.
 
Glyph jest offline  
Stary 15-10-2008, 20:39   #484
 
Aurora Borealis's Avatar
 
Reputacja: 1 Aurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwu
Fosht'ka

"Barbarzyńcy" - myślała do siebie oburzona, nie odpowiadając już na nic i zajmując się troskliwie chorą, czyszcząc rany i jej twarz z różnego rodzaju paskudztwa, w tym najpewniej brudu spod paznokci adresatów jej narzekań, zwłaszcza Phaere. "Brutale. Oprawcy. Cała trójka. Jedna Maureen dała spokój rannej i gorączkującej istocie. Nie widzą, że nic nie jest w stanie - nie, żeby nie chciała, ale w ogóle nie bardzo może powiedzieć! Poza tym.. A co tak ładnie pachnie?"
Zaabsorbowana nieszczęsną kobietą nie zwracała uwagi na Łowczynię, która, sądząc woni raczącej jej nos, coś najwyraźniej złowiła i przyrządziła. Obejrzała się na ognisko i zapominając o krzywdzicielach pomyślała, że dość już się naopatrywała. Przyłożyła jeszcze dłoń do czoła Tei'ner, sprawdziła, czy wszystko prócz jej zdrowia jest w miarę w porządku, po czym wstała i podeszła do ognia, przygarniając jeszcze Kruka, niezadowolonego i naburmuszonego przez zepsute skrzydło.
- Jej, kochana - westchnęła na widok mięska, siadając dość blisko płomieni, by złapać trochę ciepła. Calcifer milczał, choć patrzył dość łakomie. Na wszystkich. - Rozumiem, że nie masz problemów z tą "bańką", ani, co lepsze, z umiejętnościami łowieckimi. Naprawdę cudownie zobaczyć coś takiego nad ogniem, a aromaty, ach - tu teatralnie zamknęła oczy i wzięła z uśmiechem głęboki wdech w nozdrza. - Poezja. - "Choć troszkę pieprzu by nie zaszkodziło. Gdzie moja torba?" - przemknęło jej przez myśl.
 
__________________
- Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja.
- (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada.
Aurora Borealis jest offline  
Stary 23-10-2008, 12:48   #485
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Aromatyczna woń pieczonego mięsa dotarła już do nozdrzy całej drużyny, która zwolna gromadzi się wokół ogniska. Fosth'ka wykopała ze swej przepastnej torby jakieś przyprawy, wkrótce więc delektując się soczystą sarniną czujecie, jak wracają Wam siły. Mięsa jest pod dostatkiem - zawsze też można upolować kolejne - dlatego nareszcie możecie najeść się do syta. Pozostałe połcie Maureen pakuje na drogę, przekładając dużymi liśćmi i związując splecionymi z traw sznurami.

Fosth'ko, stan rannej na razie jest stabilny (czyli gorączka i sen), ale problematyczne jest jak zabiegi drowki wpłyną na jej zdrowie. Niewątpliwym plusem jest to, że intensywne krwawienie oczyściło rany, nie wiesz jednak ile krwi straciła już wcześniej. Poza tym jeśli będzie nadal nieprzytomna, samo odwodnienie organizmu może doprowadzić do jej śmierci. W każdym razie w najbliższym czasie nie zalecałabyś jej długich podróży. Póki co zajęłaś się więc jedzeniem, pamiętając, by rzucić kilka tłustych kąsków krukowi - ostatecznie on też jest dziś pacjentem.

Słońce wspieło się na szczyt firmamentu ogrzewając Was swoim ciepłym blaskiem i redukując nieco chłód wiatru. Z przeciwnej strony jeziora zbliża się ostrożnie kilka wilków, zwabionych zapachem krwi. Bardziej jednak interesują się resztaki porzuconymi na brzegu przez Łowczynię, niż Wami. Przestraszone konie zbiły się w kupkę niedaleko Was. Roślinożercy odeszli nieco głębiej w las, jednak nadal przemykają pomiędzy drzewami. Czas płynie leniwie, wyznaczany szumem drzew i wody w jeziorze. Połyskując delikatnie w promieniach słońca, niezauważenie dla nikogo, bariera powoli opada, zmieniając się w tęczowe krople rosy na trawie, a w końcu znikając zupełnie.
 
Sayane jest offline  
Stary 23-10-2008, 21:29   #486
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere

Wreszcie nastawał wieczór i wielka świecąca kula chowała się za koronami drzew, powoli ustępując miejsca srebrnemu księżycowi. Co prawda obecność wilków niszczyła całą romantyczną atmosferę wieczora. Jakoś wielkie psy nazywane przez mieszkańców świata Ponad wilkami, nie należały do ulubieńców Drowki. A już zupełnie nie należały do przyjaciół Tiloupa ! Może jeśli będą mieli więcej szczęścia nie zostaną zauważeni przez wilki. Chociaż chyba już na to za późno, bo co jakiś czas spoglądały w ich stronę. Błogą ciszę jaka przychodziła wraz z wieczorem niszczyło co jakiś czas wycie, któregoś z przedstawicieli psiej rasy. Oby najadły się resztkami pozostawionymi przez Maureen, bo Phaere miała już serdecznie dosyć mordobicia (bez znaczenia czy była to morda czerwia, czy też śmierdzącego trupem... nieumarłego - a czym innym mogli śmierdzieć?!). Cóż, po minach swoich towarzyszy mogła stwierdzić, że nie podzielają jej strachu przed wilkami. Właściwie to nie zwracali na nie większej uwagi. Nawet Nathiel zdawał się niewzruszony.

- To chyba najlepsza pora na przeszukanie naszej nowej podopiecznej- rzuciła, wstając od ogniska. Może tei'ner zabrała ze sobą coś ciekawego, co może się przydać czarodziejce. Poza tym pojawienie się jej w wizji Phaere wcale nie oznaczało zawarcia sojuszu. Tonący brzytwy się chwyta. Podczas przegrywania walki z nieumarłymi pomocy można szukać nawet wśród drowów. To czy tą pomoc się otrzyma to już całkiem inna historia. Nie wolno też zapominać, o następstwie spotkania z tą kobietą. Mianowicie niezapomnianym ciosem prosto w głowę. I co z tego, że było to w innej scenerii?! I tak mógł być to znak, że trzeba uważać i lepiej pozbawić broni wszystkich, którzy nie należą do "kręgu zaufania". W zasadzie trudno tu mowić o takim zjawisku, ale na siłę można stworzyć coś w tym rodzaju.

Dorwka przykucnęła przy ciele nieruchomo leżącej kobiety. Delikatnie (żeby znowu nie było, że zepsuła opatrunki) sprawdzając czy nie ma na palcach magicznych pierścieni, lub czegoś ciekawego w kieszeniach.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline  
Stary 23-10-2008, 23:16   #487
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Dokładnie obszukujesz rzeczy tei'ner, lecz niczego nie znajdujesz, nawet kromki chleba, o pierścieniach czy księgach nie wspominając. Czujesz delikatne, niemal niewyczuwalne mrowienie pod palcami, jednak nie pochodzi ono od żadnego konkretnego przedmiotu.
 
Sayane jest offline  
Stary 24-10-2008, 00:43   #488
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Nathiel nie odezwał się ani słowem zarówno wtedy gdy obserwował działania Phaere jak i później siedząc wraz z innymi przy ognisku i pożywiając się tak potrzebną wojownikowi porcją pieczonego mięsa. Gdyby poświęcił choć odrobinę uwagi jego smakowi mógłby dojść do wniosku, że łowczyni należą się w tym względzie słowa uznania. On jednak nie miał do tego zupełnie głowy. Jego myśli skupiły się ciasno wokół jego własnych działań. Ironia - to najlepsze słowo jakim mógłby je opisać. Zaledwie dzień wcześniej pomimo zmęczenia rzucił się w toń jeziora by ratować tą istotę, przekonany, że w pewnym sensie jest jej to winien. Teraz zaś... Jej los był mu w zasadzie obojętny. Zastanawiał się nawet czy nie byłoby lepiej gdyby umarła. Może ta cholerna bariera przestałaby wtedy istnieć? Im dłużej się nad tym zastanawiał tym bardziej zaczynał w to wierzyć.

Twarz wojownika wciąż była spokojna, jednak w jego wnętrzu od dłuższego czasu narastała frustracja. Nie chodziło już nawet o to, że nienawidził tego przeklętego lasu, więżącej go magicznej klatki czy będącego jej konsekwencją poczucia bezsilności. Najbardziej nie dawał mu spokoju powód, dla którego najwyraźniej nie mógł opuścić tego miejsca. Bariera oceniała ich. Klasyfikowała na dwie grupy mówiąc niejako "zło nie przekroczy mego progu". Jeśli się nad tym głębiej zastanowić, chyba nie pomyliła się w jego przypadku...

Nagle, wyrwawszy się z przemyśleń zauważył, że ich sytuacja najwyraźniej diametralnie się zmieniła, a wiele z tego, co właśnie wydumał straciło na aktualności. Jeśli wzrok go nie mylił, a uważał to za mało prawdopodobne, nie był już niczyim więźniem. Ktoś inny mógłby pomyśleć, o drugiej stronie medalu i powiedzieć, że nic ich teraz nie chroni przed czyhającym w lesie niebezpieczeństwem, jednak drow nie dbał już o to. Nie miał powodów by się lękać. Nic go już nie ograniczało, przy pasie tkwił jego wierny sejmitar a ponadto zapadał zmrok - kolejny sprzymierzeniec mrocznego elfa.

- ...Długa noc... - szepnął pod nosem po czym powtórzył swe słowa głośniej tak, by wszyscy mogli go słyszeć. - Zapowiada się długa noc.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 24-10-2008, 09:24   #489
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Łowczynię poruszyły słowa Anzelma co do wizji drowki. Ważne było nie tylko to, że w końcu znaleźli jakiś trop, za którym mogli podąrzać - jeśli tylko kobieta przeżyje. Zastanawiała ją rozpiętość czasowa wizji drowki. Dzięki niej uratowano (miała przynajmniej taką nadzieję) raangardzkiego żołnierza, który zbliżał się do miasta w trakcie jej widzenia. Jednak w tym samym Phaere widziała walczącą tei'ner i pewnie wiele rzeczy, o których nie wspomniała. A rany kobiety na pewno nie miały trzech tygodni - raczej trzy dni. Co więc czeka ich dalej? Czy będą podąrzać śladem widzenia, wpadając prosto w przepowiedziane wydarzenia, a może nawet je powodując? Czy będą widzieć jedynie ich skutki? Maureen przeżuwała kawałki mięsa, dzieląc się swoimi przemyśleniami z kapłanem.

Nie znam się na magii, ani na wizjach. Czy to normalne, że widzi się coś, co zaszło w tym samym momencie, jak obecne i przyszłe wydarzenia? Musimy przycisnąc Phaere, żeby jeszcze raz dokładnie opowiedziała nam to, co widziała, nie pomijając niczego. Boję się, że pakujemy się w coś, co nas przerasta, - "Raczej jestem tego pewna", dodała w myślach - a wizja Phaere może uratować nam życie, jeśli tylko odnosi się do przyszłości. Uważasz, że da się to jakoś sprawdzić? Widzenia to chyba bardziej domena kapłanów niż magów, prawda? - Łowczyni zasypała kapłana pytaniami. Miała wrażenie, że to co mówi nie ma wielkiego sensu. "Do wszystkich diabłów, że też musimy być uzależnieni od kaprysów drowki" - pomyślała widząc, że Phaere znów majstruje coś przy chorej. Nie mogła Fosth'ka mieć tej wizji? Albo chociażby Nathiel? Od razu byłoby prościej, nie trzeba by się prosić o współpracę.

Maureen zerknęła w stronę posłania chorej. Miała szczerą nadzieję, że dziewczyna wyżyje. Już nawet nie z powodu wizji czy tego, że im pomogła. Łowczyni nie życzyła nikomu śmierci (przynajmniej zazwyczaj) a delikatna buzia wyzierająca spod tatuaży sprawiała na niej na prawdę sympatyczne wrażenie. Oby tylko drowy nie rwały się do drogi - nie mieli przecież wozu, a stan tei'nerki z pewnością nie pozwalał na długą podróż w głąb lasu na włokach.

Gdy już skończyła rozmowę z kapłanem i zabezpieczyła jedzenie przed muchami, Łowczyni udała się w las by znaleźć odpowiednie drewno do wyrobu nowych strzał. Nie będą tak dobre jak stare, ale lepsze niż żadne. Pozostawało tylko jeszcze ustrzelić jakieś długopióre ptaszysko na lotki a wkrótce przestanie być bezbronną kobietką. Choć jeśli znów spotkają nieumarłych łuk chyba na niewiele się przyda. Zastanowiła się, czy by nie poprosić Anzelma o kilka lekcji fechtunku. Nie da się nauczyć walczyć w ciągu paru godzin, ale zawsze to coś. Tak. Jeśli tylko zostaną tu dłużej niż dzień z pewnością tak zrobi. Teraz jednak postanowiła się skupić na tym, co umiała robić, czyli na wyrobie strzał i przeglądzie swojego ekwipunku. Postanowiła przejść się też po okolicy i sprawdzić, czy w resztkach szkieletów nie pozostała jakaś sensowna broń.
 

Ostatnio edytowane przez Ribesium : 24-10-2008 o 09:27.
Ribesium jest offline  
Stary 25-10-2008, 17:59   #490
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem zastanowił się głęboko nad pytaniem postawionym przez przyjaciółkę. Jak ustalić wiarygodność wizji. Sen, jawa, proroctwo. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. W jaki sposób ustalić granicę? W myślach przywołał ostatnią noc w zajeździe i dziwny sen, nie objawienie jego boga. Budził się wtedy po wielokroć, nie będąc pewny swego stanu. Nawet teraz nie mógł być pewien, że nie śni.
-Owszem możliwe.-odparł z namysłem- Dla bogów czas nie ma znaczenia. Zsyłając wizję, łączą mądrość przeszłości, z możliwą przyszłością, by naprowadzić nas na właściwą ścieżkę. Trafiają się różnym istotom choć przypuszczalnie te uzdolnione magicznie mogą mieć większa podatność. Kapłani czy magowie, nie jest to duża różnica. Zwłaszcza w tym świecie.-skończył łapiąc się na tym, że rozpoczyna długie i pewnie nudne dla łowczyni rozważania nad wiarą i bóstwami. Dodając do tego fakt, że większość wiązała się z przemyśleniami Anzelma, nie dającymi się w żaden sposób potwierdzić, postanowił zakończyć wywód.

-Mimo wszytko sen to jedno. Interpretacja pochodzi od człowieka i jest zupełnie inną kwestią. Widząc te same zdarzenia zapamiętasz je inaczej, a szczegóły są ważne. Nie możemy mieć pewności, że Phaere, nawet jeśli mówi prawdę dobrze zrozumiała przesłanie, tym bardziej jeśli nie znamy jego źródła. Magia potrafi wiele, zachowajmy ostrożność.

Pojawienie się Fosth'ki skierowało rozmowę na luźniejsze tory. Choć być może po prostu wyjaśnili już sobie z łowczynią wszystko. Kapłana rozdrażniło wzmianka czarownicy o barierze. Odbierał ją jako złośliwość pod jego adresem. Nie wypowiedziana wprost myśl, sugerowała mu iż czarownica nie rozumie jak ktokolwiek może mieć problemy z przejściem, a przecież osobnik taki siedział obok. Nie podejrzewał Fosth'ki o takie intencje, choć z drugiej strony po incydencie przy nieznajomej mógł zasłużyć sobie na takie traktowanie.

Starał się nie odstępować Maureen, lecz gdy łowczyni postanowiła znów opuścić obozowisko, nie mógł jej zabronić. Z niepokojem obserwował jak łowczyni zagłębia się w las. Czuł się bezsilny i nie potrafił zaakceptować tego stanu.
Zajęcia takie jak czyszczenie broni, odzieży, pranie bandaży nie zajęły mu dużo czasu. Zamknięty w klatce nie wiedział co ze sobą począć. By zająć ręce począł ćwiczyć na młodym drzewku rzuty nożami. Wraz każdym celnym trafieniem, jego gniew słabł, a w głowie kiełkowały nowe plany.
Czyszcząc ostrza był pewien jakie powinien teraz podjąć decyzje. Z wnętrza swego tobołka wyciągnął księgę, daną mu przez Maureen. Wyprostował wyrwane kartki i wsadził we właściwe miejsca. Żałował, że musi oddać książkę w takim właśnie stanie, choć nie przedstawiała już dla niego tak wielkiej wartości jak kiedyś. Skoro Zivilyn, lub inne sprzyjające jej bóstwa nie potrafią znieść jego obecności, nie będzie się narzucał, zbyt dumny był na to. Sam znajdzie sposób by rozerwać wszystkie bariery, tak te na polanie, jak i te między światami. Dopóki łowczyni nie powróciła włożył księgę pomiędzy jej rzeczy.


Zniknięcie bariery zauważył dopiero po dłuższym czasie, jak więzień który pół życia spędził w celi, po upływie chwili zauważa otwarte kraty. Podobnie jak drow podszedł do zagadnienia uszkodzenia bariery teoretycznie, tracąc więź z rzeczywistością. Dopiero uwaga Nathiela sprawiła, że rozejrzał się wokoło. Poczucie ulgi zmieszało się z obawą, co by było, gdyby zauważyli zniknięcie bariery w środku nocy.
-Rozejrzę się po okolicy.-oznajmił stanowczym tonem. Z swoich rzeczy zabrał noże i kij, po czym pomaszerował w las. Gdy zniknęły ograniczenia tym mocniej zaczął się dusić we wnętrzu małej polany.

 

Ostatnio edytowane przez Glyph : 25-10-2008 o 20:34.
Glyph jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172