Wokół Eidur'a powoli robiła się kałuża, on jakby niczego w karczmie nie zauważając spojrzał Sarze prosto w oczy:
- Droga Pani, wydaje mi się że Ty jako jedyna próbowałaś dostrzec inny, prawdziwy, sens moich słów - wychrypił powoli - przemyślałem to tam na zewnątrz. Już od wielu lat nikt nie zachował się tak w stosunku do mnie, nikt dla mnie nie zagrał czegoś równie pięknego. - mówił wolno, ale bez przerwy - Dlatego chciałbym Pani ofiarować Ci mą przyjaźń i prosił bym abyś i Ty została moim przyjacielem. Nie chcę Cię Pani opuszczać teraz, kiedy dopiero co zawarłem tak wspaniałą znajomość, pozwól mi sobie towarzyszyć droga Saro gdziekolwiek się udasz. - zakończył Eidur wpatrując się cały czas swoimi błyszczącymi oczami w oczy Sary, czekając na jej reakcje.
[user=184,532] Ona, jak na razie, jest jedyną wartościową osobą w tym towarzystwie. Nie mogę pozwolić żeby przez głupotę tych zapatrzonych w siebie paniczyków stała jej się krzywda. - myślał - To "coś" na pewno wróci, a już wtedy kiedy mnie nie będzie, to zrobi to z pewnością. Trudno przewidzieć co może "to" zrobić, ale trzeba jakoś działać. Może i są zadufanymi głąbami, ale nikomu nie życzę egzystencji upiora, czy "zbłąkanej" duszy, nikt nie powinien tak kończyć. Gdyby tak się nie działo ileż ja bym miał spokoju - myśli płynęły przez głowę w oczekiwaniu na odpowiedź Sary. [/user]
__________________ And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom. |