Samphenion uśmiechnął się do krasnoluda i już chciał się z nim przywitać, ale stwierdził, że grubasek go oleje. Zaśmiał się na obelgi Detlefa. "Jacyż oni są stereotypowi. Wszyscy myślą o elfach tak samo...". Elf nigdy nie spotkał krasnoluda, który był dla niego miły. No chyba, że liczyć Balga, którego Samphenion spotkał podczas wędrówki, ale tamten nie miał co jeść, a elf uraczył go sztuką mięsa z kurczaka. Marny to posiłek dla krasnoluda toteż tamten nie był zbyt miły, ale także nie okazywał wrogości, czy też pogardy.
- Tak naprawdę jestem z nim - skłamał szeptając do strażników i wskazując krasnoluda pacami.
Zastanawiał się tylko, gdzie jest to miejsce od zapisywania się. Znowu podążył za krasnoludem w nadziei, że zna on drogę i z chęci poddenerwowania wcześniej wymienionego.
- Też bym sobie coś zjadł!- powiedział do siebie i ruszył dalej.
__________________ Oto jest pięść moja, zna ją świata ćwierć! Kto ją ujrzy z bliska, ujrzy swoją śmierć! |