Eidur nie spojrzał nawet na Jana Alfreda, patrzył cały czas wprost w oczy Sary, a na jego ustach przez chwile można było zobaczyć skromny uśmiech:
- Ależ Saro, tak pięknie świecący klejnot wśród tej szarej masy nie trudno dostrzec, a jeśli mówisz że można trafić na podróbę... Podróżując z Tobą będę się mógł tylko jeszcze bardziej upewnić, że jesteś osobą której warto ufać. Mam również nadzieje że i ja będę tego warty w Twoich oczach. - mówił niezbyt głośno - Proszę Cię więc raz jeszcze, - zrobił krótką przerwę na nabranie oddechu - Czy mogę podróżować dalej z Tobą, czy mogę dotrzymać Ci towarzystwa ???
__________________ And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom. |