Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2008, 21:00   #111
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Naprawdę bogowie naigrawali się z niego. A wszystko tak dobrze się zapowiadało... Diego był pod ręką. Powóz czekał gotowy do drogi... Mogli wsiąść, pogadać...

I nagle nadeszła to ulewa. Jakby sam Mannan przechylił cebrzyk pełen wody. I na dodatek dmuchnął z całej siły...

Czegoś takiego Eryk jeszcze nie widział. Nigdy. I, prawdę mówiąc, chyba nawet o czymś takim nie słyszał.
Czuł się tak, jakby stanął u stóp wodospadu, a lecąca z góry woda zalewała go nieprzerwanym strumieniem. W sekundę przemókł prawie do suchej nitki, a woda zalewała mu oczy i uszy. Miał wrażenie, że tuż obok niego coś przemknęło. Chyba powóz, ale równie dobrze mógł to być oddział straży miejskiej czy zabłąkany olbrzym. Lejący się z nieba deszcz był tak mocny, że na wyciągnięcie ręki trudno było coś dokładnie zobaczyć, a oprócz plusku wody i szumu wiatru niewiele było słychać.

Chcąc usunąć się z drogi ewentualnym następcom powozu/strażników/olbrzyma skoczył w stronę ściany. Jednak poślizgnął się i na coś wpadł. To, na co trafił, z pewnością ścianą nie było, choć powstrzymało go przed upadkiem... Ściany zwykle nie są tak ciekawie zbudowane...

Pamięć podsunęła Erykowi obraz woźnicy... Leżącego bezradnie na ziemi... Powalonego ciosem... hmmmm... podwójnego tarana...

- O, przepraszam... - powiedział.
 
Kerm jest offline