Kiedy padły strzały Jeffrey Rock nie wiedział co się dzieje. Szybko zorientował się że to strzały z M16. Rozejrzał się i zobaczył Amerykanina. Upadł na brzuch i zaczął czołgać się w jego stronę. Kiedy strzały ucichły a on zorientował się że jest bezpieczny, Popatrzył na wybawców z ulgą. Kiedy wypluł z ust knebel i trochę krwi, powiedział do żołnierzy. - Więzy... błagam... rozetnijcie...- po tych trzech słowach organizm odmówił mu posłuszeństwa. Zwymiotował obok trupa jednego z Vietów.- Jestem... Jeffrey Rock... z oddziału saperów... ktoś jest ranny?- -Tak ja...- Powiedział jeden z żołnierzy-Stefan Popławski... Mów mi "Ski".
Jeffrey obejrzał dokładnie ranę. Uśmiechnął się... Po raz pierwszy od kilku dni. -Nie bój się to tylko obtarcie. Chyba rykoszet. Zupełnie nie groźne.- Medyk sięgnął do torby po wodę utlenioną i kawałek gazy.-Oczyszczę ci to i zawiążę. Niby małe zadrapanie ale w tym piekielnym klimacie każde, niezabezpieczone zadrapanie to zwiastun zakażenia.
Medyk przejechał nasączoną w wodzie utlenionej gazą po ranie. Kiedy chciał to zrobić po raz kolejny usłyszał strzały. Szybko schował gazę do torby. - To muszą być moi ludzie! musimy im pomóc! Dokończę później Mam nadzieję że ma ktoś z was jakąś amerykańską broń?
Kiedy usłyszał przeczącą odpowiedź kopnął ciało Vieta, wyrwał mu AK-47 i ładownice z magazynkami po czym pobiegł razem z resztą w kierunku z którego dochodziły strzały.
Ostatnio edytowane przez szakall : 29-09-2008 o 20:59.
|