Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2008, 15:27   #179
Junior
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Takoż zasiedli wszyscy przy stole. I rozgadało się towarzystwo. Po prawdzie sam Pan Mateusz począł perorować i w dyskusje wchodzić. A czynił to tak aby temat tak łakomy i chętnie omawiany stał się publicznym. Nie było i zaskoczeniem że Pogorzelski wnet zainteresował się i o Panią Dębską rozpytywał.

I jako winny tego Pan Ankwicz nie mógł odmówić sobie wyrzutu. Bo po prawdzie nie lubił on gdy w sprawy mężczyzn białogłowa wplatana. Bo czy to nie wstyd dla żołnierza że miast szturmem brać zamek, do podstępu się odwołuje i to tak że na szalę cześć niewiasty rzuca? Poczęły tedy wątpliwości i rozterki nachodzić Pana Mateusza, kiedy to miód wylądował na stole. Żyd zdawał się wielce nie swój, co nie uszło uwadze kompaniji. Poczęli się odmawiać i wykręcać od picia. Jakby jakiś diabeł w miodzie był zaklęty.

Bo po prawdzie może i był? Nagle pogoda stała się okrutnie nie urodziwa i lać z nieba poczęło tak gęsto że z trudem o dalszej drodze było myśleć.
- No waszmościowie! – zakrzyknął Pan Pogorzelski, szlachcic jedyny co stał jeszcze – Za powodzenie!!! Pan Pogorzelski toast wznosi, nie można odmawiać!!
Krzyczał w niebogłosy ten szlachetka, a postawą swą buńczuczną widać że chciał do obaw innych doprowadzić. A takoż to było w rodzinie Pana Mateusza, że kiedy kto wywyższał się czy przewag swych szukał, tedy szabla poczynała świerzbić i wszyscy Ankwicze do oporu się brali. Tedy nie dziwota że spojrzał na niego Pan Mateusz nie kryjąc niechęci.

Gdy już chciał wstać i rzec co o tym sądzi, opatrzność otworzyła nad nim swe niebiosa i przypomniała po czemu tu zajechali i co czynić im trzeba. Westchnął tedy tylko Pan Mateusz.
- Ech… Zwyczaj u nas taki że jak kto wznosi trunek okowitą, to nie godzi się wtórować trunkiem gorszym w swej mocy. Polej tedy i mi Żydzie.
Towarzystwo znów się zmitygowało. Zwłaszcza Pan Pogorzelski począł spoglądać niechętnie.
- Widzę Żydzie – ozwał się znów Pan Ankwicz – że nikt trunku twego zacnego nie chce. Tak jakbyś upodlił go jakoś czy dodał do niego smaku nieczystego. Wszak wiadomo że szlachta wnet dobry trunek wyczuje.
Mówiąc to spojrzał Pan Mateusz na Pana Pogorzelskiego. I nie zawiódł się bo pośród skomleń i wymówień Żyda, których nikt słuchać nie chciał, ozwał się i owy szlachcic.
- Pan Pogorzelski do miodu prosi! A mnie się nie odmawia! – to mówiąc na szabli położył rękę. A kompani jego powstawali z miejsc – Miód to najzacniejszy. Karmazyny go tu piły. A prócz tego to ja swym imieniem o jakości jego świadczę. Chcesz mnie kłam acan zadać?!
Ostatnie słowa bardziej wydyszał niż wymówił. Z wściekłością i złowrogim błyskiem w oku.

Zakotłowało się w głowie Pana Mateusza. Złość sprawiedliwa do głosu doszła. Kiedy zawalidroga z karczmy jakowejś tak ku niemu mówi. Powstał tedy szlachcic z miną grobową. A misje jakowe to przyjęli puścił w niepamięć gotów na szablach roznieść tego z który zaś miodu miał pić i prawić o karawanach.

- Takoż waszmość prawisz o miodzie, a ponoć nie pijasz trunków takowych. Może znak to że i o innych sprawach tak samo żeś mówił? Czyli żeś łgał jeno!! – zakrzyknął Mateusz w odpowiedzi.
- Jak Pan Pogorzelski mówi że zacny, to zacny! A waszeć kto by mi kłam zadawać? Czekaj no, powiadasz wszak Ty Ankwicz? Z tych spod Przemyśla? Nie, onoi wszak od chłopów się wiodą, to nie z tych jesteś. A może spod Lwowa? Też nie, ich mać po krzakach się z każdym pokłada. Mać znana, a ojca szukać w polu! – poczęli się śmiać kompanioni Pana Pogorzelskiego, który sam ujął się pod boki zaczął zaśmiewać się jak z najlepszego dowcipu.
Zagryzł zęby Pan Ankwicz. Poczerwieniał na twarzy i ozwał się:
- Widać waszmość żeś po rynsztokach siedział, boś nie słyszał o mnie. Ale powiadają że najlepiej szlachcica po tym jak szablą robi poznasz. Więc jesli od tego dziegciu ręka ci nie straszna tedy zapraszam. Ale jeśliś waszeć w słabości na co widzę tedy gotowym lewą ręką walczyć albo i oczy szarfą przysłonić. Doda to waszmości odwagi?
- Chamie zatracony – począł wrzeszczeć Pogorzelski - do mnie z szablą się stawiasz? Boże, Boże jak to ma być w tej Ojczyźnie milej dobrze jak tu byle łyk co szlachectwo kupił za dukaty do szlachcica z szabla sunie? Stawaj mopanku, ale na dworze, jeśli burza Ci nie straszna i deszczu się nie boisz. Honor Ci czynie, bo powinienem batem pognać.
– Stawaj Pogorzelski. Dzień mi milszym sprawisz. Jeno jeśliś jeno mleć potrafisz, a do szabli żeś obcy, tedy pomiarkuj. Albo weź se kogo do pomocy. Co byś mi zawodu nie sprawił!
To mówiąc wciąż bacząc na przeciwnika ruszył Pan Mateusz na zewnątrz. A minę miał złą i zaciętą.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline