Wątek: Ia Drang 1965r.
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2008, 00:54   #46
Sahtrok
 
Reputacja: 1 Sahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodzeSahtrok jest na bardzo dobrej drodze
Trop był coraz świeższy. Troy zaczynał się już cieszyć na myśl o połączeniu ich grupki z oddziałem saperów. Z radosnych myśli wyrwał go stłumiony odgłos wystrzału, odruchowo przyklęknął, strzał padł niedaleko, tego był bardziej niż pewien ... Może jakieś 50 metrów, może nawet bliżej. Spojrzał na Stefana. Ski przyłożył palec do ust, po czym na migi pokazał Michaelowi, żeby pilnował tyłów. Slo skinął głową, rozejrzał się i zajął pozycję przy zwalonym drzewie. Pozostała dwójka wymieniła spojrzenia, chwilę później bardzo ostrożnie zaczęli się czołgać w kierunku z którego dobiegł ich wystrzał. Trzydzieści metrów dalej Troy poczuł dotknięcie na ramieniu. Odwrócił się. Stefan pokazał na migi, że mają się rozdzielić, Troy na lewo, Ski na prawo. Snajper kiwnął na znak przyjęcia rozkazu i zaczął zataczać łuk. Całkiem niedaleko słyszał stłumione jęki i gadających Vietów. Ciężko westchnął w myślach, czemu zawsze wszystko musi się popieprzyć ... Mieli spotkać swoich, a zamiast tego znów źółtki. Po 2 minutach znalazł doskonałe miejsce obserwacyjne wychodzące na niedużą polankę. Kiedy już usadowił się w gęstej kępie krzewów przyjrzał się uważnie oceniając sytuację. Na polance leżało drzewo, na nim siedziało czterech żołnierzy w mundurach NVA. Jeden z nich właśnie rozłożył swojego kałasza na części pierwsze i coś przy nim majstrował. Pozostała trójka rozmawiała przyciszonymi głosami. Kolejnych dwóch vietów stało parę metrów dalej, jeden właśnie przeładowywał pistolet, drugi był zajęty kopaniem leżącego na ziemi amerykańskiego żołnierza. Tuż obok leżało ciało drugiego amerykanina. Troy upewnił się czy przełącznik trybu ognia jego M16 na pewno ustawiony był na trzystrzałowe serie i wymierzył w żóltka z pistoletem. Gdzie jest Ski do cholery ... Znęcający się nad jeńcem wietnamczyk chyba się wreszcie zmęczył, bo splunął na cicho jęczącego żołnierza i podszedł do stojącego z pistoletem kompana. Najwyraźniej rzucił jakiś żart, bo obaj popatrzyli na jeńca i wybuchnęli złośliwym, śmiechem. Zawtórowali im dwaj siedzący na pniu.

Troy zaczął gorączkowo kalkulować. Czwórka na pniu była przynajmniej w tej chwili niegroźna, minie chwila zanim złapią broń i zaczną coś robić. Groźniejsi byli Ci, którzy stali. Jeden z nich po przeładowaniu bawił się właśnie pistoletem patrząc w stronę jeńca, drugi niedbale ściskał AK47. Czy zdąży ściągnąć tą dwójkę i poczęstować jeszcze seriami tych z pnia ? Lepszej sytuacji mieć nie będzie, poza tym ta kanalia z pistoletem wyglądała, jakby już za chwile chciała wykończyć jeńca.
Troy rozejrzał się jeszcze raz w poszukiwaniu znaku obecności Stefana, niestety nigdzie nie dostrzegł śladu kompana. Przełknął ślinę, poczekał aż stojąca dwójka będzie jak najbliżej siebie, wycelował w dupka z pistoletem i nacisnął spust.

Żółtek dostał w klatkę piersiową i poleciał z nóg jak kłoda. Dwa pociski drugiej serii trafiły w głowę tego, który tak niedawno z upodobaniem kopał amerykanina. Troy błyskawicznie przeniósł ogień na czwórkę siedzącą na pniu. Pociągnął trzy serie. Trafił dwójkę, pozostali przytomnie zanurkowali za pień znikając z pola ostrzału snajpera. Szybkim ruchem przestawił tryb ognia na pojedynczy i kątem oka spojrzał w kierunku jeńca. Z aprobatą zauważył, że ten mimo skrępowanych rąk próbuje się czołgać w jego kierunku. Skupił się na kłodzie. Wodził bronią delikatnie od lewej do prawej, czekając aż któryś z ocalałych się wychyli. Nie czekał długo, tuż przy ziemi z prawej strony pnia powoli wyjrzała głowa w hełmie. Troy wycelował precyzyjnie i pociągnął cyngiel. Trafił w oko .. Parę sekund później zacharczało AK47.

- Troy, czysto - snajper odetchnął z ulgą słysząc głos rangera i odkrzyknął
- Tu też czysto
Kiedy zobaczył Stefana wychodzącego na polankę prawie dostał zawału. Stefan wyglądał upiornie, jego twarz i ręce były całe zakrwawione. Przez krótką chwilę Troy miał wrażenie, że jego kompan oberwał śmiertelny postrzał. Ranger uśmiechnął się widząc przerażoną minę Troya.
- Nic mi nie jest, to draśnięcie,
 

Ostatnio edytowane przez Sahtrok : 29-09-2008 o 01:03.
Sahtrok jest offline