Reakcja wielkoluda z mieczem który nosił imię Dren, fakt ze odłożył miecz podziałał na Andreasa uspokajająco. Wyglądało ze był nie mniej zaaferowany całą sytuacją niż Andre. Słowa które usłyszał, o rebelii o nieistniejącym Qeluirs’ie zadziałały na niego szokująco. Kłóciło się to co usłyszał z tym z czym przez lata miał do czynienia. Z drugiej jednak strony doszedł do wniosku że coś w tym jednak musi być. Bo przecież jeśli Qeluirs istnieje, to jest to gorsza bestia od samego najwyższego kapłana.
-Jeśli macie taką wolę to na miarę swoich możliwości pomogę wam. Szata zakonna nie ma tu nic do rzeczy, i mojej osoby bać się nie musicie. Można rzec że jedziemy na tym samym wózku. A nawet jeśli bym miał zamiar coś przykombinować to wiem co by mnie czekało Tu zrobił wymowny gest podrzynania gardła.
- Tak więc jak powiedziałem macie moje poparcie. Chętnie wam pomogę. Jak mówiłem znam się trochę na alchemii. A przy okazji miałbym prośbę tu zadarł lekko szatę pokazując niedawną ranę na brzuchu po niefortunnym ataku kozikiem
-Skoro daliście radę poskładać do kupy Padwena to może i z tym dało by się coś zrobić |