28-09-2008, 13:27
|
#107 |
| Koniec świata zdarza się co dzień,
Zwyczajna rzecz.
Słońce wstaje i zachodzi.
Ktoś umiera.
Ktoś się rodzi.
Lecz umrze jak poprzedni.
I jego, koniec świata wyprzedzi,
I w twarz spojrzy…
W oczy zajrzy…
Życia cierpienia ukróci.
Wyzwoli z radości,
Z myślenia trudów.
Każdy skończy w czas.
Wybije dzwon,
Wiatr zimny powieje,
Ktoś stwierdzi zgon.
I stanie się,
Kres świata umarłego.
Śmierć bezpostaciowa,
Zjawisko nieopisane,
Zbędny trud określania,
Każdy ją ujrzy, w swym czasie,
Na cóż się wypatrywać jej oblicza…
Ciekawość pierwszym stopniem do piekła,
Bezduszne ciało legnie,
Nic więcej nie zostanie,
Z prochu powstałeś…
I żadna dusza nigdzie nie pójdzie,
Krótko pamięć po nas trwać będzie,
Wybitni w książkach się zapiszą,
O nich wspomną następni,
Annały otwarte wystarczy się zasłużyć…
Pisałem dotąd niezwykle spokojnie…
Lecz się rzecz stała.
Świadomość mnie dopadła.
Me myśli porozrzucała.
Strach mnie ogarnął.
Dreszcze przeszły.
Na myśl o śmierci.
O końcu mym.
Obojętnie co zrobię,
Zgodnie z mym przekonaniem,
Nie warte się stanie.
To co osiągnąłem,
Ci co ich kochałem,
Wszystko pozostanie,
Ja się oddalę w nieznane,
Ma głowa czarne wizje rodzi,
Jedna myśl po niej chodzi,
Nicość…
Koniec!
W popłoch ma dusza wpada,
Serce głupieje,
Co robić by nacieszyć się byciem,
Bo tam nic nie ma gdzie zmierzamy.
To ścieżka donikąd.
Wiara opium które odrzucam,
Przydałaby się w chwilach tych.
Ewolucja… przekleństwo,
Własne myśli mnie niszczą…
Śmierć w rodzinie halfingów to jak urwanie gałązki wielkiego krzewu rosnącego na rosie w ogrodach Altdorfu. Mentalność i wiedza halfingów mówiące o zawięzłości rodziny jest ogromna niczym katedra Sigmara. Każdy z niziołków zna swoją przeszłość, swoje korzenie kilka pokoleń wstecz. To właśnie oni są największą rodziną na świecie. Odłam rodziny Pian właśnie stracił cząstkę, już nigdy nie będzie tak samo. Rana w sercu i sile familli nigdy się nie zrośnie. Trzeba pomścić Nanę. Ale czy mały Pappo Pian podoła ogromnemu zadaniu, czy odciśnie się na nim piętno trudu misji? Niechaj bogowie hobbitów pomogą.
***
A rozmowa podczas przygotowań Nany do pochówku. Zjadł już pierwsze śniadanie.
- Dobrze wujku, zrobię co w mojej mocy, aby odnaleźć przyczynę śmierci Nany. Udam się do tej karczmy i tam rozpocznę swoje poszukiwania. Oby wszystko się wydarzyło po myśli. Postanowiłem wyruszyć w poszukiwania, może wujaszku nie wrócę. Daj mi swoje błogosławieństwo.
- Pappo, niechaj cię prowadzą władzcy tego świata. Wróć wcześnie, będzie ceremonia pogrzebu. Masz jakieś 5 godzin na znalezienie pierwszych poszlak. Weź powóz.
- Zostawię przy was Pewne. Gorliwe zabiorę ze sobą, zbytnio wariuje przy mnie. Mógłby coś spsocić.
- Ruszaj Pappo Pianie.
- Do widzenia
Wyszedł z psem na zewnątrz i udał się w stronę "Małej Rosette". Miał nadzieję, że będzie tam urzędował ten paser. Zobaczymy.... |
| |