Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-09-2008, 17:10   #31
 
Samphenion's Avatar
 
Reputacja: 1 Samphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodze
Samphenion uśmiechnął się do krasnoluda i już chciał się z nim przywitać, ale stwierdził, że grubasek go oleje. Zaśmiał się na obelgi Detlefa. "Jacyż oni są stereotypowi. Wszyscy myślą o elfach tak samo...". Elf nigdy nie spotkał krasnoluda, który był dla niego miły. No chyba, że liczyć Balga, którego Samphenion spotkał podczas wędrówki, ale tamten nie miał co jeść, a elf uraczył go sztuką mięsa z kurczaka. Marny to posiłek dla krasnoluda toteż tamten nie był zbyt miły, ale także nie okazywał wrogości, czy też pogardy.

- Tak naprawdę jestem z nim - skłamał szeptając do strażników i wskazując krasnoluda pacami.
Zastanawiał się tylko, gdzie jest to miejsce od zapisywania się. Znowu podążył za krasnoludem w nadziei, że zna on drogę i z chęci poddenerwowania wcześniej wymienionego.
- Też bym sobie coś zjadł!- powiedział do siebie i ruszył dalej.
 
__________________
Oto jest pięść moja, zna ją świata ćwierć! Kto ją ujrzy z bliska, ujrzy swoją śmierć!
Samphenion jest offline  
Stary 29-09-2008, 22:19   #32
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Erica po cichu wyjęła miecz z pochwy. Nie podobało jej się to, ale nikt nie będzie rozlewał krwi bez jej zgody. Równie dobrze mogłaby pogadać z drabami, ale nie nawiedziła takich jak oni. Zaczęła się skradać ich kierunku
[Skradanie się: 44]
Nie chciała interweniować, dopóki tamci nie przymierzyli się do ostatecznego ciosu. Mając nadzieję podejść ich na odległość ciosu, posuwała się naprzód.

Gdy była około 8m od nich, żeby dodać impetu swojemu atakowi, zaszarżowała na nic niespodziewających się opryszków.
[Atak 1: 16]
[Obrażenia: 7]
Trafiła pierwszego. Oprawcy byli jednak zbyt zaskoczeni, by zadziałać. Zaatakowała więc ponownie.
[Atak 2: 15]
[Obrażenia 2: 10]
Cały czas bija jednego, trafiła go w lewą rękę i brzuch. Potem przygotowała się na to, co zrobi drugi.
[Inicjatywa: 55]
 
Revan jest offline  
Stary 30-09-2008, 09:36   #33
 
Van der Vill's Avatar
 
Reputacja: 1 Van der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumny
Jorge skwapliwie chwycił dłoń elfa. "Jest dobrze" - pomyślał - "Wiadomo przynajmniej, że spiczastouchy jest nastawiony na współpracę, że zadanie nie będzie przetaczało się przez ich kłótnie."

Rozmowę Lilawandera (carramba, cóż za dziwne imię!) i Eryka obserwował w ciszy. Elf był bardzo konkretny i nie pomijał żadnej przydatnej informacji. A Eryk... cóż, Eryk był jak zwykle. Nie wiadomo, co tu jeszcze skomentować.

- Co wiadomo o tym potworze? Kogo, gdzie i jak zabił? Jacyś świadkowie, ślady?

Schade podparł brodę dłonią. Potwór? Cóż za potwór? Chyba zbyt wiele czasu spędził z daleka od ludzi. Wydawało mu się, że potwory to bajki. Skaveny, mutanci i inne dziwadła istniały, ale... potwór? W środku miasta, pełnego ludzi?

- W czym jesteś dobry? Potrafisz walczyć? – elf spojrzał przeciągle w twarz estalijczyka.

- Eyyy? - Jorge chyba się zamyślił. - Dobry? Będę idealnym sprzymierzeńcem, mości Lilaw... Lilwa... Lilu. Któż zaś w dzisiejszych czasach nie para się czasem praniem nieszczęsnych mord?

Duma szlachcica i szermierza dawno z niego zwietrzała. Nie należy dziś się chwalić umiejętnościami. Jeśli elf będzie chciał, dowie się tego i tak.

- Mieszkam obok przybytku Shaylli , ale ta karczma jest dobrym miejscem spotkań, tym bardziej, że nie mieszkam u siebie. Mam jeszcze chwile nim udam się na spotkanie, ale myślę , że w przeciągu dóch klepsydr powinienem być z powrotem. Wówczas na spokojnie obgadamy co robić.

- Niezbicie. - mruknął Jorge. - Ruszaj więc, przyjacielu. Ja poczekam tu spokojnie na ciebie.

Do powrotu Lilawandera, Jorge zamierza siedzieć w tej spokojnej gospodzie i sączyć piwo, cofając się do lat młodości.
 

Ostatnio edytowane przez Van der Vill : 01-10-2008 o 13:00.
Van der Vill jest offline  
Stary 30-09-2008, 13:27   #34
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- W czym jesteś dobry? Potrafisz walczyć? – elf spojrzał przeciągle w twarz estalijczyka.

- Eyyy? - Jorge chyba się zamyślił. - Dobry? Będę idealnym sprzymierzeńcem, mości Lilaw... Lilwa... Lilu. Któż zaś w dzisiejszych czasach nie para się czasem praniem nieszczęsnych mord?


- Li – la – wan- der - Przesylabizował Jorgowi niczym małemu dziecku, które ma problem ze złożeniem wyrazu. Rozumiał jednak, że jego imię nie jednemu ludzikowi sprawiało kłopot.
Nie na tym jak Jorge wymawia jego imię skupił swą uwagę. „pranie nieszczęsnych mord” oraz, „ kto się tym nie zajmuje” wskazywało raczej na opryszka niż szermierza. Elfowi zazgrzytał sposób w jaki wypowiedział się Jorg w połączeniu z wyglądem oraz wcześniejszymi domysłami elfa. „Przynajmniej potrafi walczyć, to dobrze, przyda mi się ochrona”. Elf nie lubił dyskomfortu rzucania czarów podczas jednoczesnych ataków wrogów na elfa. Nie lubił wybierać pomiędzy skupieniem mocy i rzuceniem zaklęcia a próbami uników czy parowań. W walce bez magii większych szans i tak nie miał, natomiast każdy jego czar mógł doprowadzić do natychmiastowego zwycięstwa…o ile dane mu będzie go rzucić.

-… w przeciągu dwóch klepsydr powinienem być z powrotem. Wówczas na spokojnie obgadamy co robić.

- Niezbicie. - mruknął Jorge. - Ruszaj więc, przyjacielu. Ja poczekam tu spokojnie na ciebie.

„Przyjacielu…” – pojedyncze słowo odbijało się echem wewnątrz głowy elfa. Przy okazji przywołało też obrazy: Otto, Celahir i Chloe, martwego Wolfganga. O wszystkich z wyjątkiem tego ostatniego się niepokoił, jednak pójście stąd wprost do strażnicy było niedobrym pomysłem, tym bardziej, iż elf podejrzewał, że będzie śledzony. Nie zamierzał też spóźnić się na spotkanie z magiem, a wizyta w strażnicy mogła mu zająć niewiadomą ilość czasu.

Lilawander nagle przypomniał sobie rozmowę z Felixem. Przecież opisywał on mordy dokonane na szlachcie i dziecku. Mordy , którymi kolegium poważnie się zaniepokoiło, a cała sprawa trzymana była w tajemnicy. Czyżby więc to to samo? Elf zastanawiał się czy uchylić rąbka tajemnicy, postanowił poczekać n to co miał mu do powiedzenia Eryk. Wiedział, że sporo do powiedzenia może mieć Nikolaus – przyjaciel Wolfganga, oraz Szybka Ingryd – której dzieciaki „patrolowały” przecież każdy zaułek miasta. W chwili obecnej elf był więc prawdopodobie jedną z najbardziej poinformowanych osób - ciekaw był czy Eryk wie więcej, lecz mocno w to wątpił.

Wiedział też – o ile to była ta sama sprawa – że raczej mało prawdopodobne jest działanie potwora. Efekt magiczny utrzymujący się po śmierci ofiary raczej wskazywał na kultystę, lub nawet grupę. Na kierowaną magię, niż czysty przypadek…Wszystkim śladom należało się przyjrzeć niezwykle uważnie.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 30-09-2008 o 15:51.
Eliasz jest offline  
Stary 30-09-2008, 20:26   #35
 
Bishop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bishop ma wyłączoną reputację
Klaus słyszał jak gdzieś z oddali dobiega krzyk Gabriela, zignorował go i zagłębił się w wspomnieniach...

"Wciąż żyje. Na przekór sobie... Bez celu, wciąż walcząc i żyjąc dniem...

Ja i mój miecz. I Gabriel-nie pasujący element? Wyszliśmy cało z rzezi tylko po to żeby wpaść w jeszcze jedno gówno...Oddział specjalny. Grupa wariatów polujących na mutanty tylko po to żeby uspokoić sumienia paru drani mieszkających w pałacach. Nie staram się zrozumieć Gabriela. Jest albo równie szalony jak ja albo naprawdę dobry. Ja wiem że jesteśmy po prostu mięsem, wiem co mnie czeka i szczerze mówiąc akceptuje mój los. On każdego dnia zachowuje się normalnie. Jak by nic się nie stało gapi się na baby i żartuje. Ignoruje całą sytuacje w której się znaleźliśmy. Sam nie wiem czemu trzymamy się razem...

Dzisiaj mają zawiązać nasz "oddział specjalny", grupę która nie dożyje do końca tygodnia albo nawet dnia. Gabriel chyba jest na mnie zły. Nie mam ochoty na gadkę z kimkolwiek. Żadnych pieprzonych zobowiązań i obietnic. Nie potrzebuje tego. Nigdy nie było nikogo dla kogo mógłbym się poświecić i tak zostanie. Mam nadzieje że ścierwo które spotkamy na swojej drodze będzie wystarczająco dobre żeby sprawić mi satysfakcje. Taniec śmierci który dla jednego z nas stanie się wiecznością...

Czas rozpocząć łowy..."
 

Ostatnio edytowane przez Bishop : 30-09-2008 o 20:53.
Bishop jest offline  
Stary 01-10-2008, 13:40   #36
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
24 Nachgeheim 2522r. Szynk „U Jorgego" ulice miasta i Gildia magów. Od południa do 14 klepsydry dnia.

Lilewander pożegnawszy się z nowym współpracownikiem wyruszył na spotkanie z Magistrem Ognia w siedzibie Gildii. Jorge pozostał w karczmie zastanawiając się cóż robić. Zadanie maił łatwe śledzić i zdobyć zaufanie maga. Przez cały czas zastanawiał się, po co ma to robić skoro Lilawandr pracuje dla „Srebrnych Masek”.

Na ulicach o tej porze panował ruch. Na targach był taki ruch, że magowi najwięcej czasu zajęło przebicie się przez ciżbę ludzi, składającą się z mieszkańców Middenheim i uchodźców z innych landów objętych wojną. Do gildii elf dotarł tylko chwile po czasie.
Drzwi otworzył mu zdenerwowany odźwierny.

- Masz szczęście panie Mistrz nie lubi długo czekać. Proszę za mną.
Te zdania sługa powiedział na jednym oddechu, szybkim krokiem kierując się ku schodom. Tym razem Lilawander został zaprowadzony na trzecie piętro. Sługa zapukał wszedł i zaanonsował przybycie Lilawandera. Następnie gestem zaprosił do środka.

Pomieszczenie zdumiewało przepychem, wszędzie stały mebelki z trochę pretensjonalnymi złoceniami. Widać, iż gospodarz chciał ukazać swoje bogactwo, ale brakowało mu wyrafinowanego gustu elfów. Na środku stał stół, na którym porozstawiano różne potrawy.
Czego tam nie było? Na stole poczesne miejsce zajmowało małe prosie upieczone w całości z jabłkiem w pyszczku. Obok waza z jakaś zupą. Obok przepiórki pieczone w całości i podawane w sosie z winogron. Wielka patera owocom, których nawet elf nie potrafił nazwać.

- Siadajcie, ależ siadajcie w zasadzie nie powinienem tak wystawnych posiłków spożywać, w tym zniszczonym mieście trawionym niedostatkami najpotrzebniejszych artykułów. Jednak jest okazja nie, co dzień przyjmuje się do gildii osobę z takimi zdolnościami jak ty. – w tej chwili z pomiędzy półmisków wyszedł mały czerwony smoczek i zaczął się przyglądać uważnie elfowi.

- Właśnie Gardarryx pyta, czemu trzymasz swojego towarzysza za oknem, po to zostało otwarte, aby mógł swobodnie wlecieć i też skorzystać z tej uczty.
- No siadaj – powiedział, gdy zobaczył, iż elf niezdecydowanie przestępuje z nogi na nogę.

- Nie wezwałem cię tylko z powodu obiadu – oznajmił Wigilfordz.
- Dzisiaj w godzinach rannych znaleziono twojego podobno znajomego Otta martwego, obok niego leżał zabity pies Felixa, jego samego nigdzie nie było. Ślady świadczyły o tym, iż został uprowadzony do kanałów pod miastem. Tedy przejmiesz jego zadanie oraz otrzymasz jeszcze dodatkowe polegające na odnalezieniu Felixa. Po szczegóły zgłosisz się do Komendanta Wermenta. Teraz zaś zajadajcie nie można pozwolić, aby tyle jedzenia się zmarnowało.

Powiedział podsuwając nieco ogłuszonemu wiadomościami elfowi kielich, w którym skrzyło się iskierkami białe lustriańskie wino.

***

25 Nachgeheim 2522r. Przed południem. Kordegarda Główna Straży Miejskiej.

Strażnicy wybuchli śmiechem na widok tak zabawnej pary jak elf i krasnolud.

- Zachodźcie. Musicie się zgłosić do komendanta pierwsze piętro. – z trudem przychodziło im utrzymanie powagi.

Na piętrze inny strażnik skierował ich zaś do odpowiedniego gabinetu.
Za biurkiem siedział tam młody pryszczaty człowiek.

- Jak sprawa sprowadza was komendanta. – zapytał podnosząc wzrok znad dokumentów.

***

25 Nachgeheim 2522r. Około siedemnastej klepsydry. Ulice Middenheim.

Szybki atak Eriki zaskoczył napastników. Raniony napastnik zachwiał się na nogach w tym czasie chłopaczek wyjął z rękawa lewak i pchnął drugiego, raniąc mu boleśnie policzek.

Napastnik odwrócił się kierunku dziewczyny.

- Strażnicy – zawołał na widok dziewczyny, której na szyi wisiał symbol straży miejskiej.

Przeciwnicy salwowali się ucieczką, szybko znikli w zaułkach.

- Dziękuję ci strażniczko nie wiem, czemu te zbóje wzięli mnie za złodzieja. Należę przecież do hassy „Szybkiej Ingrid”, a przecież wiadomo jest w całym Middenheim, że my nie kradniemy. - odezwał sią chłopczyna znacznie młodszy niż do tej pory sądziła Erica.

***

25 Nachgeheim 2522r. Karczma „Straznicza“ i Kordegarda. Około siedemnastej klepsydry.

Gabriel Thingrim był zaskoczony taką małą ilością ludzi w patrolu. Jednak jeszcze mieli dwie małe klepsydry czasu na dojście, więc się nie przejmował narazie tą sprawą.

- Fryderyk Gmerk. Dziesiątego patrolu, pierwszej kordegardy. Piętnaście Szesnaście. – Doświadczony strażnik z flegmą wypowiadał te słowa. Zresztą wiele już w życiu widział i niewiele mogło tego weterana z nerwów wyprowadzić.

Sierżant postanowił poprzeciągać młodego, u którego zauważył kpiący uśmieszek.

- Klausss panie sierżancie. – z wrażenia aż zaczął się jąkać. Młodzieniec dopiero za drugim razem wyciągnął miecz. Wprawne oko Gabriela wychwyciło ślady rdzy przy jelcu i z pewności w pochwie. Na ten widok dowódca uśmiechnął się złośliwie w kierunku niepewnie stojącego młodego strażnika.

Klaus Rabe tylko wzruszył ramionami widząć nowe porządki zaprowadzane przez swojego towarzysza.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 06-10-2008 o 18:47.
Cedryk jest offline  
Stary 01-10-2008, 14:27   #37
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Elf śpieszył się jak mógł, zastanawiał się nawet nad przyzwaniem rumaka cieni, ale powód dla którego tak się śpieszył, nie był wystarczający do ryzykowania złamaniem dekretu. Sokół wyszukiwał najmniej zagęszczone ścieżki, dzięki czemu elf nie spóźnił się katastrofalnie.

Na widok zastawy i rozmaitości leżących na stole elfa po prostu zatkało. Nie pamiętał już nawet kiedy ostatnio widział tak suto zastawiony stół. Może na uroczystości jeszcze w elfie krainie??

- Siadajcie, ależ siadajcie w zasadzie nie powinienem tak wystawnych posiłków spożywać, w tym zniszczonym mieście trawionym niedostatkami najpotrzebniejszych artykułów. Jednak jest okazja nie, co dzień przyjmuje się do gildii osobę z takimi zdolnościami jak ty.

- Dziękuję Mistrzu, jestem w pełni zaszczycony, nie spodziewałem się takiego przyjęcia.

Skromnie odpowiedział, jednak pomimo usilnych prób pohamowania uczucia satysfakcji z docenienia i komplementu, na moment poddał się temu miłemu uczuciu. Jedynie na moment, wiedział bowiem dobrze, że czerpanie satysfakcji z cudzych pochwał, ciągnie za sobą przeciwne uczucia podczas nagany. Wolał więc w obu przypadkach nie marnotrawić energii.


- Właśnie Gardarryx pyta, czemu trzymasz swojego towarzysza za oknem, po to zostało otwarte, aby mógł swobodnie wlecieć i też skorzystać z tej uczty.
- No siadaj


Po raz kolejny Mistrz Wilgefortz zdziwił elfa. Myślą przywołał sokoła po czym pozwolił mu na smakowanie uczty. "– Tylko zachowuj się jak należy, najlepiej bierz przykład ze smoczka ." Upomniał nieco żartobliwie przyjaciela.

- Nie wezwałem cię tylko z powodu obiadu – oznajmił Wigilfordz.
- Dzisiaj w godzinach rannych znaleziono twojego podobno znajomego Otta martwego, obok niego leżał zabity pies Felixa, jego samego nigdzie nie było. Ślady świadczyły o tym, iż został uprowadzony do kanałów pod miastem. Tedy przejmiesz jego zadanie oraz otrzymasz jeszcze dodatkowe polegające na odnalezieniu Felixa. Po szczegóły zgłosisz się do Komendanta Wermenta. Teraz zaś zajadajcie nie można pozwolić, aby tyle jedzenia się zmarnowało.

Kolejny raz zatkało elfa, był zszokowany wieścią o śmierci Otta. Znał go przecież już spory kawał czasu. Razem z nim przybył do tego ogromnego miasta, miasta które pochłaniało najwyraźniej wiele istot. „Otto martwy, Chloe ciężko poraniona, Felix porwany, co tu się dzieje??”

Elf pomimo złych wieści nie zamierzał czynić przykrości mistrzowi ognia. Wiedział ponadto jak bardzo są emocjonalni. Lilawander skupił się więc na przepiórce, po której owoce byłyby wspaniałym deserem. Lustrańskie wino smakowało zaś wyśmienicie, elfy lubiły dobre wino, lubiły kosztować różnorakie wina im rzadsze tym lepsze. Elf delektował się już samym faktem , że próbuje wino którego nigdy wcześniej w cłym swoim długim życiu jeszcze nie próbował. Delikatny smak z lekko cierpkim posmakiem goryczy, rozpływającym się po chwili i przechodzącym w kolejny bukiet Lustriańskich aromatów i smaków. Zaiste było to wino jakiego nigdy wcześniej nie pił, było też dość silne mimo delikatnego smaku, elf uważał więc aby się nie spić. Choć właściwie nie pił na pusty żołądek, biorąc pod uwagę obfitość jedzenia jaką miał wkoło. Nawet sokół przebierał nóżkami i trzepotał skrzydłami ze szczęścia. Choć oczywiście po karcącym spojrzeniu elfa nie trwało to długo.

Mag po skończonym obiedzie podziękował raz jeszcze Mistrzowi, po czym udał się do komendanta. Po drodze postanowił wstąpić po Jorgea, nadarzała się bowiem wyśmienita okazja żeby włączyć go do akcji. W pewnej chwili zabrudzony smarkacz próbował zapuścić żurawią rękę pod elfią szatę, dokładnie na wysokości niemal niezauważalnej wypukłości - jaką była sakiewka wetknięta w ubrania. Chłopakowi nie poszło łatwo, elf miał bowiem pozabezpieczane kieszenie, a mnogość różnych schowków już całkiem przeszkadzała złodziejowi w wykonaniu roboty. Elf po chwili wykręcił rękę młokosowi uniemożliwiając mu ucieczkę.

- Zgubiłeś coś w mojej kieszeni czy też szukałeś czegoś mojego? zapytał retorycznie i z kpiną. - wiesz, że straż miejska obecnie obcina dłonie za kradzież? Czasy gdy odcinali uszy zniknęły bezpowrotnie wraz z najazdem i trudnym okresem. Wyginając mu bardziej ramię - nie możesz pracować dla "Szybkiej Ingrid" , albo znaleźć sobie lepszego zajęcia??

- Nie nie Panie, proszę nie odstawiaj mnie na straż. Chłopak próbował się wyrwać, ale dźwignia założona na łokciu uniemożliwiała mu wyrwanie się. Cały czas jęczał pochylony z ręką wygiętą w dziwacznej pozycji, blokowaną przez obie ręce elfa.

- Jak się nazywasz i gdzie mieszkasz?

- Jestem Filip, śpię przy dokach, nie mam domu.

Elf puścił Filipa wręczając mu srebrną monetę. - No to będzies pracował dla mnie jak nie możesz znaleźć roboty. Miej tylko oczy i uszy szeroko otwarte na wszystko co się dzieje w mieście. Widziałeś lub słyszałeś coś o ostatnich mordach w mieście?

Gdy Filip powiedział wszystko co miał do powiedzenia, elf zaproponował układ.

- Interesuje mnie wszystko co tu się dzieje. Począwszy od wszystkich ciemnych lub podejrzanych sprawach, na skandalach czy innych informcjach kończąc. Będziesz wynagradzany w zależności od informacji któe mi przyniesziesz. Nie próbuj mnie nigdy okłamać, raz , że zapłatę dostaniesz po sprawdzeniu informacji, dwa, że moja zemsta byłaby straszliwsza niż jesteś w stanie to sobie wyobrazić.

Jako miejsce spotkań elf wytypował karczmę w której i tak często przyjdzie mu się spotykać z Jorge. - Możesz mnie nie zastać, ale jakby co to przekaż karczmrzowi , że mnie szukasz. Wówczas ja odnajdę Ciebie... Przywołał Agima aby ten dobrze przyjrzał się młodzieńcowi. "Z sokołem łatwiej będzie go później wyśledzić" - pomyślał.

Elf dotarł w końcu do karczmy a siędzącemu tam Jorgowi przedstawił plan.

- Idę do komendanta w sprawie wcielenia mnie do właściwego oddziału. Właściwie wstęp mam załatwiony, a ty...będziesz moim pomocnikiem. Z uśmiechem nałożył Jorgowi swoje tobołki na ramię. Zdjął skórzaną ochronę ze swego lewego ramienia i przymocował ją na ramieniu Jorga - to na sokoła odpowiedział widząc pytające spojrzenie towarzysza. Po chwili skinieniem ręki wskazał Agrimowi, aby usiadł na ramieniu Jorga.

- Powoli się przyzwyczajaj i zmień nieco charakteryzację, musisz wyglądać jak mój pomocnik a nie ochroniarz. Ochroniarza zbędą w straznicy, w końcu prócz mnie będzie jeszcze chyba z kilku strażników, natomiast odmawiać magowi pomocnika, byłoby już z ich strony szaleństwem. Musisz wyglądać na tak pomocnego, jak gdybym bez ciebie sam ledwo sobie radził.

Uśmiechnął się przebiegle do towarzysza, nawet w smak mu była ta gra którą zamierzał urządzić. Pozorowanie słabego maga było równie przydatne co ukazywanie większych sił niż się naprawdę miało. Mylenie przeciwnika zawsze było w cenie, a obecnie mało kto wiedział kto przyjaciel a kto wróg.

- Ach tak, nie chciałbym aby doszło do jakichś nieporozumień. Możesz do specjalnego oddziału wkręcić się sam, wówczas masz wolną rękę - jak dotychczas na to co chcesz robić, nie będę za ciebie wówczas odpowiadał.

Elf przerwał na moment, aby człowiek dobrze zrozumiał o co mu chodzi.

- Jeśli jednak skorzystasz z łatwiejszej opcji i pozwolisz, że sam Cię do tej grupy wciągnę to pamiętaj, że Twoje wolne działania ograniczą się do tego na co Ci zezwolę. Jeśli poręczę za Ciebie, moja reputacja i kariera magowska będą narażone jeśli zrobisz cokolwiek niestosownego. Oficjalnie będziesz moim sługą, więc jakiekolwiek zachowanie które mogłoby podważyć twoją rolę, podważy moje słowo - którym będę musiał zaręczyć u komendanta.

- Będziesz nosił niemal wszystkie tobołki, nie dlatego , że ich potrzebuję, ale dlatego, żeby wyglądało na to, że są mi potrzebne, a więc jesteś potrzebny mi i Ty. Będziesz miał kilka pakunków w każdym coś innego, zapamietaj dokładnie co gdzie jest, aby nie było wachania gdy cię o coś poproszę. Nie złość się na zwroty jakich będę używał, aby uwiarygodnić twoją funkcję. Za to jest spora szansa , że będziesz w grupie nie będąc strażnikiem. To z pewnością da Ci trochę konfortu, no chyba, że chciałbyś być w straży. Załatwienie przysięgi i mianowanie nie przysporzy większych trudności niż przyjęcie cie do oddziału specjalnego. Zatem wybieraj, bo czas nagli a chcę jeszcze przed zmrokiem pozałatwiać kilka rzeczy.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 01-10-2008 o 16:18.
Eliasz jest offline  
Stary 01-10-2008, 19:29   #38
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
- Ha!- Zakrzyknął z triumfem Gabriel.- Ha! Co ma znaczyć ta rdza na twojej broni?! Jak chcesz walczyć takim orężem?! Więc powiadasz, że nazywasz się Klaus? Kolejny Klaus… też jesteś taki małomówny? – dodał z przekąsem Gabriel.
- Bierz się lepiej za czyszczenie swojej broni! Coś mi się wydaje, że jesteś z mojego patrolu, tak, więc do czasu zbiórki twój oręż ma lśnić jak nowy! To rozkaz! I żebym ja więcej tego uśmieszku nie musiał oglądać cwaniaczku! – Krzyknął Gabriel mierząc wzrokiem młodego.
- Przecież ty masz jeszcze mleko pod tym swoim nochalem. W straży już dopilnujemy, żebyś szybko wydoroślał.

Następnie Gabriel zaczął przechadzać się po pomieszczeniu, bacznie przyglądając się sprzętom. Chodził tak w tą i powrotem, raczej z nudów. Nie miał zajęcia, a jeszcze troszkę czasu zostało do szóstej klepsydry. „ Mam nadzieję, ze patrol stawi się na czas. Już ja zrobię porządek ze spóźnialskimi…”

Jako, że czasu do zbiórki było jeszcze trochę Gabriel postanowił przejrzeć swój ekwipunek i przygotować się na nocny patrol.
Rozejrzał się po pomieszczeniu i dostrzegł stół, szybkim krokiem podszedł do niego, kładąc na blacie swoją sakwę. Z pochwy dobył swój miecz, był to zwykły miecz, w którego wyposażona jest większość strażników. Gabriel dbał bardzo o broń, dlatego też wyczyścił dokładnie swój oręż. Następnie zabrał się za tarczę. Przetarł ją z grubsza z kurzu i pyłu ulic, a następnie odłożył ją na stół obok sakwy. Odpiął również kołczan i pas z mieczem, rzeczy te odłożył również na stół.
W następnej kolejności zdjął swój mundur i skórznię. Odsłonił tym samym swój kaftan kolczy, który nosił pod spodem. Pod kaftanem kolczym znajdowała się jedynie lniana koszula i szmaciane portki. Poprawił skrupulatnie kaftan, tak, aby nie krępował jego ruchów. Kiedy już to uczynił, przystąpił do zakładania swojej skórzanej kurtki. Na kurtkę przywdział górę munduru, zaś na nogi jego dół. Następnie głowę przywdział skórzaną czapką, na którą założył kolczy hełm. Jeszcze tylko rękawice i czynności związane z ubiorem zostały zakończone. Poprawił pas i przymocował dokładniej pochwę z mieczem przy lewym boku, tak, żeby mu nie przeszkadzała przy poruszaniu się.

Kolejnym etapem, było sprawdzenie, czy cięciwa jego łuku jest odpowiednio naciągnięta. Kiedy przekonał się, że wszystko jest w porządku przystąpił do oględzin kołczanu. W środku znajdowało się 10 strzał. Gabriel wyjął pojedynczo każdą z nich, skrupulatnie się im przyglądając, kiedy nic nie wzbudziło jego zastrzeżeń przymocował kołczan do prawego boku. Sakwę z drobiazgami przymocował nad siedzeniem, w dolnej części pleców.

„ Hmm zbroja w porządku, mundur w porządku, miecz, tarcza, łuk, strzały…” Zaczął zastanawiać się Thingrim.
Wziął jeszcze raz tarczę do ręki i począł się jej przyglądać. W zasadzie nie była to duża tarcza, tylko puklerz. Zwyczajny, niewielki, okrągły puklerz. Był on niemal w całości metalowy, o wybrzuszonym środku, mieszczącym trzymającą go dłoń. Ochrona jaką zapewniał puklerz, była charakterystyczna dla oddziałów strzelców, zwłaszcza łuczników.
Gabriel przewiązał uchwyt tarczy- imacz, rzemieniem, a jego drugim końcem obwiązał swoje przedramię. Zrobił to tak aby tarcza, gdy wypuści się ją z uchwytu, mogła swobodnie zwisać nie krępując ruchów. Jednak zwis tarczy był na tyle blisko, że w razie wypuszczenia jej można było ją szybko dobyć. Tej sztuczki nauczył się od walczących kolegów podczas oblężenia. Na sam koniec chwycił prawą ręką łuk i przewiesił go przez ramię.
- No! Teraz jestem gotowy! – powiedział do siebie z zadowoleniem- Hej młody! Kończ czyścić ten miecz i leć do kwatermistrza po pochodnie i zapałki, poproś o wydanie prowiantu i trochę gorzałki na rozgrzewkę, bowiem czeka nas nocny patrol! Migiem! – zakrzyknął.
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 01-10-2008 o 19:38.
Mortarel jest offline  
Stary 01-10-2008, 19:40   #39
 
Bishop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bishop ma wyłączoną reputację
Klaus na moment podniósł głowę ze złożonych dłoni i rozejrzał się po pomieszczeniu, zatrzymując spojrzenie zimnych oczu na postaci młodego chłopaka...

W jednym momencie wspomnienia wróciły do placu na którym młody chłopak po raz pierwszy stanął przed starym sierżantem...po raz pierwszy uniósł miecz...

Klaus powoli wstał z krzesła i podszedł do Gabriela.

-Daj chłopakowi spokój, wszyscy mamy już dosyć tego gówna. Jeżeli mamy wykonać to zadanie to powinniśmy trzymać się razem.

Klaus odwrócił się i podszedł do drzwi. Otworzył je i oparł ramieniem o framugę drzwi. Rozejrzał się, przez moment nasłuchiwał po czym lekko odwrócił głowę i powiedział w stronę Gabriela:

-Jeżeli walczysz dla medali albo dla idei to bardzo się mylisz. Podczas tego zadania będziemy musieli walczyć o przeżycie.

Klaus spojrzał w stronę kolejnych drzwi i po chwili splunął na ziemie.
 
Bishop jest offline  
Stary 01-10-2008, 19:57   #40
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Gabriel spojrzał na Klausa takim wzrokiem, jakiego nigdy nie chcielibyście widzieć od żadnej osoby. Podszedł do Klausa i szeptem, tak, aby tylko on mógł usłyszeć jego słowa wycedził przez zęby.

- Myślisz, ze nie wiem, że w grę będą wchodziły nasze życia?! Wydaje mi się, że większe szanse przeżycia mamy w oddziale zdyscyplinowanym i karnym, który słucha rozkazów, niż w takim, w którym panuje chaos.- syknął do Klausa
- Spójrz na niego- wskazał młokosa- Toż to jeszcze dzieciak! Jeśli nie będzie bał się mnie bardziej, niż przeciwności na niego czyhających, nie będziemy mieli z niego pożytku. Nie chcę się nad nim znęcać, jedynie chcę, żeby robił to, co do niego należy. Muszę być pewny, ze w ciężkiej godzinie nie zawiedzie oddziału. Od tego jest rygor i dyscyplina, aby utrzymywać takich jak on w posłuchu, aby móc na nim polegać podczas walki. Powinieneś już to wiedzieć z własnego doświadczenia. – Zwrócił się już spokojniejszym głosem Gabriel

- Nic mu się nie stanie, jak wyczyści broń i przyniesie pochodnie, przynajmniej będzie wiedział, że ma słuchać rozkazów niż, żeby działał samowolnie. Chyba nie chcesz się kiedyś na nim przejechać…?

Argumenty Gabriela były logiczne i spójne, jasno wynikało z nich, ze ma na względzie dobro oddziału, a wprowadzenie pewnego rygoru wśród młodszej braci strażniczej miało na celu jedynie umocnienie dyscypliny, co miało skutkować sprawnością i dokładnością działań patrolu, zarówno w boju jak i w czasie odpoczynku.
 
Mortarel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172